Reklama

Kurpiowskie farfocki i kierce

Rolnicy na Kurpiach w Wielki Piątek nie mogą wykonywać żadnych prac w polu. Jeżeli w ten dzień będzie padał deszcz, mogą się spodziewać dobrych plonów i urodzaju.

Dawniej, jeśli w Wielki Piątek deszczu nie było, najlepsze plony czekały na zwycięzcę wyścigu wozów gospodarskich. Największy urodzaj miał spotkać tego, kto pierwszy dojedzie do swojej zagrody.

Obfitość deszczu na pola zaklinano także w śmigus-dyngus. Oblewanie panien wodą miało odstraszyć od domu pchły. Dzień ten przeznaczony był też na ostatnie porządki. Wybieloną chałupę dekorowano nowymi firankami z papierowych kurpiowskich wycinanek, a u powały zawieszano kierce, czyli konstrukcje z grochu i fasoli na kształt żyrandola.

Reklama

Przy szlabanie, tj. rozkładanym łóżku dla sześciorga dzieci, obowiązkowo stała wielkanocna kilkumetrowa palma. W "kącie boskim" na stole okrytym białą serwetą - miejsce swoje miała pasyjka, czyli ukrzyżowany Chrystus i figurki Chrustusa frasobliwego (oczekującego na śmierć).

Nieodłącznym elementem obchodów Wielkiego Piątku było też robienie tzw. "farfocek" - czyli drewnianych kołatek, które przy obracaniu wydawały charakterystyczny terkot.

Przy urządzonym grobie Chrystusa zaciągano straże, zwane "turkami". Osoby pilnujące grobu były przebrane w tekturowe lub drewniane kaski, zbroje, miecze i halabardy. Oddział "turków" pełnił straż przy grobie aż do niedzielnej rezurekcji. Wspomagały go dziewczęta ubrane w ludowe stroje kurpiowskie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy