Reklama

Katarzyna z Kielc:

Witam serdecznie!

Sięgając pamięcią wstecz... Pamiętam pewien dzień (dzień, którego nigdy nie zapomnę).. Było to mniej więcej dwa lata temu, w lutym. A dokładnie w zimne, szare popołudnie. Mróz szczypał w nosy i uszy. Z nieba spadały płatki śniegu.. O głodnych brzuszkach, i z nadzieją na pyszny obiad, pokonaliśmy truchcikiem mroźną drogę z akademika do supermarketu. Gdy wbiegliśmy do środka, od razu chwycieliśmy wózek na kółkach. I przejeżdżając alejka po alejce, produkt po produkcie, zapełnialiśmy koszyk.. Był makaron, trochę słodyczy, soki, sosik i.. czegoś nam brakowało. Ale po dwóch rundkach i lekkim zmęczeniu wózek niemal sam zawiózł nas do kasy. A przy niej, kątem oka, ujrzeliśmy pluszowe misie - plecaczki z zestawem herbatek, zamknięte w dużej folii. Zrobiło mi się smutno. Te biedne pluszaki nie miały nawet jednej "dziurki" na oddech! Pomyślałam jakże im musi być smutno.. W tym momencie mój mężczyzna spojrzał na mnie z uśmiechem i stwierdził, że zapomniał o herbatce i musi zabrać zestaw z misiem. Lekko się uśmiechnęłam. Uratowaliśmy jednego pluszaka z okrutnej niewoli..! Tym razem już z lepszym nastrojem wracaliśmy do akademika pokonując śliskie ścieżki, mroźny wiatr i śnieżki. Ten spory odcinek "prześlizgnęliśmy" w niemal 10 minut.

Reklama

W akademickim "domku" zaparzyliśmy herbatkę z promocji. Rozgrzała nas.. Aż z szeleszczącej folii, na której widniało imię: KRZYŚ, poruszając się "o własnych siłach", wyszedł miś i powiedział słodkim, nieco smutnym głosem: "Maamo!" To było niesamowite uczucie! Jego oczka, pełne miłości i ciepła, po prostu mnie rozbroiły.. Poczułam przez chwilę jak bardzo był samotny i osierocony.. Jak bardzo brakowało mu kogoś bliskiego, miłości.. I mimo, że powiedział to jego "Tatuś" poruszając jego pluszowym ciałkiem, bardzo się ucieszyłam.. Poczułam się jak prawdziwa matka. Jak kobieta otwarta, pełna miłości i ciepła.. Przytulałam misia na zmianę go całując.. A gdy "Tatuś" misia powiedział, że bardzo mnie kocha i chce byśmy stali się rodziną naszego "synka" - misia Krzysia - nie mogłam powstrzymać łez.. WTEDY ODNALAZŁAM SZCZĘŚCIE! A raczej zaznałam go i poczułam się tak, jakbym chciała żyć już zawsze.. Teraz, gdy wspominam ten okres, łezki szczęścia same napływają mi do oczu..

W ten oto sposób promocyjny, pluszowy miś stał się członkiem naszej rodziny i wniósł to, czego mi brakowało..!

Dziękuję mu za to. I jego "Tatusiowi" również! Bo nie ma chyba nic piękniejszego niż zasmakować szczęścia...

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim, aby choć przez chwilę poczuli je na własnej skórze... i oczywiście w sercu!

Praca została nagrodzona w konkursie "Wtedy odnalazłam szczęście"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy