Reklama

Mężczyzna od podszewki

- Ten pogląd utkano ze stereotypów, że kobiety przeżywają emocje, a mężczyźni nie. Myślę, że różnica jest nie w tym, czy przeżywają, tylko w tym, jaką część tych emocji okazują. Kiedy kobieta zdradza, lubi usłyszeć, że jest kochana. I lubi powiedzieć, że kocha. A mężczyzna niewiele mówi wtedy o miłości. Stąd stereotyp, że mężczyzna to zimny drań, a kobieta robi wszystko z sercem.

- A więc to tylko pozory, że gdy spotyka się z innym mężczyzną, to rzeczywiście lokuje w nim jakieś uczucie...
- Jedna lokuje, inna nie. Tak jak mężczyźni.
- Dlaczego kobiety decydują się na zdradę?
- Tu aż tak dużych różnic między kobietami a mężczyznami nie ma. Różnica jest tylko taka, że kobiety częściej niż mężczyźni czują się odpowiedzialne za rodzinę, za dzieci z pierwszego związku. To poczucie odpowiedzialności wiąże się z dwiema rzeczami. Po pierwsze z czystą biologią: dziecko, zanim uzyskało fizyczną autonomię, przez dziewięć miesięcy było częścią kobiety (a i później ten związek był bardzo ścisły). Mężczyzna nie ma doświadczeń na poziomie biologicznym - nie karmił dziecka piersią, nie reagował na każde jego sapnięcie i poruszenie. Po drugie z aspektem społecznym: mężczyźni działają na zewnątrz rodziny, czyli niejako trochę w oderwaniu od dzieci. Idą na wojnę, zarabiają pieniądze, robią karierę w polityce czy biznesie.

Reklama

- I mają więcej okazji do zdrady. A kobiety, ponieważ siedzą w domu, tych okazji mają mniej.

- Tak mogło by się wydawać, ale każda samotność stwarza okazję, niezależnie od tego, czy jest to samotność na zewnątrz czy wewnątrz domu. Różnica polega na tym, że gdy zdradza kobieta, dzieci są chronione, ponieważ ona pozostaje z rodziną. Zdrada jest dla kobiet sposobem uzupełniania deficytu w małżeństwie (podają to jako podstawowy powód). Z małżeństwa jednak nie rezygnują. Przynajmniej dopóty,dopóki dzieci są małe.

- Jakiego deficytu?

- Na przykład takiego, że mąż z nią nie rozmawia. A kochanek rozmawia. Może być też tak, że kochanek o nią dba. A mąż nie.

- Czym się to objawia?

- Ano tym, że mąż uważa, iż on ma mieć z żoną wygodnie, czyli kobieta powinna zrobić w domu podstawowe rzeczy: ugotować, posprzątać, uprać. On tego może nie mówi, ale dobitnie świadczy o tym to symboliczne pamiętanie o niej raz w roku (teraz już nie z okazji Dnia Kobiet, tylko imienin). Kochanek nie wymaga od niej, żeby mu gotowała, sprzątała, na dodatek mówi jej, że jest piękna, że jej kobiecość jest niezwykła. Deficyt zostaje uzupełniony. A mąż nie tylko nie mówi jej, że jest atrakcyjną kobietą, ale czasami też nie uwzględnia jej potrzeb seksualnych, czyli kochają się tak, jak on chce, i wtedy, kiedy on chce.

- Dbanie o kobiecość to także czułość na co dzień, przytulenie, pocałunek.

- Częste dotykanie, mówienie: "Lubię zapach twoich perfum, lubię zapach twojej skóry, lubię kiedy na mnie patrzysz, lubię twój głos". Wszystko to, co dotyczy żony jako osoby i jako kobiety.

- Czyli również okazywanie jej, że jest mądrą kobietą, a nie głupią kurą domową.

- Tu chodzi o pewien podstawowy szacunek dla niej, a szacunek oznacza uznanie. Jeżeli ona jest kurą domową, a on mówi: "Robisz najlepsze jedzenie na świecie", to w ten sposób wyraża szacunek. Może też powiedzieć: "Gdy mam kłopot, ty mi zawsze dobrze doradzisz" albo "Ty lepiej rządzisz naszymi pieniędzmi", "Ty najlepiej umiesz zadbać o dom, bo on wspaniale wygląda, ładnie dobierzesz zasłony, ładnie dobierzesz meble. Masz coś, czego ja nie mam. Coś kobiecego". I to jest szacunek, uznanie jej odrębności. Nie chodzi o to, że jesteś dobrą sprzątaczką, tylko "Jak zadbasz o dom - jest piękny. Ja tego nie potrafię. Te poduszki, które kupiłaś są świetne. Zupełnie inaczej wygląda pokój". Więc nie stwierdzenie: "Dobrze tu posprzątałaś!", tylko: "Masz coś, czego ja nie mam i cieszę się, że dzięki temu, iż jesteśmy razem, ja również w jakiś sposób mogę to mieć". Jeśli w małżeństwie tego nie ma, kobieta albo może cierpieć w milczeniu, albo szukać uzupełnienia tego deficytu na zewnątrz. Na ogół nie usłyszy od kochanka, że ładnie dekoruje dom, ale może usłyszeć, że się świetnie ubiera (a tego od męża nie usłyszała nigdy). Jeśli deficyt jest bardzo duży, i to niedocenianie jej kobiecości tyczy się wielu aspektów - pojawia się problem.

- I chociaż kobieta jest bardziej cierpliwa niż facet, ale w pewnym momencie kropla przepełnia kielich...

- Każda zdrada jest działaniem ryzykownym, bo partner może tego doświadczenia nie wytrzymać. Czasami wystarczy, że zdrada zdarzyła się raz, i partner mówi: "To złamanie przysięgi. W związku z tym z nami koniec". I to jest powód do rozwodu. Gdy kobieta ma małe dzieci, jej sytuacja staje się trudna. Jak ma te dzieci dalej wychować, jak o nie zadbać, skoro będąc sama, ma ograniczone możliwości pójścia do pracy? Dlatego wytrzymuje dłużej. A mężczyzna tego problemu nie ma.

- Po tym, co powiedziałeś, facet może dojść do wniosku: "Co mam przy niej skakać, mówić, że jest piękna, jeśli szansa na to, że mnie zdradzi, jest znikoma, a na to, że mnie zostawi - żadna? Bo nie zrobi tego ze strachu".

- Takie myślenie jest krótkowzroczne. Po pierwsze statystyka nigdy nie przekłada się na jednostkowe doświadczenie, więc z faktu, że szansa jest mała, nie wynika, że mnie się to nie przydarzy. A po drugie dzieci rosną i matka nie będzie im już tak potrzebna. Mówi się, że pierwszy kryzys pojawia się sześć lat po ślubie. To nie żadna magia liczb. Jeśli dziecko pojawiło się w rok po ślubie, to w tym czasie chodzi już do przedszkola, do starszaków, czyli jakąś część czasu spędza poza domem. Dzień w dzień ktoś się tym dzieckiem zajmuje. A to oznacza, że matka parę godzin ma wolne. I mężczyzna musi się do tej nowej rzeczywistości odnieść (no, chyba że jest druga ciąża i wtedy tę kwestię się odracza). Więc mężczyzna powinien się przejmować, bo jest jeszcze trzeci powód, najprostszy: jakość życia jest kiepska. Jej jest kiepsko. I jemu też.

- Ile lat po ślubie pojawia się drugi kryzys?

- Te kryzysy raczej wiążą się z tym, ile dzieci jest w rodzinie i ile mają lat. Ważna jest też różnica wieku między dziećmi. Generalnie kryzys, którego można się spodziewać, pojawia się wtedy, kiedy pierwsze dziecko zacznie się usamodzielniać, czyli na przykład będzie w wieku, kiedy może pójść na studia albo do wojska. Gdy to dziecko odchodzi z domu...

- To kobieta ma wolne.

- Ona ma wolne i mężczyzna ma wolne. Czy odnajdą się razem bez dziecka? Bo dotąd byli razem ze względu na dzieci. Wokół dzieci oraz ich problemów ogniskowała się znaczna część życia; dzieci niejako cementowały rodzinę.

Załóżmy, że małżeństwo ma dwójkę dzieci. Gdy odchodzi pierwsze, rysuje się już wyraźnie perspektywa, że pewnego dnia rodzice zostaną tylko ze sobą. Teraz wrócę do stwierdzenia, że mężczyzna może się nie przejmować. Ale jak może się nie przejmować, skoro ma perspektywę bycia z kobietą, której kobiecości nie szanował przez tyle lat? Będzie mu dobrze z taką kobietą? Jej będzie dobrze z takim mężczyzną? Stają się wolni, tylko że teraz oni nie są już młodzi. W związku z tym prawdopodobieństwo, że żona odejdzie, jest niewielkie. Ma przecież koło pięćdziesiątki...

- Hola, hola! Nie koło pięćdziesiątki, tylko koło czterdziestki.

- Dziecko ma ze 20 lat, a mało kobiet w wieku 20 lat rodzi dzieci. Dziecko ma 18 lat, a ona jest tuż po czterdziestce. Jest atrakcyjną kobietą dla młodszych od siebie mężczyzn. Nie tylko dla starszych.

- Dlaczego?

- Bo dzięki swojej niezależności przyciąga młodszych. Jest kobietą atrakcyjną.

- Powiedz o tym coś więcej, bo to ciekawe.

- Za chwilę. W momencie, kiedy pierwsze dziecko odchodzi z domu, przed rodzicami po raz pierwszy pojawia się wizja bycia ze sobą sam na sam. Ale jeszcze mają drugie dziecko. Często to drugie uwiązuje do siebie na resztę życia, co jest dla nich wybawieniem. Ale jeśli im się to nie uda, pojawia się kolejny kryzys, kiedy to dziecko odchodzi. Mówisz, że facet może się nie przejmować tym, że żona go zdradzi. Może i tak, ale pomyśl, jakie ma życie? Żona zajęta kimś innym, a dziecko mówi, że jedzie na studia do innego miasta, albo wychodzi za mąż za kogoś z Rzeszowa (a oni mieszkają w Bydgoszczy). Rzeczywistość sprawia, że ci ludzie stają obok siebie. I albo będą umieli wrócić do tego czasu, kiedy się w sobie zakochali, kiedy byli dla siebie najważniejsi, albo stanie się to dramatem - co teraz zrobić, jak ocenić to życie? czy było przegrane, bo źle wybrali partnera, czy było trochę przegrane, a trochę udane, bo mają fajne dziecko? W każdym razie jest kolejny kryzys. Oczywiście znajduje się i tu rozwiązanie, bo natura podrzuca im wnuki. Więc jeżeli ich dziecko wychodzi z domu za pomocą "szybkiego" związku z "szybkim dzieckiem", to dziadkowie mogą się rzucić na wnuki i być może to się dobrze składa, bo nie trzeba sobie zadawać tych kłopotliwych pytań. Przeżywają drugą młodość (co prawda, nie ze sobą, tylko z wnukami), i udają młodego dziadka i młodą babcię, czyli właściwie młodego tatę i młodą mamę.

- A oni nie muszą rozmawiać o swoich problemach, bo mają temat zastępczy - wnuki.

- Jest wnuk, którym się trzeba zająć, i dziecko, które nie zaliczyło kolokwium. I to doskonale odracza kłopot bycia tylko ze sobą. I tak można się "ganiać z życiem", bo jak dzieci jest więcej, to rodzą się kolejne wnuki i dziadkowie potrzebni są zawsze. I ludzie ci nigdy nie staną przed pytaniem o to, co mogą sami ze sobą robić, przed pytaniem o jakość ich związku.

- Wróćmy do tej czterdziestoletniej kobiety atrakcyjnej dla młodych mężczyzn.

- Jest takie powszechne przeświadczenie, że w związku mężczyzna powinien być starszy, a kobieta młodsza. Ale wcale nierzadko jest na odwrót - zwłaszcza w związkach nieuświęconych sakramentem małżeństwa. Bo atrakcyjność kobiety dla młodszego od niej mężczyzny może polegać również na jej dojrzałości, na jej doświadczeniu życiowym, na pewnej mądrości. Na tym, że ona mu niejako matkuje. Matkuje w cudzysłowie, bo mogą mieć świetny seks. I często mają, bo ona matkuje mu także seksualnie, ponieważ i w tej dziedzinie ma doświadczenie.

- Ale jeśli facet ma wyobraźnię, nie musi mieć doświadczonej kobiety, która go będzie uczyć.

- Pewnie cię zaskoczę, ale w tej dziedzinie to mężczyźnie bardziej potrzebna jest doświadczona kobieta, niż kobiecie - doświadczony mężczyzna.

- Czy mężczyźni zdają sobie sprawę z tego, że ich żona po czterdziestce jest atrakcyjna dla dwudziestoparolatka?

- Często nie. Bo tkwią w stereotypie: starszy mężczyzna - młodsza kobieta.

- Kiedy ludzie są prawie 20 lat po ślubie przestali być dla siebie tak atrakcyjni jak kiedyś. I już nie patrzą na tę drugą osobę jak na przedmiot pożądania, tylko jak na aseksualny stwór...

- To nawet nie jest aseksualny stwór. To obiekt, który jest w zasięgu ręki i który można wziąć, kiedy się chce. Jest na życzenie. Obiad jest na określoną porę, w niedzielę ma być schabowy i rosół, a w sobotę ma być seks. I o obiad nie trzeba się starać, i o seks nie trzeba się starać. To się nazywa "świętym obowiązkiem małżeńskim".

- Wydaje mi się, że taki facet myśli: "Gdzież ta moja kobieta może być dla kogokolwiek atrakcyjna?".

- No tak. A ona może być atrakcyjna, co on zaraz zobaczy, bo ona zacznie się inaczej ubierać, nosić biżuterię, używać perfum, częściej malować. I to jest sygnał, że ona jest dla kogoś atrakcyjna. Albo sama dla siebie, bo przegląda się w oczach różnych osób - w tym, jak o niej mówią, jak na nią patrzą. I to dla mężczyzny powinno być ostrzeżeniem.

- Jeżeli kobieta zaczyna się dla siebie ubierać, malować, to ostrzeżenie dla faceta, że w związku dzieje się źle?

- Jeszcze niekoniecznie w związku. Na razie w niej. To nie musi oznaczać, że ona już go zdradziła.

- Więc po co to robi?

- Nad tym właśnie powinien się zastanowić mąż. Są dwie możliwości: albo żona przejrzała się w oczach innego mężczyzny, albo też chce, żeby mąż zobaczył w niej nie tylko kucharkę i sprzątaczkę, ale przede wszystkim atrakcyjną kobietę. Ta druga wersja jest dla męża znacznie lepsza. Chociaż i ta pierwsza nie jest jeszcze dramatyczna, bo jego żona cały czas przy nim jest. Nieważne, czy go już zdradziła, czy jeszcze nie, bo to właściwie dla niego nie powinno być istotne. Dla niego powinno być istotne to, czy ona nadal z nim jest i czy on nadal chce z nią być. Tylko to. Jeżeli kobieta zdradza męża, ponieważ odczuwa w związku deficyt, to gdy on zauważy, że rzeczywiście nie dbał o jej kobiecość, ich związek ma szansę być lepszy, niż był do tej pory. Nie jest to sytuacja, w której on pewnego dnia wraca do domu, a żona jest już spakowana i stwierdza: "Moja noga już tu więcej nie postanie. I tak byłam z tobą o dwa lata za długo". Żona zaczynając dbać o swój wygląd, mówi: "Jestem z tobą, ale jest mi źle. Czegoś mi brakuje". I ma się skoncentrować na "jest mi źle", a można na "jestem cały czas z tobą. Był czy jest jakiś mężczyzna, dla mnie ważny, ale nadal jestem z tobą". Tu trzeba powiedzieć, że zawsze pierwszy związek jest najsilniejszy. Zawsze pierwszy mąż będzie ważniejszy niż następni mężczyźni, a pierwsza żona - ważniejsza niż następne kobiety. Dodatkową siłą tego związku są dzieci. Dlatego najważniejsze jest to, czy oni nadal chcą ze sobą być, a nie to, czy ona go zdradziła.

- Mnie się wydaje, że łatwiej kobieta wybaczy mężczyźnie niż mężczyzna kobiecie.

- Masz rację. Jemu jest trudniej. Jeżeli leci stereotypem.

- Wszyscy faceci lecą stereotypem.

- Nie wszyscy. I nie wszystkie kobiety. Tu jest ważne, żeby zastanowić się nad swoim związkiem, a nie nad wszystkim facetami i kobietami na świecie. Bo każda rodzina jest inna. Stereotyp przeszkadza, ponieważ odwraca uwagę od tej jedynej, niepowtarzalnej sytuacji.

- Mówimy teraz ona zdradziła czy zdradza, ale ja mam cały czas na myśli jednego mężczyznę, z którym to robi. A przecież są kobiety, które zdradzają na prawo i lewo.

- Oczywiście, że jest.

- I skąd się to bierze?

- Na przykład z chęci zemsty, czyli wyrównania rachunków - skoro mąż to robił, ja nie będę gorsza. Skoro on to robił na dyżurach w klinice, to ja wyjadę na jedną, drugą, trzecią konferencję. A wiadomo, że zawsze wieczorem jest bankiet, więc się odegram. Wszystko jedno, z kim.

- Z wyrachowania będzie na konferencjach sypiać z facetami?

- Bo to jej poprawi samopoczucie. Bo w ten sposób następuje wyrównanie. Ty mi zadałeś ból, to teraz ja tobie zadam ból.

- Z tym że on o tym nie musi wiedzieć.

- Tak jak ona nie wie o jego zdradach. Tylko że pół szpitala o tym mówi. A on też o jej romansach nie wie, ale też i wie - bo sam jeździ na konferencje. Tak często powstaje błędne koło. W pewnym momencie już nie wiadomo, kto zdradził pierwszy, i dlaczego. Zaczyna się oskarżanie: "A gdyby nie ty...". Ale może też być tak, że kobieta szuka potwierdzenia swojej atrakcyjności, kobiecości, w mężczyznach, co, jak wiadomo, zawsze jest drogą donikąd (jest podobnie, gdy mężczyzna szuka potwierdzenia swojej męskości u kobiet).

- Teraz przyszło mi do głowy, że może być inaczej. Ona ma w domu naprawdę wspaniałego faceta, który mówi jej, że jest kochana, ale dla niej to za mało.

- Będzie za mało nawet wtedy, gdyby była ze skrzyżowaniem Schwarzeneggera (jako uosobienia symbolu przestrzeni cielesnej), Howkinsa (jako wcielenia idealnej cielesności) i Matki Teresy (jako uosobienia miłości). Jej problem jest jeszcze sprzed czasów małżeństwa. Ona nie robi tego z powodu jakości relacji, nie szuka innego mężczyzny. Robi to z powodu braku dostatecznego poczucia atrakcyjności, kobiecości. Oczywiście to droga do niczego nie prowadzi, bo każdy kolejny mężczyzna daje kolejną iluzję, a co za tym idzie - kolejne rozczarowanie. Tego głodu nie da się w ten sposób nasycić. Także mężczyzna, który jest z nią w stałym związku, pozostaje bezradny, ponieważ on tego jej głodu nigdy nie zaspokoi.

Ireana A. Stanisławska, Krzysztof Klajs
Mężczyzna od podszewki
Książka ukaże się 28 lutego

Wydawnictwo Jacek Santorski & co
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy