Reklama

Jak pięknie być grubym...

W latach sześćdziesiątych modelki ważyły średnio o 10 proc. mniej niż przeciętne kobiety. Obecnie ważą o 25 proc. mniej. Ogromna presja świata mody i kolorowych magazynów wpędza miliony kobiet w poczucie winy, niezadowolenie z własnego ciała i zaburzenia związane z odżywianiem. "Musisz być szczupła!" - głosi powtarzany do znudzenia komunikat popkultury. Wychudzona sylwetka jest przedstawiana jako warunek sukcesu, szczęścia i bycia atrakcyjnym.

Czy rzeczywiście szczupła sylwetka gwarantem szczęścia? Wiele kobiet w to wierzy i wiele z nich przeżywa rozczarowanie.

Odchudzona i rozczarowana

Psycholog żywienia Justyna Domanowska-Kaczmarek proponuje swoim pacjentkom, aby przed rozpoczęciem odchudzania zrobiły listę zysków i strat z nim związanych, i aby podeszły do zadania realistycznie. Dzięki takiej liście mogą przekonać się, jak silna jest ich motywacja i... dlaczego właściwie chcą schudnąć.

Wiara w to, że zrzucenie kilku kilogramów odmieni ich życie, okazuje się zawodna. - Bo okazuje się, że niewiele się zmieniło. Noszą mniejsze ubranie, są lżejsze, zdrowsze, ale ani trochę bardziej szczęśliwe - twierdzi Justyna Domanowska-Kaczmarek.

Reklama

Młoda, gruba i wspaniała

Gabrielle Gregg, 22- latka z Detroit, nie tylko akceptuje siebie taką, jaka jest (waży 100 kg), ale uczyniła ze swoich kształtów prawdziwy atut. Prowadzi modowego bloga pod nazwą "Młoda, gruba i wspaniała", służy też radą jako osobista stylistka i personal shopper.

Gabrielle otwarcie mówi o tym, że teraz czuje się o wiele szczęśliwsza niż wtedy, kiedy nieustannie była na diecie. Nie używa takich słów, jak "puszysta", "o pełnych kształtach" itp. Mówi, że jest po prostu gruba i nie ma w tym nic złego.

Gabrielle, nie tylko na swoim blogu, doradza kobietom, jak się ubierać. Współpracuje z włoską edycją "Vogue" - magazynu, który jeszcze do niedawna był niemal synonimem świata wychudzonych modelek. Teraz również "Vogue" zaczyna się zmieniać, a świadczą o tym nie tylko pojedyncze sesje modelek size plus.

Nowy ideał piękna

W tym roku włoski "Vogue" otworzył nową stronę internetową Vogue Curvy, dedykowaną paniom o krągłych kształtach. Na stronie można znaleźć między innymi porady dotyczące mody i zakupów oraz wywiady z pulchnymi gwiazdami.

Prawdziwą siłą, która ma realny wpływ na trendy, okazały się blogerki. Zwyczajne, grube dziewczyny, które dobrze czują się ze swoim ciałem, potrafią się fajnie ubrać i chętnie o tym opowiadają. To one odpowiedziały na prawdziwe zapotrzebowanie rynku - zaczęły pisać dla kobiet, którymi świat mody zupełnie się nie interesował.

Chociaż na pokazach projektantów, takich jak Elena Miro, Jean-Paul Gaultier i John Galliano, już od jakiegoś czasu pojawiają się modelki size plus, to większość z nich nie ma nadmiernej tuszy - są po prostu grubsze od ekstremalnie wychudzonych, "standardowych" modelek.

Blogerki doradzają kobietom, które ważą po 100 kg lub więcej. Dlatego ich strony zyskały szaloną popularność, a profesjonalne magazyny mody coraz częściej nawiązują z nimi współpracę.

Siła tłuszczu

Dziewczyny takie jak Gabrielle przekonują, że można być grubym, a jednocześnie zadowolonym z życia i z siebie. Hasło: "To nie nadwaga powoduje, że jesteśmy nieszczęśliwe, to nieustanne diety i efekt jojo" jest mottem ruchu Fat Acceptance (początkowo nazywanego też Fat Pride, Fat Power lub Fat Liberation).

Organizacje na rzecz akceptacji ludzi z nadwagą mają długą historię. Już w latach 60., kiedy feministki paliły staniki a hipisi protestowali przeciwko wojnie w Wietnamie, aktywiści organizowali meetingi, podczas których palono plakaty chudziutkiej modelki Twiggy i obżerano się lodami (np. "Fat-in", który odbył się 1967 r. w Central Parku w Nowym Jorku).

W latach 70. "apetyty wzrosły" i wyłonił się skrajnie radykalny ruch Fat Underground, założony przez Sarę Fishman i Judy Freespirit. Filozofia Fat Undergroung była trudna do zaakceptowania nawet przez inne organizacje ludzi z nadwagą.

Według aktywistek społeczeństwo dyskryminowało otyłe kobiety, bo bało się silnych kobiet oraz ich zmysłowości i seksualności, a odchudzanie miało być zakamuflowaną formą represji. Głoszone hasła: "Lekarze to wrogowie. Dieta to ludobójstwo" - oddawały skrajny charakter ruchu.

Współczesne organizacje, takie jak NAAFA, złagodziły program: walczą z dyskryminacją i działają na rzecz poprawy jakości życia ludzi otyłych.

Sukces w zasięgu ręki

Przykłady osób, takich jak Beth Ditto czy Nikki Blonsky, pokazują, że nadwaga nie jest barierą uniemożliwiającą odniesienie sukcesu.

Wokalistka Beth Ditto nie tylko szaleje na scenie w legginsach i rozbiera się do bielizny, ale występuje też w rozbieranych sesjach, a jej akt pojawił się na okładce magazynu "Love".

Piosenkarka twierdzi, że każdy jest piękny na swój własny sposób. "Chcę się akceptować taką, jaka jestem, i nie chcę się zmieniać. Życie jest na to za krótkie!" - powiedziała w wywiadzie dla niemieckiego "In Touch".

Nikki Blonsky mówi wprost, że gdyby nie waga, nie dostałaby swoich najważniejszych ról. Podkreśla, że nie chce wyglądać tak, jak inne aktorki, że dzięki swojej figurze czuje się wyjątkowa.

Co się podoba mężczyznom?

Wiele pań stosuje drakońskie diety, aby podnieść swoją atrakcyjność w oczach płci przeciwnej. Tymczasem psychologowie ewolucyjni, tacy jak Devendra Singh, twierdzą, że to, co działa na mężczyzn, to nie jest niskie BMI, ale odpowiednie WHR, czyli stosunek obwodu talii do obwodu bioder. Idealne WHR w kulturze zachodniej wynosi wg badaczy 0,7, a więc: panom podobają się kobiety z krągłościami!

David Buss w swojej książce "The Evolution of Desire" twierdzi, że kobiety przeceniają atrakcyjność szczupłej figury. Kiedy podczas badań poproszono kobiety o wskazanie sylwetek, które one uważają za atrakcyjne oraz tych, które są według nich atrakcyjne dla mężczyzn, za każdym razem wskazywały na sylwetki znacznie szczuplejsze od przeciętnych.Tymczasem mężczyźni poproszeni o dokonanie wyboru wskazywali na sylwetki przeciętne.

Nie brakuje też zwolenników kształtów bardziej niż pełnych. Tak zwani FA (Fat Admirers - wielbiciele tłuszczu) preferują panie ze sporą nadwagą (BMI co najmniej 30). Wielbiciele tłuszczu ignorują główny nurt popkultury - mają swoje magazyny, portale społecznościowe i kluby, w których spotykają się z dużymi pięknymi kobietami (BBW - Big Beautiful Woman).

Viren Swami, psycholog z Liverpool University badający preferencje "wielbicieli tłuszczu", twierdzi, że "w kategoriach ewolucyjnych, jeśli masz nadwagę, to znaczy, że masz więcej zapasów".

Szczęśliwe krótkie życie?

Kobiety z nadwagą lub otyłością mogą być zadowolone z siebie, odnosić sukcesy zawodowe i znaleźć partnera, dla którego będą najpiękniejsze, ale lekarze nie pozostawiają złudzeń - miażdżyca, nadciśnienie, choroby serca, cukrzyca, zwiększone ryzyko zawału, zwyrodnienia kręgosłupa i stawów to tylko niektóre dolegliwości związane z otyłością. W skrajnych przypadkach może ona doprowadzić do niepełnosprawności. Otyłość skraca życie - ostrzegają specjaliści.

Tymczasem aktywiści ruchów, takich jak Health at Every Size ("Zdrowie w każdym rozmiarze") przekonują, że to właśnie nieustanne stosowanie drastycznych diet i efekt jojo rujnuje ich zdrowie. Podkreślają, że niektórzy ludzie są z natury szczuplejsi, a inni z natury grubsi. I zarówno jedni, jak i drudzy mogą prowadzić zdrowy styl życia, no i że jednym i drugim należy się szacunek.

Zdrowie w każdym rozmiarze

Health at Every Size nie oznacza gloryfikacji otyłości i zachęty do nieopanowanego obżarstwa, ale nie polega również na stawianiu sobie wyśrubowanych celów, które - w razie porażki - prowadzą tylko do jeszcze większej frustracji.

Takie podejście, czyli akceptacja swojego ciała, zainteresowanie zdrowym stylem życia, odejście od koncentrowania się wyłącznie na utracie wagi, daje długofalowe efekty.

W 2005 roku ogłoszono wyniki badań przeprowadzonych wśród 78 otyłych kobiet. Panie podzielono na dwie grupy. Jedna z grup stosowała dietę, druga podejście Health at Every Size.

Po pół roku okazało się, że tylko kobiety z grupy stosującej dietę schudły, ale po dwóch latach obraz diametralnie się zmienił. Kobiety postępujące według filozofii Health at Every Size utrzymały taką wagę, jaką miały na początku badań, odniosły też wiele psychologicznych i zdrowotnych korzyści: miały lepszą samoocenę, mniejszą skłonność do depresji, niższy poziom cholesterolu i niższe ciśnienie krwi.

Kobiety z grupy stosującej dietę nie tylko przytyły bardziej niż na początku badania, ale zarówno ich zdrowie, jak i samoocena pogorszyły się (badania opublikowane w Journal of the American Dietetic Association, czerwiec 2005).

Dr Linda Bacon autorka książki "Health at Every Size" mówi: - Nieważne, jaką formę diety zastosujemy, długoterminowe badania pokazują takie same wyniki: waga powraca wraz z poczuciem przegranej.

Dr Bacon i inni zwolennicy podejścia Health at Every Size propagują swoją filozofię wśród kobiet, a także wśród pracowników opieki zdrowotnej, przekonując, że można być zdrowym i zadowolonym z siebie niezależnie od rozmiaru, który się nosi.

Izabela Grelowska

Oblicz swoje BMI

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: organizacje | sylwetka | Vogue | zdrowie | modelki | diety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy