Reklama

Oni też byli na emigracji!

Dziś są sławni i bogaci oraz... cenieni za talent. Jednak początki kariery nigdy nie są łatwe, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba emigrować i wykonywać zawód, który w ogóle do nas nie pasuje...

Mimo kryzysu na emigracji przebywa wciąż wielu Polaków (według szacunków około miliona). Jedni, po wielu latach pracy wracają do ojczyzny i podejmują gorzej płatną pracę po to, by wreszcie ułożyć sobie życie, inni, zniechęceni warunkami pracy w Polsce i traktowaniem tu pracowników wyjeżdżają po to, by zarabiać w euro. Są i tacy, którzy zmieniają kraj; wyjeżdżają z Wysp Brytyjskich i szukają pracy np. w Skandynawii. Rotacja jest więc ogromna.

Ale nie tylko zwykli zjadacze chleba pracowali i pracują na emigracji. Także wiele gwiazd zaliczyło ten etap w życiu. Jedni starają się to ukryć, zupełnie jakby się wstydzili, inni, wręcz przeciwnie - bardzo dobrze wspominają okres pracy poza granicami naszego kraju i poniżej swych kwalifikacji. Pewny jest fakt, że zarówno dla jednych, jak i drugich to doświadczenie jest niezwykle ważne.

Reklama

Gdy Anita Lipnicka była w pierwszej klasie liceum, jej mama przeczytała w gazecie ogłoszenie, że jedna z agencji modelek, której siedziba znajdowała się w Tokio poszukuje nowych twarzy. Nic nie mówiąc córce, wysłała jej zdjęcie. Udało się - Anita ruszyła na podbój Japonii! Jednak nie wszystko wyglądało tak wspaniale...

- Do dziś nie wiem, skąd znalazłam w sobie tyle odwagi, żeby lecieć na drugi koniec świata - mówi artystka w jednym z wywiadów - Na miejscu przeżyłam szok. W Japonii panował - tak przynajmniej było w tym czasie - kult białego człowieka, a modelki traktowano wyjątkowo. W barach proponowano im alkohol za darmo, były też narkotyki. Wokół kręcili się różni panowie... Poznałam czternasto-, piętnastoletnie dziewczynki, które uważały, że są dorosłe, podekscytowane nowym życiem zapominały o szkole. Przestraszyłam się, że jeżeli tu zostanę, być może nie wrócę do normalności - kontynuuje Anita Lipnicka. - Nocami szukałam budki telefonicznej i wydzwaniałam do domu. W końcu nie wytrzymałam i spakowałam walizki. Wróciłam do Piotrkowa Trybunalskiego, z powrotem usiadłam w ławce. Udawałam, że się nic nie zmieniło, ale nie byłam już tą samą osobą - wspomina.

Trudno się dziwić reakcji młodziutkiej i prawie niedoświadczonej wówczas artystki. W końcu praca na drugim końcu świata potrafi nieźle dać w kość. Jednak to doświadczenie wokalistka uważa dziś za niezwykle cenne, gdyż nauczyło ją pokory oraz tego, że warto zachować swoją indywidualność.

Podobną drogę obrała Agnieszka Maciąg. Gdy miała siedemnaście lat, jako dobrze zapowiadająca się modelka podpisała kontrakt i wyjechała na rok do Stanów. Oczywiście myślała, że trafił jej się los na loterii i że zostanie w Ameryce już na stałe.

- Mimo to ja miałam zakodowane w głowie: "jestem od nich gorsza"- opowiada Agnieszka Maciąg. - Przez długie lata doskwierał mi głęboki kompleks Zachodu. Nigdy chyba nie zapomnę, z jakim bólem serca wydawałam w 1990 roku dolara na chleb czy dwa na ulubiony sok żurawinowy, który w domu robiliśmy sami. Nosiłam w sobie gen biedy, nie nazwę tego inaczej. I związany z nim wstyd - mówi.

Gdy minął pierwszy zachwyt, zaczęły się kłopoty - bezsenność, dojmująca tęsknota za rodzinnymi stronami. Mogła zrobić światową karierę, w końcu tego pragnęła! Ale podjęła niezrozumiałą dla wielu decyzję - zerwała kontrakt i wróciła do kraju. Bezsenność zgubiła gdzieś po drodze...

Zaskakujące wyznania, jakie modelka poczyniła w jednym z wywiadów odzwierciedlają jednak uczucia, jakie towarzyszą dawnym i obecnym emigrantom. Jeszcze bardziej brutalnego doświadczenia emigracyjnego doznał na swej skórze wybitny reżyser, Krzysztof Zanussi.

Pod koniec lat pięćdziesiątych wylądował w Paryżu z zaledwie pięcioma dolarami w kieszeni. Śmieszna suma, która ledwie starczała na skromne śniadania była efektem przydziału dewiz.

- Nieoczekiwanie wysłano mnie na jakiś konkurs do Francji - opowiada reżyser. - Wymyślałem sposoby na przeżycie. Nie zawsze zgodne z prawem. Dziś muszę uznać to, co robiłem, za niedopuszczalne, wtedy jednak czułem się usprawiedliwiony. Myślałem, że skoro Zachód nas zdradził, podpisano porozumienie w Jałcie, nie pozwolono nam skorzystać z planu Marshalla, to mogę wejść do metra bez biletu, wkradać się do muzeów - dodaje.

Sposobów na przeżycie było wiele, zwłaszcza, że Krzysztof Zanussi wyjechał z paroma listami polecającymi:

- Szedłem na przyjęcie, a w kieszeni miałem ukryte plastikowe torebki - wspomina reżyser. - Napychałem je ciasteczkami, które miały mi wystarczyć na kilka następnych dni. Zwykle potrafiłem się gdzieś przytulić na noc. Przyznaję, że czasem pozostawały mi park albo metro - wyznaje.

Zawsze jednak dbał o to, by nosić krawat i czystą koszulę, słowem, wyglądał przyzwoicie. Zawsze też głosił, że emigranci, którzy z buńczuczną miną twierdzą, że wyjeżdżają na stałe, wrócą - z cennym bagażem jaki da im życie poza granicami kraju. Na emigracji trudno jest bowiem wytrzymać bez rodziny, przyjaciół, znajomych twarzy, widoku za oknem, nawet jeśli właśnie pada deszcz.

Zupełnie inny stosunek do emigracji miała Joanna Koroniewska, bowiem gwiazda najbardziej popularnej polskiej telenoweli podczas studiów wyjechała na wakacje na Wyspy Brytyjskie, gdzie sprzątała pokoje hotelowe. Jak wykorzystała zarobione tam pieniądze? Torunianka pomogła rodzicom, ale też sporą część poświęciła na studenckie życie w Łodzi.

Podobnie postępuje dziś wielu studentów. Wyjeżdżają na wakacje po to, by w holenderskich chłodniach pakować owoce lub zrywać hiszpańskie pomidory. Przy okazji jednak zarabiają na swoje utrzymanie, szlifują język i zyskują cenny wpis do CV. Dla pracodawcy liczy się przecież osoba kreatywna, energiczna, która potrafiła wziąć sprawy w swoje ręce- zupełnie jak gwiazdy, które nie bały się emigracji...

Joanna Bielas

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy