Reklama

Aligator wśród muszkieterów

Wizerunek drapieżnego gada i słynne nazwisko Lacoste. Delikatny młodzieniec, który postanowił zostać gwiazdą. I na przekór wszystkiemu, przeobraził się w jednego z najsłynniejszych tenisistów świata.

Wizerunek drapieżnego gada i słynne nazwisko Lacoste. Delikatny młodzieniec, który postanowił zostać gwiazdą. I na przekór wszystkiemu, przeobraził się w jednego z najsłynniejszych tenisistów świata.

Co decyduje o sukcesie sportowym? Naturalny talent, predyspozycje fizyczne, czy przede wszystkim zapamiętanie, ciężka praca, skupienie na wyznaczonym celu? Jean Rene' Lacoste nie zapowiadał się na zdolnego sportowca. Był nieśmiały, delikatnie zbudowany, z natury spokojny. Otoczenie widziało w nim przyszłego prawnika, może lekarza, z pewnością nie pogromcę kortów.

Zostać mistrzem

Jean Rene' urodził się w Paryżu 2 lipca 1904 roku. Po raz pierwszy wziął rakietę do ręki jako piętnastolatek, właściwie zupełnym przypadkiem, trochę dla zabawy, a trochę w myśl zaleceń lekarzy, zatroskanych jego zdrowiem. Działo się to w czasie podróży do Anglii, którą odbywał z ojcem. Te debiutanckie chwile na korcie stały się dla niego objawieniem. Wiedział już, że swoją przyszłość chce związać z tenisem. Pragnął tego bardziej niż czegokolwiek.

Reklama

Ojciec, Pere' Lacoste, potraktował marzenia syna z powagą, ale i z cechującą go ambitną surowością. Jeżeli Jean Rene' chce poświęcić się karierze sportowej, będzie go wspierał - pod jednym wszak warunkiem. Syn zostanie mistrzem, i to w ciągu pięciu lat. Jeśli mu się nie uda, powinien cisnąć rakietę w kąt i zająć się czymś bardziej dla siebie odpowiednim.

Wbrew pozorom delikatny nastolatek odziedziczył wiele z charakteru swojego ojca. Miał jego ambicję i żelazną wolę. Postanowił wznieść się ponad ograniczenia fizyczne i pokazać, na co go stać. Ciężka praca, bardziej aniżeli talent, zawiodła go na sam szczyt, przeobrażając młodego Lacoste'a w prawdziwy sportowy fenomen. Ćwiczył bez opamiętania, założył specjalny notatnik, w którym analizował silne i słabe strony swoich przeciwników, rozważał swoje błędy i do ostatniego tchu pracował nad ich usunięciem. Był zorganizowany, skupiony, zdyscyplinowany. Nie odpuszczał ani na chwilę. Dla potrzeb treningowych skonstruował nawet specjalną maszynę, wyrzucającą piłki pod różnym kątem.

Tak powiedział Dumas

To oddanie marzeniom przyniosło spodziewane efekty. W 1923 Jean Rene' został wyselekcjonowany jako czwarty do grupy Czterech Muszkieterów (prócz niego, byli to Jean Borotra, Jacques Brugnon i Henri Cochet), niepokonanej siły, która zdominowała światowe korty w latach 20. i 30. Francuska reprezentacja niespodziewanie odebrała Amerykanom Puchar Davisa w 1927 roku i broniła tytułu nieprzerwanie przez pięć lat. Do tego sukcesu przyczyniło się spektakularne zwycięstwo, jakie Lacoste odniósł w starciu z ówczesną legendą tenisa, Billem Tildenem. Tilden wspominał po latach: "Był jednym z najlepszych strategów tenisa, jakich znałem... ale wtedy go nie doceniłem. Za późno spostrzegłem, że mnie przejrzał i opracował własny sposób na zwycięstwo".

Lacoste odnosił ponadto liczne sukcesy indywidualne, na kortach Wimbledonu, U.S. Open i French Open. W późnych latach 20. był powszechnie uznawany za najlepszego tenisistę świata.

Amerykańska prasa okrzyknęła Lacoste'a "Le Crocodile" - widząc w nim zawziętego drapieżnika, który raz dorwawszy ofiarę, nigdy nie odpuszcza. Robert George, przyjaciel Jeana Rene', narysował mu zatem wizerunek krokodyla. Ten krokodyl, dumnie wytłoczony na froncie blezera, miał się wkrótce stać słynny na cały świat (należy tu dodać, że źródła nie są zgodne co do tego, czy jest to krokodyl, czy aligator, do dzisiaj trwają spory na ten temat).

Lacoste wycofał się z czynnej międzynarodowej kariery w 1929 roku, po zwycięstwie we French Open. Zdrowia nie udało się oszukać, odezwały się kłopoty z oddychaniem, których nie można było lekceważyć. Jednak Lacoste nie zamierzał całkiem odpuścić, chował w zanadrzu kolejną niespodziankę.

Krokodyl podbija świat

Lacoste sam zaprojektował koszulkę sportową, w której występował na kortach. Z początku była to biała koszulka z krótkimi rękawami. W 1933 roku wraz z Andre' Gillierem założył firmę La Societe Chemise Lacoste, która rozpoczęła produkcję takich koszulek na światowy rynek - rzecz jasna, z symbolem krokodyla na klatce piersiowej. W 1951 roku firma wypuściła po raz pierwszy linię koszulek kolorowych, odnosząc spektakularny sukces. W latach 70. nie było popularniejszej odzieży sportowej niż ta firmowana logo krokodyla/aligatora.

W 1963 roku Lacoste zaprojektował rewolucyjną rakietę tenisową wykonaną z metalu, w zastępstwie używanych wcześniej rakiet drewnianych. Na rynku europejskim nowa rakieta była firmowana przez firmę Lacoste, jednak w Stanach Zjednoczonych projekt popularyzował Wilson Sporting Goods - pod nazwą Wilson T-2000. Używał jej m.in. wielki amerykański gwiazdor tenisa, Jimmy Connors. Co prawda rakieta metalowa miała swoje wady - była cięższa od drewnianej, a drgania strun przenosiły się na ramę i na rękę tenisisty, obciążając tym samym stawy, jednak jak na owe czasy był to imponujący postęp. Lacoste miał zatem swój istotny wkład w historię tenisa nie tylko jako sportowiec, ale również projektant i wizjoner.

Pozostać legendą

Dziś firma Lacoste, którą w 1964 przejął syn Jeana Rene' - Bernard, może pochwalić się imponującymi zyskami, produkując wszystko od zegarków po bieliznę. Jednak jej symbolem i dumą pozostaje oryginalna koszulka polo. Wygląd koszulki został z lekka odświeżony przez francuskiego projektanta Lemaire'a w 2000 roku, co przyczyniło się do ponownego wzrostu popularności odzieży Lacoste.

Jako mężczyzna w średnim wieku Jean Rene' Lacoste odkrył uroki golfa. Z pewnością przyczyniła się do tego jego żona, Simone Thion de la Chaume, mistrzyni tej dyscypliny. Talent obojga rodziców przejęła córka Catherine, która w 1967 roku wygrała golfowe mistrzostwa U.S. Open. Jean Rene' Lacoste zmarł w 1996 roku w St. Jean-de-Luz we Francji, w sędziwym wieku 92 lat, jako ostatni z grupy legendarnych Czterech Muszkieterów.

Nazywano go tytanem pracy. Zaczynał jako słabowity, zmagający się z kłopotami zdrowotnymi nastolatek, aby z czasem osiągnąć status światowej gwiazdy, legendarnego sportowca, a potem - rzutkiego biznesmena. We wszystko, co robił, angażował pełnię sił i pasji. Udowodnił na własnym przykładzie, że nawet najbardziej nieprawdopodobne marzenia można spełnić, jeśli włoży się w ich realizację maksimum wysiłku. Nigdy niczego nie robił na "pół gwizdka", a zmysł strategiczny, niewątpliwa inteligencja i mrówcza praca wyprowadziły go na szczyt. Dzięki temu szanował swój sukces i nigdy nie pozwolił sobie spocząć na laurach, co często zdarza się tym, którzy w swojej drodze opierają się wyłącznie na łucie szczęścia. Taki był Jean Rene' Lacoste - aligator wśród muszkieterów.

Karolina Chymkowska

Essence
Dowiedz się więcej na temat: wizerunek | talent | jean | Lacoste
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy