Reklama

A. Orthodox broni Górniak

Od decyzji Edyty Górniak o wycofaniu się ze sceny muzycznej minęło kilkanaście tygodni, lecz cały czas wokalistka i jej metoda walki o dobre imię wzbudzają spore emocje, także wśród innych artystów.

Niektórzy z nich nie zgadzają się z decyzjami wokalistki, inni solidaryzują się z nią. Anja Orthodox, szefowa formacji Closterkeller, w rozmowie z INTERIA.PL wyraziła poparcie dla metod stosowanych przez Górniak.

- Ja ją trochę rozumiem. Wszyscy pominęli taki jeden drobny szczegół - powiedziała wszem i wobec, że straciła z nerwów pokarm, gdy karmiła dziecko, jak ją tamci dziennikarze "szamotali" - mówi Orthodox, nawiązując do słynnego już listu Edyty, w którym ogłosiła decyzję o wycofaniu ze sceny.

Wokalistka Closterkeller uważa, że sama w takich okolicznościach zareagowałaby jeszcze ostrzej, niż zrobiła to Górniak, która nazwała dziennikarzy m.in. "pierd***nymi szczurami".

- To jest normalny instynkt matki w obronie swojego dziecka, ja bym na jej miejscu wręcz zabijała. To, że ją poniosło i tak nabluzgała, to i tak zrobiła moim zdaniem o wiele mniej, niż na pewno czuła, że chciałaby zrobić.

Reklama

- Jak można zaszczuwać kobietę, która karmi? Okropne! Ja sama jestem matką i wiem, co ona czuła - mówi Orthodox.

Szefowa Closterkellera jest zdziwiona komentarzami krytykującymi Górniak za użycie przekleństw w swoim oświadczeniu. - Przecież wszyscy bluzgamy, to dlaczego Edyta Górniak nie może tam kogoś od ch**ów powyzywać? Normalna sprawa, każdy Polak-katolik bluzga.

- Edyta przecież wydaje się być normalną kobietą. Widziałam ją u Kuby Wojewódzkiego i sprawiała wrażenie swobodnej laski, nie takiej oporowo drętwej - podsumowuje Anja Orthodox.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Górniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy