Reklama

Joanna z miejscowości Toszek:

Start, ruszyła.Pretekstem do biegu był nasz obiad na stole.Pędzi na czworakach jak szalona, dobiegła do stołu, stanęła przy nas i krzyczy niczym mewa z "Gdzie jest Nemo?"-Daj, daj, daj, daj....Myśli -Oni jedzą a ja nie? Też chcę!Dajemy jej zupkę, po chwili odchodzi chwiejąc sie na nóżkach.Wali piąstkami po swojej grającej zabawce i co jakiś czas nas obserwuje czy skonczylismy jeść.-Nareszcie , zjedli.No to moze bedą się ze mną bawić?Po chwili gonimy ją w koło stołu.Wszyscy na czworakach-mama, tata i baba, dzidzia przoduje.Po szalonym pędzie wszyscy sa wykonczeni.Mała korzysta z sytuacji.Podchodzi do mnie, podnosi mi bluzke i wrzeszczy-Yyyyyyyyyy, daj, daj,daj!!!Wiadomo o co chodzi-moje mleczarnie.Nie chcę dać, ale w końcu ulegam.Misia mruczy z zadowolenia.Chciałam ją pocałować, ale płacząc zręcznie mi sie wywinęła.-Żadnych czułości!!!Ślimtania.Trzeba uciec, bo jeszcze zechcą mi umyć buzię i co ,będę czysta.Straszne!

Reklama

Taka jest moja Ola. Ma 11 miesięcy, cztery zęby, duze niebieskie oczka, blond włoski i wiecznie umorusaną buźkę

Praca nagrodzona w konkursie "Maluch z temperamentem"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy