Reklama

Aneta z Grodziska Mazowieckiego:

Czesto mi sie zdarzaja dni, kiedy nic mi sie nie chce. Nie chce mi sie rano wstac, zeby pojsc na silownie, czy na joge, nie chce mi sie pracowac, posprzatac w domu... Ogolnie, nic mi sie nie chce...

Ale "nic mi sie nie chce" objawia sie w kilku formach.

Po pierwsze jest "nic mi sie nie chce, bo chce sie jeszcze polenic". Ta forma "nicmisieniechcenia" pojawia sie najczesciej rano. Wtedy obiecuje sobie "jesli wstaniesz na pewno tego nie pozalujesz" i po kilku godzinach przypominam sobie te slowa i stwierdzam, ze bylo warto.

Drugi typ "nic mi sie nie chce, bo jestem nie w formie (psychicznej lub fizycznej)" zdarza sie w pracy. Staram sie wtedy zrobic sobie przerwe, napic sie herbaty, porozmawiac z kims wesolym, zadzwonic do kogos, kogo lubie. Po takiej pietnastominutowej kuracji czuje sie zazwyzaj lepiej. Tez mi sie nie chce, ale jakby troche mniej...

Reklama

Najgorsza, trzecia forma to "nic mi sie nie chce, bo nie". W tym przypadku pozostaje tylko przeczekac. Zwlaszcza, ze pojawia sie najczesciej w domu, wieczorem. Wtedy daje sobie wolne, bo wiem, ze nic sie nie stanie, jesli te szklanke zmyje pozniej, czy pojde na zakupy jutro. Czasami daje sobie chwile wolnego. Przeciez nie jestem maszyna! Poza tym nie tylko ja mam takie dni i ta mysl najczesciej pomaga mi przetrwac najgorszy czas.

Praca nagrodzona w konkursie "Gdy nic mi się nie chce..."

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy