Reklama

Kukulska pod obstrzałem

Jeszcze nie tak dawno sporo mówiło się o Edycie Górniak, która wypowiedziała wojnę mediom, które oskarżyła o brak poszanowania prawa do prywatności. Z podobnymi problemami ostatnio spotkała się także Natalia Kukulska, która 4 maja urodziła córkę Anię.

Już drugiego dnia po porodzie, który odbył się za pomocą cesarskiego cięcia, do szpitala przyszli nieproszeni fotografowie.

- Pojawiły się nagle dwie osoby - kobieta i mężczyzna. Było to dla mnie wielkie przeżycie - wiadomo, jak człowiek czuje się zaraz po operacji - jest kompletnie niegotowy na to, żeby nawet wstać, obolały, prawie roznegliżowany. Oni weszli bez pukania, z wielkimi lufami aparatów, zaczęli robić mi zdjęcia - opowiada Natalia Kukulska.

- Zakryłam się jakąś gazetą czy książką, którą czytałam. Udało mi się jakoś ich z tego pokoju wydobyć. Sprawa skończyła się tym, że policja spisała moje zeznania, dotyczące tego, co się wtedy wydarzyło - ponieważ była to spora ingerencja w prywatność. Myślę, że w takiej sytuacji, kiedy człowiek jest w szpitalu, kiedy czuje się źle, ma naprawdę prawo do prywatności, które powinno zostać świętością. Tak jednak nie jest - dodaje wokalistka.

Reklama

- Zaraz po tej dramatycznej dla mnie sytuacji, nastąpiła druga. Karmiłam małą leżąc na łóżku - kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą, w odległości około pół metra, wycelowany we mnie aparat.

Pokój znajdował się na parterze, łóżko stało blisko okna - ten człowiek z aparatem stał na zewnątrz, na jakimś wentylatorze, żeby tylko zrobić mi zdjęcie. Do tej pory, gdy otwieram oczy, to widzę aparat.

- Teraz się już trochę uspokoiłam, ale sytuacja była dla mnie naprawdę dramatyczna. Zamiast się cieszyć, cały czas miałam stres, w którym momencie jestem podglądana. Wracając ze szpitala do domu również powitali mnie nie fotoreporterzy, ale paparazzi, którzy stali przy moim domu. Ja rozumiem, że jestem osobą publiczną, ale wszystko ma swoje granice - opowiada Kukulska.

- Apeluję o to, żeby pewnych granic po prostu nie przekraczać. To jest naprawdę rzecz niezwykle stresująca. Mnie przez 2-3 dni trudno było dojść do siebie, żyłam w ciągłym strachu, miałam zaciągnięte żaluzje. Nie chcę iść drogą mojej koleżanki po fachu [Edyty Górniak - przyp. red.], która poszła drogą, jak się okazało, nieskuteczną. Wydaje mi się, że jak człowiek ucieka, to go gonią, jak się chowa, to wzbudza większą tajemnicę.

- Ja nie mam nic do ukrycia. Moja córeczka wygląda tak, jak większość noworodków. Ja naprawdę jestem bardzo szczęśliwa i chętnie się tym szczęściem z wami podzielę - dodała wokalistka. Po tych słowach, wypowiedzianych na konferencji prasowej promującej najnowszą płytę Natalii Kukulskiej "Po tamtej stronie", wokalistka zniknęła, by za chwilę powrócić z nowym członkiem swojej rodziny, córeczką Anią, nazwaną imieniem swojej babci Anny Jantar.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Natalia Kukulska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy