Reklama

Maria z Poznania:

Czy sztuką jest tchnąć na wiosnę bądź każdą inną pora roku powiew świeżość w związek "z tradycjami", czy też podtrzymywać goracą temperaturę przez cały czas jego trwania - ile par, tyle zdań. Każdy sposób jest dobry, każda "metoda" najlepsza, jesli tylko prowadzi do celu....A cel niebagatelny, Ty i On spowicie w miłosnym zauroczeniu, wciąz siebie spragnieni, złaknieni swojej bliskości, nie dający się rutynie, tak jakbyście byli wciąz dla siebie nieodgadniona tajemnicą... Brzmi jak bajka, prawda? Ale mozna, słowo daje mozna, wciąz na nowo sie poznawac, z taka sama siła siebie pragnąć, czekać, tesknić, kochać mocno i jeszcze mocniej ...Czy mam "sposób" na swoje małżeństwo, patent na szczeście i emocjonujące chwile z moim, od 11 lat non-stop, tym samym mężem ? Nie, tajników czarownych, ani recept na eliksiry szczęscia nie posiadam. Ale mam więcej, duzo więcej - mam Jego, męza, który choc minąło tyle lat od pierwszego pocałunku, od pierwszych pieszczot i wyznań, wciąż jest tym samym młodym duchem chłopakiem, który przez zycia kręte ściezki idzie ze mna ramie w ramię. Nie trzeba nam wiosennych tchnień świeżość, nie czekamy na maj, bo to przeciez zakochanych miesiąc. Czy błoto, czy słota, słońce lub snieg - w naszych sercach temperatura uczuc nie spada, nie ma tam lodu, ni przejmującego chłodu. Ktos powie, pomysli "bujda, tak po 11 latach nie sposób zyć". A jednak, jestem, zyję, czuję i proszę uwierzcie - wcale nie blefuję. Byc może przed laty spotkałam ideał, moze On jest z innej planety:), ale ja wciąż tak samo kocham, jeśli nie bardziej, wciąz pragnę, czekam z utęsknieniem i ciesze się, ze mogę własnie z nim spędzać kolejny, wolny dzień. Czasem myslę, ze mój facet dba o nasz związek z siłą wodospadu, za siebie i za mnie - w swoich pomysłach choc czasem szalony, kiedy indziej niekonwencjonalny - to co robi, jak pielęgnuje nasz "miłości skarb" jest co tu duzo pisac urocze. Krok, po kroczku i "zaraził mnie, zaszczepił " we mnie własnie on, tę jakże potrzebna troskę o nas wzajemnie. Raz jest to SMS - wysłany, ot, tak bez okazji "kocham Cię Mała". Niby zwykły SMS, kilka słów, ale jak miło, jak fajnie na sercu, kiedy odczytuję go "zakopana" przy biurku, "tonąca" w szpargałach a szef zrzędzi i pogania, jakby to była praca na akord. Kiedy indziej Marek, przejeżdza akurat pod moim biurem, wpada na 5 sekund, podaje kartonik , bo wie, że oprócz niego, mam jeszcze jedną namiętność:) ...słodycz ptasiego mleczka. Takich "odlotów", gdy utwierdza mnie w przekonaniu o sile uczuc jest na prawdę wiele. Małych, malutkich sytuacyjek, kiedy nie mogę pomysleć inaczej jak własnie "mój idealny facet". Kwiaty bez okazji, w niedzielę sniadanie do łózka, jego nagroda za cięzka pracę nad nowym projktem - to mój tydzień na wycieczce z przyjaciólką. Może nie byłoby to nic szalonego, gdyby nie fakt, ze cały "spisek uknął za moim plecami". Wszystko omówił z Kasią, moją przyjaciólką, załatwił z moim szefem - urlop dla mnie, rzecz niebywała - boss się zgodził, jak sie pózniej okazało bez "mrugnięcia okiem". I pewnego jesiennego dnia, wracam zmęczona do domu, a tam.....na stole bilet lotniczy do Mediolanu. Po prostu osłupiałam, mowę mi odjęło kiedy zdradził mi "swój sekretny plan". I jak tu nie "szaleć" na punkcie takiego faceta, jak nie kochać jak wariatka.....:)) Czasem sa to małe przyjemności dnia codziennego, czasem, choc z przyczyn obiektywnych:) zdecydowanie rzadziej - takie "odpały" jak z tymi Włochami. Ale jedno czego na pewno nie ma w naszym długgggggim :) małżeńswie to nudy, rutyny i chłodu. Wciąż cieszymy się sobą, "prowadzamy" za ręce na para nastolatków, lubimy bardzo byc ze sobą, milcząc czy gadając cała noc...Nie mamy recepty, nie "wpompowywujemy" jednorazowo emocji i tempertury w nasze wspólne zycie. Zar naszych uczuc został wzniecony przed laty i wciąż go podtrzymujemy, kazdego dnia "dorzucamy drewa" aby płomień nigdy nie zgasł.......

Reklama

Praca nagrodzona w konkursie "Odświeżyć związek"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy