Reklama

Anna z Warszawy:

Drrrrrrrrrrrrrrrrr ......świdrujący dźwięk budzika wyrwał mnie z objęć snu. O matko! Jak ja nienawidzę wstawać rano! Pierwsza myśl nie wróżyła nic dobrego. Przeciągnęłam się leniwie, nawet nie próbując podnieść powiek. Jaki dziś dzień? Może sobota...; rozmyślałam z nadzieją, że może tym razem to pobożne życzenie stanie się faktem. W moim przypadku musiałoby to jednak oznaczać rewolucję kalendarzową: jeden dzień roboczy przypadałby na jeden dzień wolny. Drrrrrrrrrrrrrrrrr....znowu bezlitosny dźwięk wbił się w sam środek mózgu i przywołał mnie do świadomości. "Wrrrrrrrrrrrrrrr.... tym razem Ja, a właściwie moja paszcza wydała dźwięk wskazujący na głęboką dezaprobatę faktu, że nie dane mi będzie poleżeć dłużej.

Reklama

Ranek, jak to ranek....; a co nie będę się spieszyć! Mam dużo czasu. Hmmm.... może jednak niekoniecznie. Co mi tam... najwyżej się spóźnię. Boże, czuję się jak Bridget Jones - wypalona, gruba,

brzydka i stara! Nic mi się nie che, nie mam siły....Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.....pierwszy telefon od mojej Mamy.

"Cześć, to ja! Nie śpisz już? Nie zaśpij! Zjedz śniadanie....obstrzeliwuje mnie z rana dyrektywami. "Nie mamo, dobrze mamo, tak mamo" - odpowiadam mechanicznie. "Ty jeszcze w domu? Powinnaś już

wychodzić!", no tak stwierdzam po chwili, mama wie lepiej. "Zaraz wychodzę" - odpowiadam i dorzucam zanim zada kolejne pytanie: "Pa, śpieszę się".

Matko jak ja nie znoszę, gdy nic mi się nie chce. Jak ja nie trawię tego stanu. Wiem co mogło by mi pomóc, co zawsze pomagało! Śniadanie do łóżka: mniaaaaaaaam.... pyszna cieplutka kawusia,

rogalik tak puszysty, że sam rozpływa się w ustach i pieści podniebienie słodyczą cukru pudru.... Łeeeeeeeeee i co z tego, kiedy w przypływie poczucia beznadziei nie dalej jak tydzień temu podjęłam "męską decyzję" i rozstałam się z Jackiem. On to potrafił robić kawę i zawsze pamiętał o wazoniku z kwiatkiem na tacy, i zdążył się ogolić zanim dał porannego buziaka.... i pachniał tak męsko, że aż kręciło mi się w głowie. Mój lek na chandrę, na maksymalnego doła, na ożywienie sił witalnych i obronnych. Tak skuteczny, że potem przez resztę dnia mogę góry przenosić, przemeblować mieszkanie, ba nawet śmiało podjąć wyzwanie i stanąć do walki z dwutygodniową górą prasowania! Nie pozostaje mi nic innego, jak wezwać posiłki: tak, dzwonię do Jacka!

Praca nagrodzona w konkursie "Gdy nic mi się nie chce..."

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama