Reklama

Mandaryna: My się nie kłócimy

Rozwód słynnej pary i sądowa walka o dzieci to jedne z najbardziej popularnych tematów w mediach.

"My się nie kłócimy - my ze sobą nie rozmawiamy. Michał uważa, że ja nie daję mu dzieci, ale do nich nie dzwoni. Jeżeli ich nie chce, to ich nie dostaje" - opowiada wokalistka w rozmowie z "Super Expressem".

"Michał dzwoni raz na jakiś czas, zależy kiedy ma wolne. Ostatnio dzieci były u niego cały dzień. Gdy ustali to sąd, może Michał nie będzie robił medialnego cyrku. Zależy mi, by dzieci były jak najdalej od tego: nie chcę, by kiedyś powiedziały, że ich życie rozgrywa się na oczach wielu osób".

Mandaryna twierdzi, że po rozstaniu z Michałem Wiśniewskim nie żyje jej się gorzej.

Reklama

"Jestem samotną matką, która musi pracować, by utrzymać dwójkę dzieci. Jeżeli ktoś mówi, że Mandaryna nie dała rady jako matka i artystka, to kłamie".

Wokalistka mieszka na razie na wsi. "Bo jest ciepło" - tłumaczy.

"Czuję się jak Dr. Queen: ludzie mnie rozpoznają i np. przynoszą jajka i grzyby. Na zimę przeprowadzimy się do apartamentu w centrum Warszawy. A już dostałam kredyt na dom, który wybuduję blisko jedynej przyjaciółki".

Mandaryna mówi o Katarzynie Kanclerz, z którą jej były mąż prowadzi otwartą wojnę w mediach.

INTERIA.PL/Super Express
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy