Reklama

Męski punkt widzenia

Nie lubię przypominać kobietom, że jestem facetem. Szczególnie wtedy, kiedy słyszę, jak rozprawiają ochoczo na tzw. męsko-damskie tematy. Czasem jednak krew się we mnie burzy...

Nie lubię przypominać kobietom, że jestem facetem. Szczególnie wtedy, kiedy słyszę, jak rozprawiają ochoczo na tzw. męsko-damskie tematy. Czasem jednak krew się we mnie burzy...

Nie lubię bowiem kobiet nachalnych - wprost i bez ogródek proponujących zbliżenie, natrętnie domagających się zapewnienia o uczuciach, czepiających się każdego słowa czy gwałtownie i głośno, zwłaszcza "w stanie wskazującym", pragnących zwrócić na siebie uwagę.

Lubię kobiety dyskretne - z poczuciem odpowiedniego dystansu w sytuacjach, kiedy trzeba go zachować, ale potrafiące szybko zrozumieć i wyczuć moment, kiedy żaden dystans nie jest już potrzebny. Umiejące docenić intymność sytuacji intymnych i dwuznaczność sytuacji dwuznacznych. Jednym słowem: kobiety, które rozumieją, co jest grane...

Reklama

Nie lubię takich pamiętliwych, co to nawet jak przyjmą przeprosiny lub głośno powiedzą, że "nie ma sprawy", zapamiętają na długo, i na poważnie, jakąś mało ważną sytuację, czasem zupełnie przypadkowo przeze mnie zawinioną.

Uwielbiam, kiedy kobieta potrafi natychmiast zrozumieć, o co chodzi. Kiedy potrafi czytać "grę", albo kiedy natychmiast odgaduje, że to nie "gra", ale - na przykład - gra wstępna... Mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, że takie właśnie kobiety bywają naprawdę szczęśliwe.

Wątpliwe natomiast wydaje się szczęście tych, które długo, barwnie i do znudzenia, wszem i wobec, rozprawiają o tym, jakie są szczęśliwe. Zwłaszcza wtedy, kiedy jest najmniej odpowiednia chwila do takich właśnie rozmów.

Jak każdy normalny facet lubię odczuwać kobiecość kobiety. Niestety, nie potrafię wytłumaczyć dokładnie, o co chodzi z tą kobiecością, ale przecież każda kobieta wie, co mam na myśli...

Nienawidzę zawziętości, niestety także obecnej u kobiet. Mściwy facet to porażka ludzkości, ale zawzięta, upierdliwa baba to dramat w skali makro! Dotychczas byłem w stanie wytłumaczyć to zaledwie kilku paniom, sądzę jednak, że tym z klasą nie trzeba tego tłumaczyć.

Miałem tego nie pisać, ale co mi tam: nienawidzę feministek i tzw. kobiet wyzwolonych! Nie, nie dlatego, że mają takie a nie inne poglądy, ale dlatego, że ich poglądy są nawet dla nich samych mocno szemrane i niebezpieczne. A tym, które mnie w tym momencie nie zrozumiały, przypominam tytuł tego tekstu...

Karol

(gościnnie dla wspaniałego serwisu dla wspaniałych kobiet!)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: męski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy