Reklama

Czy ufać wszystkim bezgranicznie?

Jestem załamana i zrozpaczona. Dotąd myślałam, że takie historie zdarzają się tylko w filmach. A spotkało to mnie! Jeszcze niedawno była w moim życiu osoba, na której mogłam zawsze polegać, z którą rozumiałam się bez słów.

To była Grażyna, moja przyjaciółka jeszcze ze szkolnej ławy. Tak często się mówi o bratnich duszach - mnie i ją łączyła taka właśnie więź. Dwa lata temu Grażynę zostawił mąż. Bardzo to przeżyła. Pocieszałam ją, jak mogłam - od tego ma się przyjaciół. Grażyna często nas odwiedzała - i ja, i mój mąż Waldek bardzo chętnie ją do nas zapraszaliśmy. Tym bardziej, że Waldek zawsze Grażynę lubił. Pracuję jako handlowiec, często wyjeżdżam. Okazało się, że Grażyna zaczęła u nas bywać, gdy Waldek zostawał sam w domu. Niczego nie podejrzewałam, nawet wtedy, gdy romans między nimi rozgorzał na dobre. Dowiedziałam się o wszystkim w banalny sposób - gdy wróciłam wcześniej z delegacji. I nakryłam ich razem. Nawet nie próbowali zbytnio się tłumaczyć, przepraszać. Powiedzieli, że to było "silniejsze od nich". Waldek wyprowadził się do Grażyny, złożył papiery o rozwód. A ja? Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Mam żal głównie do przyjaciółki - chyba nią nigdy nie była. A ja jej tak ufałam. Jaka ja byłam naiwna i ślepa! I chyba wciąż jestem, bo liczę na to, że mąż do mnie wróci. Próbowałam z nim o tym rozmawiać. Nie chce nawet słuchać, ale ja będę o niego walczyć. Czy lepiej o nim zapomnieć?

Reklama

Ula, 45 lat

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 27 (w sprzedaży od 7 lipca br.) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy