Reklama

Izabela z Krakowa:

Jeszcze rok temu trudno mi było powiedzieć czy siebie akceptuję czy tylko toleruję. Dzisiaj jestem inną kobietą. Dojrzałą i doświadczoną, w pełni odpowiedzialną za to co robię. Z łatwością potrafię powiedzieć co tak naprawdę w sobie lubię.

Jeszcze rok temu trudno mi było powiedzieć czy siebie akceptuję czy tylko toleruję. Dzisiaj jestem inną kobietą. Dojrzałą i doświadczoną, w pełni odpowiedzialną za to co robię. Z łatwością potrafię powiedzieć co tak naprawdę w sobie lubię.

Nie mam większych zastrzeżeń co do swojego wyglądu. Rano, gdy spoglądam

w lustro nie przeszkadza mi odbicie twarzy, które się w nim pojawia. Przyzwyczaiłam się

do niego i je polubiłam. Uśmiecham się, a ono odpowiada mi tym samym szczerym uśmiechem. Kiedyś postanowiłam rozjaśnić i skrócić włosy. Zmieniłam swój styl na bardziej zdecydowany, a z czasem uodporniłam się na dowcipy o blondynkach. W któryś wieczór zrobiłam generalny remanent w swojej garderobie i każdą rzecz wymieniłam na coś bardziej oryginalnego. Lubię siebie za to, że szybko podejmuję decyzje, za to, że najpierw działam, a później myślę o skutkach. W tym przypadku skutki są jednak zadowalające.

Reklama

Lubię siebie w swoim domu, który daje mi poczucie bezpieczeństwa i w którym każdy przedmiot ma swoje miejsce. Flakon, świece, fotografia moich Rodziców ustawione są obok siebie w określonej odległości. Mogłabym wszystkie te drobiazgi jednym ruchem schować gdzieś głęboko w szafie, a za kilka lat wyjąć je i postawić dokładnie w tym samym miejscu, w którym były przeze mnie wcześniej ustawione. Odpowiada mi mój perfekcjonizm, który innych doprowadza czasami do białej gorączki. Lubię siebie, gdy rano budzę się z wizją nowych planów i przedsięwzięć. Codziennie rano przed wyjściem do pracy wypijam filiżankę kawy z mlekiem i nigdy nie mogę zachować tych samych proporcji. W chwili, gdy jestem gotowa podjąć wyzwanie porannego makijażu okazuje się, że skończył mi się tusz do rzęs, koniecznie brązowo-czarny, a w kosmetyczce nie ma już beżowego cienia do powiek.

Przez cały dzień moja uwaga skupia się na tym, że muszę kupić te jakże podstawowe artykuły. I nagle zapominam, zaczynam myśleć o czymś zupełnie innym i to rozkojarzenie lubię w sobie najbardziej, a gdy uda mi się zapisać na kartce listę zakupów jestem dumna

ze swojej skrupulatności.

Lubię siebie za to, że jestem trudną partnerką w miłości. Uwielbiam flirt i pierwsze zauroczenie. Najbardziej fascynuje mnie sam moment łowienia i nadgryzania. Nie waham się, nie mam kompleksów i oporów. Lubię jasne sytuacje i rzadko decyduję się na kompromis,

a rozczarowana partnerem nie poddaję się rozpaczy. Łatwo pokonuję nieśmiałość

i przerzucam uczucia na inny obiekt, bo lubię nowe wyzwania, ale gdy pokocham z całego serca, jestem zdolna do poświęceń.

Lubię siebie za kierownicą swojego samochodu. Tworzę z nim jedną całość i jestem

z nim emocjonalnie związana. Mając na względzie przekonanie o swojej nieomylności prowadzę pewnie i zdecydowanie. Jadąc samochodem odpoczywam i relaksuję się, chociaż nic mnie bardziej nie irytuje niż wlokący się z dozwoloną prędkością kierowcy.

Dobrze czuję się w towarzystwie nowo poznanych ludzi, ale w dyskusjach bywam ironiczna i złośliwa, stąd notorycznie cierpię na brak większego grona znajomych. Lubię siebie za to, że z niektórymi ludźmi potrafię rozmawiać o swoich uczuciach i problemach,

a z niektórymi jedynie o pogodzie. Jednych umiem kochać, innych szanuję i poważam, innych toleruję, ale nikogo nie traktuję jak wroga. Nie jestem pamiętliwa i nie potrafię się gniewać. Urodziłam się z potrzebą niesienia pomocy innym i zawsze pierwsza wyciągam rękę na zgodę.

Rodzice wpoili mi, że indywidualizm da mi poczucie wolności. Wykształciłam więc w sobie indywidualizm, wolność myśli i słowa. Lubię siebie za optymizm, obowiązkowość i punktualność, za szczerość i otwartość, za to, że moja energia czyni możliwym każde przedsięwzięcie. Lubię siebie za to, że natychmiast chcę realizować swoje marzenia, za swoją niecierpliwość, gdy życie staje się zbyt leniwe i monotonne. Chcę zawsze tryskać optymizmem, bo taką siebie najbardziej lubię w każdy dzień, wiosną i jesienią, gdy płaczę i się bawię, gdy kocham i nie nawidzę, gdy deszcz i słońce. Reszta nie ma znaczenia.

Tekst jest pracą konkursową na temat "Lubię siebie...".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy