Reklama

Kaleczone dla tradycji

W 28 krajach, w Afryce Subsaharyjskiej i na Bliskim Wschodzie żyje około 130 milionów obrzezanych kobiet. Każdego roku przybywa 3 miliony nowych. Tego rodzaju praktyki stosowane są również w społecznościach imigrantów na całym świecie, w Zachodniej Europie, Kanadzie, USA oraz Australii i Nowej Zelandii.

Okaleczanie narządów płciowych dziewczynek jest głęboko zakorzenionym społecznym zwyczajem, który ma przyczynić się do podniesienia statusu społecznego kobiety. Rytuał ten nie jest zalecany w żadnej religii, ale uzasadnienie religijne jest częstym usprawiedliwieniem dla tych praktyk. Przede wszystkim jednak kluczowa jest presja społeczności. Poddanie zabiegowi dziewczynki wpływa pozytywnie na jej pozycję społeczną i atrakcyjność małżeńską.

Reklama

Gdy pojedyncza rodzina zaniecha tej praktyki, ich córka zostanie napiętnowana i wykluczona ze społeczeństwa. Dlatego przerwać tę tradycję mogą tylko całe społeczności. W niektórych krajach dziewczęta poddawane są zabiegowi w coraz młodszym wieku. Rodzice pragną ukryć dokonanie zabiegu przed przedstawicielami rządu lub też pragną zmniejszyć opór samych dziewcząt.

- To jest norma, której należy przestrzegać. Dziewczyna musi być obrzezana, by ochronić swój honor i honor rodziny, szczególnie teraz, gdy dziewczyny uczęszczają na uniwersytety poza wioskami i mogą być narażone na mnóstwo zastraszających sytuacji - mówi kobieta ze wsi Abu Hashen w Górnym Egipcie. - Jeśli jej nie natnę, nikt jej nie poślubi. Wolałabym nie mieć córek, gdyż tak bardzo martwię się o nie - opowiada kobieta z plemienia Beni Amer we Wschodnim Sudanie.

Szkodliwe, a nawet śmiertelne

W wyniku obrzezania kobieta do końca życia jest pozbawiona przyjemności z seksu, miesiączki trwają nawet 10 dni i niosą ze sobą straszny ból. W czasie nocy poślubnej mąż w większości przypadków musi użyć noża lub innego ostrego przyrządu. 2 miliony dziewczynek rocznie nie przeżywa zabiegu obrzezania. Umiera z wykrwawienia, albo zostaje zakażona wirusem HIV czy tężcem. Tylko w niektórych krajach (Egipt, Gwinea i Mali) okaleczanie wykonuje personel medyczny w ośrodkach zdrowia.

Jak podaje raport UNICEF-u, zwyczaj ten może być wyeliminowany w ciągu jednego pokolenia. Konieczne jednak jest zaangażowanie świata, polityki międzynarodowej, a przede wszystkim solidarność i determinacja społeczności, które tych praktyk dokonują. - Prawdziwa i trwała zmiana jest możliwa - mówi Marta Santos Pais, dyrektor UNICEF Innocenti Research Centre. - Nastąpi wówczas, gdy społeczności: dziewczęta i chłopcy, mężczyźni i kobiety - będą dokonywać mądrych wyborów prowadzących do zdrowego rozwoju pojedynczego człowieka i całych społeczeństw.

To społeczność musi uznać szkodliwość obrzezania i zaniechać tych praktyk, co zwolni poszczególne rodziny z trudnego wyboru i złamania tradycji. Istotną rolę pełnią nauczyciele i media, które nagłaśniając problem mogą przerwać "zmowę milczenia". Ważne jest także bezpośrednie zaangażowanie w walkę poszkodowanych kobiet. Waris Dirie, autorka książki ?Kwiat pustyni?, modelka, która została obrzezana i w wieku 13 lat uciekła z Somalii do Londynu, jest doskonałym tego przykładem. Waris założyła fundację i prowadzi walkę z tym barbarzyńskim obyczajem.

W wielu krajach przyjęto prawo zabraniające wykonywania obrzezania. Specjalny personel medyczny zajmuje się problemami związanymi z zabiegami oraz promuje ich zaprzestanie. Między innymi w Kanadzie, Danii, Niemczech, Włoszech, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii związki medyczne zabroniły lekarzom udziału w tych zabiegach. Taktowane jest to jako naruszenie ich kodeksu moralnego.

Poza zasięgiem tradycji

Z powodu naszego wyjazdu z kraju i czasu, który upłynął zaczęliśmy myśleć inaczej i teraz widzimy krzywdę spowodowaną przez naszą tradycję - mówi kobieta somalijska mieszkająca w Holandii. - Jednakże nasi rodzice nie mogli postępować inaczej i nie można sugerować jakiegokolwiek nadużycia. Chcieli jak najlepiej dla nas, ich dzieci. Wszystkie wyczekiwałyśmy dnia, gdy mogłyśmy ogłosić na boisku szkolnym, że zostałyśmy obrzezane. Jesteśmy teraz w stanie wyrazić nasz smutek i ból i powiedzieć, że kaleczenie narządów płciowych dziewczynek nie jest czymś odpowiednim. Chcemy dać naszym córkom szczęśliwą przyszłość, przyszłość, w której będą mogły w pełni rozwinąć się emocjonalnie i przyszłość, w której wolno im będzie się bawić i czuć się bezpiecznie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tradycje | przyszłość | praktyki | UNICEF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy