Reklama

Krwawy ślub

Czerwona suknia ślubna to żadna nowość. Karminowe, purpurowe, krwistoczerwone można zobaczyć na targach, na pokazach, w katalogach. No właśnie - w kościołach i urzędach stanu cywilnego jakoś się ich nie widuje.

Chętnie podziwiamy ekstrawaganckie kreacje na zdjęciach, ale same jakoś nie mamy odwagi w "najważniejszym" dniu wystąpić w kolorze kojarzonym z gwałtownymi namiętnościami, krwią i komunizmem. Czerwona różyczka przy gorsecie, czerwone kokardki mogą się trafić, ale na większe połacie czerwieni pozwoli sobie mało która pani.

Nic dziwnego, że czerwień nie może się przebić na ślubne kobierce - jedynym kolorem, który może stanąć w szranki z królującą bielą jest ecru, a i on nie ma szans. W ankiecie zamieszczonej na slub.interia.pl 46 proc. pań uznało biel za najpiękniejszy kolor sukni ślubnej, ecru na drugiej pozycji uzyskało 29 proc. głosów. Kolor czerwony spodobał się tylko 1 proc. internautek, a większość z nich i tak ostatecznie dokonałoby tradycyjnego wyboru. W końcu biel symbolizuje czystość i niewinność. A czerwień? No cóż... krewni i znajomi z pewnością wzięliby na języki karminową pannę młodą. Ale czy to jest powód żeby rezygnować z wymarzonej sukni? Temat do plotek i tak się znajdzie, a okazja do zrobienia równie piorunującego wrażenia może się szybko nie trafić.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy