Reklama

Barbara z Knurowa:

Mój syn- Alanek- pokazał nam najlepiej swój temperament podczas jego pierwszego, poważnego upadku. Pamiętam to jak dziś, on miał niewiele ponad 10 miesięcy. Uwielbiał leżeć sobie golutki na przewijaku, blisko grzejniczka, gdzie najlepiej mu się rozmawiało z jego przyjaciółmi na suficie. Tak też go pewnego razu, po toalecie wieczornej, zostawiliśmy i oglądaliśmy nasz ulubiony serial. Nagle usłyszeliśmy huk i zobaczyliśmy naszego syna na podłodze, który zaczął płakać. Tak rzucał i skakał swoją okrągłą pupcią, że ześlizgnął się z przerwijaka. Przerażeni prędko wezwaliśmy pogotowie. W szpitalu okazało się, że nic mu nie jest tylko bardzo się wystraszył i nas przy okazji przyprawił niemal o zawał serca. Alanek był maskotką lekarzy, którzy nazywali go "lotnikiem" i "małym sumo"- bo ma tak słodko sfałdkowane ciałko. Teraz, gdy minął jakiś czas od tego wypadku śmiejemy się z tego, choć wtedy wcale nam nie było do śmiechu. Temperament "lonika sumo" pozostał mu jednak do dziś. Aż boję się co będzie, gdy podrośnie.. chyba muszę zmienić meble:)

Reklama

Praca nagrodzona w konkursie "Maluch z temperamentem"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy