Reklama

Katarzyna z Sosnowca:

Każda z nas, jako mała dziewczynka, a później dojrzewająca kobieta miała w wyobrażani portret tego wymarzonego chłopaka. Wysoki, przystojny, brunet, o niebieskich oczach, ciemnej karnacji i fantastycznej, muskularnej sylwetce - oto mój ideał z lat wczesnej młodości. Ale, czy taki właśnie facet odpowiada moim upodobaniom?

Każda z nas, jako mała dziewczynka, a później dojrzewająca kobieta miała w wyobrażani portret tego wymarzonego chłopaka. Wysoki, przystojny, brunet, o niebieskich oczach, ciemnej karnacji i fantastycznej, muskularnej sylwetce - oto mój ideał z lat wczesnej młodości. Ale, czy taki właśnie facet odpowiada moim upodobaniom?

Zdecydowanie mogę odpowiedzieć, że nie. To jest tylko wymysł, marzenie o kimś, kogo tak naprawdę wcale nie znam i nie chcę mieć. Nie wyobrażam sobie spędzenia życia z mężczyzną o wyglądzie, jak wyżej napisałam. Zresztą ci wymarzeni, jak już się zdarzy spotkać takiego, na ogół okazują się jedną, wielką pomyłką. Dochodzimy wówczas do wniosku, że to nie może być ten, o którym nocami śniłam, że jest czuły, delikatny i rozumie wszystko, co do niego mówię, spełnia każdą moją zachciankę. Co się stało z tym wyśnionym ideałem? - padnie w końcu pytanie. I wtedy odpowiemy sobie same we łzach, że ideał nie istnieje!

Reklama

Minęło kilka długich lat odkąd nosiłam w sercu wymysł moich marzeń, mój ideał prawdziwego mężczyzny, teraz wiem, że nie mam takiego. Opowiem Wam o moim wymarzonym, prawdziwym mężczyźnie, który co prawda nie jest ideałem, ale spełnia wszystkie kryteria, jakich ja potrzebuję od mężczyzny.

Poznaliśmy się z Michałem 12 lat temu. Byłam uczennicą pierwszej klasy LO. Michał dołączył do mojej klasy w drugim semestrze. Na początku nic nie wskazywało na to, żebyśmy się ku sobie mieli. Normalne spędzanie czasu w klasie. Rozmawialiśmy ze sobą, jak z każdą inną osobą. Czasami go wyśmiewałam, bo był słabeuszem.

Zaprezentuję nasze osobowości, jakże różne: ja zawsze byłam mało dziewczęca, tzn. interesowały mnie wszystkie rozrywki pasujące raczej chłopcom, miałam dużo siły, jak na dziewczynę. Byłam aktywnym kibicem sportowym. Należałam do subkultury skinheads. Odznaczałam się wyglądem i zachowaniem. Nie było w całej szkole drugiej takiej dziewczyny, jak ja. Natomiast Michał był spokojnym chłopcem, bez celu w życiu. Nie miał żadnych zainteresowań, jak na chłopaka był bardzo słaby fizycznie, nie odznaczał się absolutnie niczym. Na dodatek nie miał własnego zdania. Po prostu zwykły, przeciętny chłopiec, a na takich nie zwracałam wówczas uwagi. Byliśmy, jak ogień i woda.

I tak minęły nam trzy lata. Pod koniec trzeciej klasy Michał zakręcił się koło Anki, mojej koleżanki z ławki. Nigdy jej nie lubiłam, więc uznałam za niezły pomysł, by pokazać jej, kto jest górą.

Z Michałem miałam zawsze dobry, koleżeński kontakt. Przeciwności podobno się przyciągają, ale za żadne skarby świata nie pozwoliłabym sobie na coś więcej z ?mięczakiem". Za takiego go uznawałam! Jednak, żeby dać nauczkę Ani postanowiłam chwilowo zmienić swój pogląd i spojrzeć na kolegę obiektywnie. Umówiłam się z nim na dyskotekę. Zaskoczyło mnie, że bez zastanowienia zgodził się. Anka była dziwną dziewczyną, nigdy nigdzie nie wychodziła. Zawsze do niej do domu przychodzili ludzie, więc wiedziałam, że nie będzie chciała iść z nami i dlatego zaproponowałam Michałowi, żeby ją również zabrał. Odpowiedź Ani była taka, jakiej się spodziewałam: nie. Poszliśmy, więc oboje. I tak się zaczęło!

W szkole traktowaliśmy się, jak zawsze. Zresztą on cały czas był z Anką. W czasie wolnym od lekcji zdarzyło nam się kilka razy spotkać. Zabrałam go nawet na dwa mecze, koszykówki i piłki nożnej. Tylko, a może aż dwa razy, bo więcej obciachu postanowiłam sobie nie czynić. Absolutnie nie nadawał się na kibica!

Nadeszły wakacje. Porozjeżdżaliśmy się po kraju i pozostały nam kartki i listy. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam od Michała 6 pocztówek. Mój plan powzięty w szkole zadziałał. Zainteresował się moją osobą, a koleżanka z ławki przestała się liczyć. Nie przewidziałam tylko jednego, że ja też patrzałam na niego innymi oczami niż przed obmyślanym planem. Zobaczyłam w nim chłopaka miłego, grzecznego, zapatrzonego we mnie. On mnie naprawdę lubił, a ja polubiłam jego.

Świadectwo swojej sympatii dał mi, gdy wrócił z wakacji. Nie mogłam uwierzyć, gdy go zobaczyłam. Ogolił głowę na zero, kupił sobie odpowiednią kurtkę, buty i szal, by, choć z pozoru przypominać kibica. Oniemiałam na jego widok, bo to do niego absolutnie nie pasowało. Michał - ?mięczak", a nie Michał - narodowiec/kibic. Nie podobał mi się jego wygląd, ale podobało mi się to, że zrobił to dla mnie. Wtedy na 100% wiedziałam, że zależy mu na mnie. Zostaliśmy parą na dobre. Ania odeszła w zapomnienie. Mój plan się powiódł, a nawet więcej, dostałam to, co w życiu bardzo ważne - człowieka, na którym mogłam polegać.

Teraz zapewne spodziewacie się zakończenia w stylu i żyli długo i ? Otóż jeszcze nie. Spotykaliśmy się po skończeniu szkoły przez kilka miesięcy, aż w końcu nasze drogi się rozeszły. Ja miałam swoje życie, a Michał swój własny świat. Na przestrzeni czterech lat widzieliśmy się kilka razy. Spędziliśmy ze sobą dwa sylwestry i znowu się rozchodziliśmy w swoje strony. Żyliśmy sobie z dala od siebie, a jednak cały czas pamiętaliśmy o sobie.

Grudniowe popołudnie 2002 roku. Zapukał do moich drzwi Michał. Zaskoczona zaprosiłam go do środka. Nie widzieliśmy się jakieś dwa lata. Mieliśmy swoich partnerów, ja spodziewałam się dziecka. Zaskoczony był moim stanem, ale w końcu taka jest kolej rzeczy. Zaczęliśmy się spotykać po koleżeńsku. Było bardzo miło móc powspominać stare dobre czasy.

Minęło kilka miesięcy, gdy nagle moje życie zaczęło popadać w ruinę, najpierw rozstanie z chłopakiem, potem śmierć dziecka, Michał nie opuścił mnie. Był moim prawdziwym przyjacielem. Miałam w nim wsparcie, jakiego potrzebowałam. Mogłam się wypłakać, wygadać, a on siedział i pozwolił mi czuć się bezpiecznie.

Rok później jego związek rozpadł się. Oboje byliśmy wolni. I zaczęło się wszystko od nowa. Spotykamy się, rozmawiamy, kłócimy się i godzimy. Przez cały dwunastoletni okres naszej znajomości przeszło tyle burz, a my nadal mamy się ku sobie. Obyśmy przetrwali kolejne lata w jeszcze lepszych stosunkach. Przy nim jestem szczęśliwa!

Moja historia uświadamia mi, że mężczyzną marzeń może się stać każdy nijaki chłopiec, wystarczy go dobrze poznać i nie sugerować się pozorami. Ja tak postępowałam będąc młodziutką dziewczyną i wiem, że się myliłam. Mężczyzną moich marzeń jest Michał.

Tekst jest pracą nagrodzoną w konkursie "Mężczyzna moich marzeń"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy