Reklama

Edyta ze Szprotawy:

Sierpień 1996 rok.

Sierpień 1996 rok.

Właśnie przyjechałam do Polski na ślub mojej koleżanki. W małym miasteczku w woj. Lubuskim trwają żniwa. Powietrze pachnie świeżym zbożem. Chlebem. To zapach domu, ogrzanego ciepłem serc... Promienie letniego słońca odbijają się w twarzach nowożeńców, którzy właśnie wyszli z kościoła. Są tacy piękni, szczęśliwi... Patrzę na nich z radością, szczęśliwa, że moja przyjaciółka znalazła swojego mężczyznę, a jednocześnie z odrobiną zazdrości. Czy mnie kiedyś wprowadzi do kościoła mężczyzna, z którym zechcę przeżyć życie?

Reklama

Kiedy składałam Agnieszce życzenia szepnęła mi do ucha: "Też go znajdziesz - zobaczysz. "

Nie potrafię uwierzyć.

Wesele trwało 2 dni - ludzie się śmiali, tańczyli, a ja bawiłam się w gronie młodych, przystojnych kawalerów. Mój pobyt w Polsce miał trwać 4 dni, a zostałam 3 tygodnie.

Kolega, którego poznałam na weselu zabierał mnie na ogniska, na spacery, do dyskoteki, wiedziałam, że mu się podobam.

Pewnego deszczowego dnia spotkaliśmy się, by pójść razem do jego przyjaciela Andrzeja. Drzwi otworzył nam mężczyzna w długich, rozczochranych włosach, które przyklejały się do dwudniowego zarostu, brudny od smaru w podartych dżinsach i papierosem w ustach - okazało się, że wrócił z garażu i naprawiał coś w samochodzie. Dopiero kiedy się umył, przebrał okazało się, że jest dość sympatycznym mężczyzną. Bardzo mi zaimponował jego gest, kiedy pocałował mnie w rękę. W dzisiejszych czasach u młodych mężczyzn to chyba rzadkość, a w moim kraju taki obyczaj w ogóle nie istnieje.

Andrzej dużo milczał tego wieczora, ale uważnie się we mnie wpatrywał (ja w niego również). Rozmawialiśmy na różne tematy min. o paleniu, powiedziałam, że dla mnie szkoda na nie zdrowia i pieniędzy, że to taki zbyteczny nałóg... wtedy wyciągnął papierosa z ust i go z gasił - to był jego ostatni papieros, od tego dnia Andrzej nie pali.

Tego dnia Andrzej towarzyszył mi codziennie. Coraz bardziej mi się podobał, imponowało mi jego zachowanie, tak jak i ja był blisko Boga, tak jak i ja jeździł na obozy z dziećmi niepełnosprawnymi, jemu pierwszemu zwierzyłam się z moich problemów rodzinnych, opowiedziałam o zawodach miłosnych...

To był przedostatni wieczór, ognisko na działce, Andrzej grał na gitarze, nagle wstał i poszedł nad jezioro. Poszłam za nim. Staliśmy i milczeliśmy, a ja marzyłam o tym aby mnie przytulił, pocałował. Wyszeptał - jesteś cudowna kobietą, życzę Ci najcudowniejszego faceta, który zawsze będzie Cię kochać ... i pocałował mnie w czoło. Potem zabrał gitarę i zniknął ...

Dzień przed moim powrotem do Czech (za 2 dni miałam wyjazd do Łodzi na kurs języka obcego dla obcokrajowców ) nie mogłam przestać o nim myśleć. Moja rodzina śmiała się, z mojej wakacyjnej miłości. Nie wytrzymałam, zadzwoniłam do Andrzeja. Odebrał jego brat i powiedział, że Andrzej zabrał gitarę i poszedł do parku.

Ubrałam się i z wioski oddalonej o 5 km wyruszyłam do niego na piechotę. Szłam drogą. Po prawej i lewej stronie rosło bujne zboże, zapowiadało się na deszcz, a potem zaczęło padać. Na końcu drogi zobaczyłam Andrzeja, jechał w moim kierunku na rowerze. Kiedy mnie zobaczył rzucił rower w zboże i zaczął biec. Kiedy się spotkaliśmy, złapałam go za rękę i wtedy wyszło słońce.

Zapytałam czy mnie kocha .. milczał ... potem uklęknął i powiedział: " jeżeli zostaniesz ze mną, będziesz moją żoną".

Wróciłam do domu, wymieniłam ubrania na czyste i wyjechałam do Łodzi. Na portierni zostawiłam paszport żeby się zameldować. Rano obudził mnie telefon, portier poprosił abym się stawiła na portierni. Założyłam szlafrok, zeszłam na dół a tam niespodzianka - Andrzej z bukietem róż, gitarą i plecakiem.

Zwolnił się z pracy, bo nie chcieli dać mu wolnego aby mógł się ze mną pożegnać w dniu wyjazdu. Nie miał adresu mojego akademika, mimo tego wsiadł w pociąg i pojechał do Łodzi, tam pytał o akademiki, w których mieszkają obcokrajowcy....

... od tej pory mężczyzna moich marzeń, czuły, opiekuńczy - muzyk, facet o niebieskich oczach i długich blond włosach mieszka ze mną i naszym wspaniałym synem, który mam nadzieję, będzie tak wspaniałym mężczyzną jak jego ojciec.

Praca została nagrodzona w konkursie "Mężczyzna moich marzeń".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy