Reklama

Joanna z Gdowa:

Oksymoron

Oksymoron

Istnieje w języku polskim takie pojęcie jak oksymoron. Oznacza ono epitet sprzeczny, swego rodzaju niedorzeczność, np. suchy deszcz, ciemne słońce czy ...idealny mężczyzna.

Mówię to z prowokacyjnym uśmieszkiem i czekam na gromy, które niewątpliwie się na mnie posypią. Z pazurami rzucą się na mnie oczywiście główni zainteresowani, ale również szczęśliwe mężatki i zakochane kobiety. Ja to wszystko rozumiem. Wiem, jacy cudowni wydają się nam nasi ukochani, jak daleko odsuwamy od siebie ich wady i słabości i jak bardzo pragniemy, by oni byli tak idealni jak Mark Darcy czy James Bond. Sama przecież też tak postępuje, gdy jakiś brązowooki heros stanie na mej drodze i ugnie moje kolana wielbiącym spojrzeniem, mądrymi i pięknymi słowami, szacunkiem, troskliwością i czułością. Ilu już takich było... Nie jestem radykalną feministką ani okrutną pożeraczką mężczyzn, ale co jakiś czas z moich ust pada stwierdzenie "faceci to świnie" i daję słowo, że za każdym razem jest to uzasadnione doświadczeniami moimi bądź moich przyjaciółek czy znajomych. Nie istnieje idealny mężczyzna, bo tak naprawdę same nie wiemy, jaki powinien być ten ideał, bo prędzej czy później każdy nasz młody bóg musi stać się tylko człowiekiem, bo wcale nie ułatwiamy im zadania, zatruwając życie babskim gadaniem, zrzędzeniem i wymyślaniem problemów. Ja przestałam szukać idealnego ciemnego blondyna o uroczym uśmiechu i pięknych dłoniach, wiem już, że wcale nie musi lubić poezji ani Leonarda Cohena. Zrezygnowałam nawet z limitu wiekowego i całej listy cech, które "badany" mieć powinien. Czemu? Bo gdzieś we Wszechświecie czeka na mnie moja (w myśl pewnej sentymentalno - kiczowatej teorii) idealnie pasująca druga połówka, mężczyzna moich marzeń... równie niedoskonały jak ja...

Reklama

Joanna Popiełuszko

Tekst jest pracą nagrodzoną w konkursie "Mężczyzna moich marzeń"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy