Reklama

Bez arytmetyki cierpienia

Agata Passent, felietonistka, dziennikarka

Urodziłam się feministką, pochodzę z rodziny silnych kobiet. Czy feminizm nam zaszkodził? Wywalczyłyśmy prawo do głosowania, nauki, pracy, antykoncepcji, rozwodów. Mamy luksus wyboru. Mogę wybrać nawet samotność i nie trafię za to do klasztoru. Ale kiedy słyszę o szklanym suficie, nie daję się wciągnąć w tzw. arytmetykę cierpienia. Każdy jest dyskryminowany: Rumuni, dzieci z biednych rodzin, ludzie starsi, aktorki z Hollywood, bo zarabiają mniej niż aktorzy. Mężczyźni też są biedni, bo jeszcze nie mogą rodzić dzieci, a po rozwodzie często prawa ojca są nieszanowane. Felietonistki są dyskryminowane, bowiem spycha się je z głównego wydania gazety do tzw. dodatków kobiecych. Wrogiem kobiet są też... kobiety. Nie dość angażujemy się w politykę, nie solidaryzujemy się, jeśli mężczyźni traktują nas źle. Dyskryminowany musi starać się bardziej - smutne, ale nie ma rady. Aby Azjaci czy Żydzi mogli studiować na prestiżowych światowych uczelniach, musieli być po prostu lepsi niż biali studenci.

Reklama

Żyjemy w Polsce gloryfikującej relatywizm i indywidualizm. Wiele kobiet straciło umiejętność kompromisu w rodzinie, za co płaci samotnością. Kto nie potrafi odnaleźć równowagi i celu w życiu, będzie nieszczęśliwy niezależnie od prawa i presji społecznej.

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: dziennikarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy