Reklama

Królowa Oprah ustępuje miejsca?

Dwa lata temu Oprah Winfrey zapowiedziała przejście na telewizyjną emeryturę wraz z końcem 2011 roku. Emerytura? To raczej migracja królowej telewizji, do innej, własnej TV.

Nazajutrz po nakręceniu ostatniego finałowego odcinka show Oprah, napisała na swoim profilu na Twitterze, że po raz pierwszy zamierza spędzić cały dzień w piżamie. Natychmiast pod wpisem "All day in PJs" pojawiły się tysiące komentarzy, na temat tego, jak bardzo będzie Oprah brakować i jak bardzo zasługuje na odpoczynek.

Co zrobi "Ms. O"?

Pisząc, o Oprah trudno powiedzieć coś, czego jeszcze o niej nie wiadomo i nie popaść w banał. Oprah to kobieta instytucja: posiadaczka imperium mediowego, pierwsza czarnoskóra miliarderka, ikona telewizji. Amerykanie ją kochają i cenią sobie jej opinię, można zaryzykować stwierdzenie, że bardziej niż jakiegokolwiek innego autorytetu. Przy czym kochają ją bardziej, kiedy jej ciało jest bogatsze o kilka (kilkanaście) nadprogramowych kilogramów.

Reklama

Tylko ona potrafi rozdać wszystkim goszczącym w studio samochody, ugościć parę prezydencką, zrobić program o BSE i doprowadzić do lesbijskiego coming outu jednej z najpopularniejszych prezenterek TV (Ellen DeGeneres).

W sferze domysłów pozostawać może przede wszystkim, na czym królowa telewizyjnego show zechce się skupić po zakończeniu prowadzenia programu, który wyniósł ją na szczyt. Jedno jest pewne - to, że znika z show nie oznacza, że znika z TV w ogóle, a tym bardziej z amerykańskich domów. Poza domysłami o jej prezydenckiej kandydaturze (z pewnością miałaby w tym momencie większe szanse niż mający chrapkę na reelekcję, Barrack Obama) typuje się przede wszystkim jej większe zaangażowanie w telewizję OWN (Oprah Winfrey Network), która ruszyła z początkiem 2011 roku.

Amerykańskie media zastanawiają się również, kto mógłby zastąpić Winfrey na podium najpopularniejszej telewizyjnej prezenterki. Specjaliści najczęściej wymieniają wspomnianą już, Ellen DeGeneres, która z powodzeniem prowadzi popularny "Ellen Show". Oponenci wskazują, że DeGeneres, mimo, że utalentowana, przezabawna i charyzmatyczna nie da rady zająć miejsca Oprah z prostego powodu - jest lesbijką, a amerykańska klasa średnia nie jest na to gotowa.

Taki argument wydaje się nieco bezpodstawny, jeśli uświadomimy sobie, że Oprah zaczęła prowadzić swój program zaledwie 20 lat po działalności Ruchu Praw Obywatelskich, który walczył o równe prawa dla czarnoskórych mieszkańców Ameryki. Skoro w 1986 roku amerykańska klasa średnia była gotowa na przyjęcie do swoich domów afroamerykańskiej prezenterki to, dlaczego dziś nie chciałaby zaprosić do siebie prezenterki-lesbijki?

23 lata na szczycie

Show Oprah Amerykanie mogą oglądać na antenie telewizorów od 1986 roku. Przez 23 sezony był najczęściej oglądanym programem TV, ze średnią widownią 42 miliony widzów w każdym tygodniu. Wystarczy też obejrzeć choćby jeden z odcinków królowej talk show, żeby wyśmiać porównanie, jakim przez długi czas posługiwały się polskie media, które "Rozmowy w toku" przyrównywały właśnie do programu Oprah.

Ewa Drzyzga, podobnie jak Oprah, często porusza sprawy tzw. dołów społecznych i uderza w emocjonalną nutę, ale nigdy nie podarowała nikomu w programie pontiaca (ani tym bardziej całej widowni) i, nie oszukujmy się, nie cieszy się aż taką popularnością. Na kanapie u Oprah miały miejsce liczne pamiętne chwile, jak choćby wielokrotnie parodiowany występ Toma Cruise'a, który ciesząc się z ciąży Katie Holmes, bardzo entuzjastycznie skakał po kanapie, czy wjazd do studia czerwonego wózka z 30 kg mięsa, które symbolizowało ile na wadze straciła słynna prezenterka.

Oprah, telewizyjny geniusz, mając świadomość swojego wpływu na ludzi, nie omieszkała też wykorzystać swojej popularności do politycznego poparcia w 2008 roku kandydatury Barracka Obamy na prezydenta USA. W jej wypadku było to jednak dosyć niespodziewane gdyż przez długie lata trzymała się od polityki z daleka. Ten kij miał jednak dwa końce - część widzów się od Oprah odwróciła, oglądalność spadła z 74 do 66 procent. Przebąkuje się coś jeszcze o powtórnym publicznym poparciu Obamy przez słynną Afroamerykankę, ale tajemnicą poliszynela jest, że Oprah po raz drugi nie zdecyduje się na taki krok. Za bardzo ceni słupki oglądalności a te bardzo się przydadzą jej dopiero wschodzącej i próbującej przejąć rynek sieci kablowej OWN. Kończąc wątek Obamy i Oprah - złośliwi twierdzą, że to właśnie jej zawdzięcza prezydenturę.

To jest już koniec?

Nie milkną głosy na temat odejścia Oprah. Specjaliści, którzy przez lata próbowali analizować jej fenomen, zabrali się do pracy ze zdwojoną siłą. Jedna z profesorek Uniwersytetu Yale, Kathryn Lofton, obwołała ją nawet "religijną ikoną". Lofton przeanalizowała 1560 programów Oprah, 105 edycji "O magazine", 17 edycji "O at Home" (tak, tak rynek prasy też opanowała), 68 książek z Oprah's Book Club i 52 listy, które Oprah pisała "do społeczeństwa", tzw. spirit letters.

Na podstawie tej analizy stwierdziła, że Winfrey używa w swoich publikacjach czy programach tego samego wzorca retorycznego, co pastor głoszący kazanie. W swoich wystąpieniach przemyca następujące przesłanie:"poznanie samego siebie jest źródłem zmiany: zarówno siebie jak i świata".

Dość długo tajemnicą pozostawało, kto zagości u Oprah na kanapie w finalnym odcinku 25. sezonu "Oprah Winfrey Show", który miał miejsce 25 maja (w rezultacie podzielono go na trzy części wyemitowane 23, 24 i 25 maja).

Medioznawcy zgodni byli, co do tego, że z pewnością będzie to postać niezwykle popularna, poważana, wręcz ikona. A któż nie uosabia tych cech lepiej niż sama Winfrey? Jaką większą, od siebie samej gwiazdę, mogłaby zaprosić? Ta wersja wydawała się tym bardziej prawdopodobna, że sama Oprah zaczęła się bardziej przed widzami, w ostatnim sezonie, otwierać, np. przyznając się do samobójczej próby w nastoletnim wieku.

Koniec końców, królowa telewizji poszła na całość. Tom Cruise, Usher, Tom Hanks, Madonna, Beyonce, Halle Berry, Maria Shriver, Aretha Franklin, Dakota Fanning i wielu, wielu innych znanych przybyło ja pożegnać. Zamiast intymnej kanapy: ogromna scena i liczna widownia. Oprah, która prowadziła program 5 razy w tygodniu i nakręciła ok. 5 tys. odcinków show, żegnała się w wielkim stylu.

"Kochamy Cię, Oprah!"

- Cieszę się, że przechodzisz na emeryturę. Zrobisz to w tym samym roku, co ja! Nigdy nie udało mi się dostać do twojego programu. Moim marzeniem jest, żeby zobaczyć, choć jeden na żywo. Nie czuj się źle z tym, że chcesz już odpocząć. Tak jak każdy z nas masz swoje życie i chcesz się nim nacieszyć. Byłaś cudowną i najbardziej szczodrą pod słońcem osobą. Za to ci dziękuję - napisał na jednym z for internetowych wierny widz Oprah z Los Angeles.

To właśnie najzwyklejszemu Amerykaninowi najbardziej będzie Oprah brakować. Pomimo telewizyjnego nosa, charyzmy i graniu na emocjach (przyrodnią siostrę odnalazła, jakże by inaczej, na oczach kamer swojego programu) nigdy nie zapomniała, dla kogo program robi i zawsze umiała się pochylić nad "maluczkim", i okazać serce. Jej hojność, także wobec współpracowników (przy programie pracowało 464 osoby) i widzów programu, już dawno obrosła legendą. Nagrody za działalność charytatywną trudno nawet zacząć wyliczać.

Powtórki Oprah Winfrey Show Amerykanie będą mogli oglądać do 9 września 2011 roku. Ale chyba nikt nie uwierzył, że Oprah może na stałe zniknąć z wizji. Tak naprawdę, w tym momencie rozpoczyna się niecierpliwe oczekiwanie, kiedy znowu wróci na antenę. Tym razem własnej telewizji OWN.

- Nie odchodzę. Po prostu coś w swoim życiu zmieniam. Tworzę platformę, która docelowo, będzie bardziej rozbudowana, niż to, co mam teraz - zapowiedziała w wypowiedzi dla NY Times sama zainteresowana.

Kalina Samek

Tekst pochodzi z EksMagazynu.

Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Dowiedz się więcej na temat: Oprah Winfrey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy