Reklama

Czy dziadek może?

Seniorzy, przynajmniej ci z dostępem do sieci, buntują się przeciw narzuconym im rolom. Wygląda więc na to, że w Dniu Dziadka należy im życzyć, żeby wbrew oczekiwaniom społeczeństwa nie "zdziadziali".

Oczekiwania społeczne wobec osoby po sześćdziesiątce skazują ją na pielęgnowanie działkowego ogródka i telezakupy. Taki ktoś może też przypilnować wnuka lub wesprzeć finansowo swoje dzieci. W końcu nie ma na co ich wydawać, a na emeryturze ma tyle wolnego czasu...

Taki obraz tego, jak widzą ludzie starsi siebie w oczach innych, wyłania się z uwag zamieszczanych na popularnym forum senior.pl.

- Ja coraz częściej słyszę, że coś jest "nie dla starszych ludzi" i to powiedziane tak normalnie, jakby to było oczywiste. Czy nie dałoby się jakoś przekonać tych młodszych, że my, to nie tylko kapcie, kościół i codzienne pogaduchy w poczekalni przychodni? Ja się nie zgadzam na takie postrzeganie mojego pokolenia - pisze użytkownik o nicku Ewunia.

Reklama

- Nasi użytkownicy starają się być aktywni i przełamywać społeczne bariery. Powiedzenie, że coś w ich wieku "nie wypada ", działa jak płachta na byka - komentuje Joanna Gacka, koordynator serwisu.

Mostowiakowi nie wypada

Zdaniem respondentów badania "Starość", przeprowadzonych przez IQS & Quant Group na zlecenie "Gazety Wyborczej", mężczyznom w wieku 65 lat lub więcej nie wypada: farbować włosów (72 proc. wskazań), wygłupiać się (74 proc.), pójść na plażę w slipach (38 proc.), czy podrywać (37 proc.). Ale starsi panowie i tak mają w oczach społeczeństwa lepiej w porównaniu ze starszymi paniami, którym, sądząc po badaniach, nie wypada już prawie nic.

Taki wzorzec serwują nam popularne seriale czy reklamy, w których największą satysfakcją dla seniora jest poczęstowanie wnuka cukierkiem czy cudowne wyleczenie bólu krzyża.

Barbara i Lucjan Mostowiakowie z bijącego rekordy oglądalności serialu "M jak miłość" są źródłem rodzinnego ciepła i spokoju - żyją bez własnych potrzeb, zatroskani problemami dzieci.

Pan Adam zbuntował się przeciw córce

Nie znajdzie się w polskim serialu postaci seniora zbuntowanego. Tymczasem pewna ich część zbuntowała się. Coraz więcej chce korzystać z życia.

67-letni pan Adam, lekarz z zawodu, w dwa lata po śmierci żony zaczął się umawiać z o 20 lat młodszą kobietą. Obecnie mieszkają razem i są zaręczeni. - Dla rodziny był to szok. Moja córka nie akceptowała tego, że nie pogrążyłem się w żałobie. Myślę, że uważała, iż po śmierci jej matki powinienem wycofać się z życia - opowiada.

- Poza tym moja obecna partnerka jest w jej wieku i to był dodatkowy problem. "Jaki dajesz przykład wnukom?", zapytała mnie. Przez pewien czas rodzina mnie unikała. Ale chyba już się pogodzili, że nie zamierzam jeszcze kłaść się do trumny - dodaje.

Jak mówi, jest w mniejszości. Jego rówieśnicy zwykle patrzą na niego dziwnie.

Starsi panowie też mają potrzeby

Na przeciw, na razie nieśmiało, wychodzi im rynek. Choć nie zleca się badań konsumentów powyżej 49. roku życia.

Polscy emeryci nie mogą się pochwalić takim dobrobytem, jak ich zachodni koledzy, ale z pewnością mają pieniądze. Według GUS-u - do wydania 7 mld dolarów rocznie.

Nie każdego stać na harleya, ale to z drugiej strony właśnie głównie ludzie starsi kupują ten motor, będący, tak jak i dla ich zachodnich rówieśników, symbolem wolności.

- 70 proc. naszych klientów to ludzie po pięćdziesiątce. Często jeździli w młodości na starych motocyklach, marząc o harleyu, a teraz wracają do korzeni. Mężczyźni nigdy nie wyrastają z zabawek, tylko z wiekiem stają się one droższe - mówi Adam Rembowicz z firmy Zdanowicz, gdańskiego dealera tych motocykli.

Klientom podoba się możliwość przynależności do zżytej grupy ludzi myślących podobnie.

W poznańskim kinie Rialto od wakacji organizowane są seanse dla seniorów. Z większymi napisami i przerwą na życzenie w trakcie seansu. Regularnie gromadzi się 30-40 osób.

- Trafiliśmy na podatny grunt, bo nie ma miejsc, gdzie osoby starsze mogą się spotkać we własnym gronie i są mile widziane. Niestety, ludzie starsi są spychani na margines. Traktuje się ich, jakby nie mieli własnych potrzeb - mówi Jola Myszka z kina Rialto. - Ale taka mentalność, na szczęście, zaczyna się zmieniać - zauważa.

Sieć klubów fitnessu Gymnasion uruchomiła zajęcia "Aktywny senior". Przy spokojnej muzyce, z uwzględnieniem profilaktyki chorób charakterystycznych dla wieku starszego. Zajęcia jednak nie przyjęły się. - Osoby powyżej pięćdziesiątki wolą uczęszczać na zajęcia bez metki "seniora". Czują się z nią nieswojo. A ludzie powyżej sześćdziesiątki to w klubie fitnessu naprawdę rzadkość - mówi Magda Rodak-Dębowska z Gymnasion.

Jej zdaniem problem, tkwi właśnie w mentalności typu "nie wypada". Ale nasza rozmówczyni jest optymistką - twierdzi, że sytuacja zmieni się, gdy nastąpi wymiana pokoleń.

Czy rzeczywiście sposób podejścia do osób starszych ulegnie zmianie? Pewnie musi. W 2030 roku co czwarty Polak będzie emerytem.

Mateusz Lubiński

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy