Reklama

Jeden dzień z życia z małym dzieckiem

A to jeden mały koszmarek, jeden dzień z życia z małym dzieckiem, moim małym dzieckiem...

A to jeden mały koszmarek, jeden dzień z życia z małym dzieckiem, moim małym dzieckiem...

7.30 pobudka, znów za późno. Z zegarka są wyjęte baterie i załadowane na ciężarówkę.

7.45 śniadanie, część kanapki zjadła kanapa, co mama odkryje wieczorem. I trzeba będzie zamówić fachowca do sprzątania.

10.00 mama wraca z kuchni i zastaje dziecko stojące na parapecie i wołające: "Tata, tata!"

12.00 na spacerze przewrócił się specjalnie w najgłębszą kałużę i napił się tyle, ile się dało. Byle tylko nie zachorował.

15.00 mama szuka swojego telefonu, prosi tatę, by zadzwonił, telefon odzywa się w pralce. Odzywa się, ale krótko. Czy ktoś zajmuje się suszeniem telefonów komórkowych?

Reklama

16.00 ktoś włożył nogę w skarpetce i kapciu do toalety. Tym razem nie zatkana. Ostatnio musiałam dzwonić po fachowca.

17.00 pralka zbyt długo się nagrzewa, okazuje się, że ktoś przestawił termostat na 90 stopni. Część ubrań puściła kolor.

22.00 zasnął, kolejny dzień za nami. Teraz możemy poświęcić czas tylko sobie. Może następnym razem poprosimy mamę, by została z Kubą, a sami pójdziemy do kina.

Agnieszka z Łodzi

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy