Reklama

Pasta nasza powszednia

Kiedy na świecie triumfy święci dieta białkowa, wykluczająca z jadłospisu niemalże wszystkie produkty na bazie mąki, z makaronem na czele, jest kraj, w którym kobiety za żadne skarby nie rezygnują z pasty - Włochy.

Tam miłość do makaronu to wręcz powinność narodowa. Pasta to już nie tylko jedzenie, pasta to filozofia życia - słodkiego - dolce vita.

Historia długa jak makaron

Sami Włosi do końca nie wiedzą kiedy i gdzie wynaleziono makaron. Legenda głosi, że w 1295 roku długie nitki ciasta, gotowanego w rosole, przywiózł z Chin na Półwysep Apeniński wenecki podróżnik Marco Polo. Jednak jak to z legendami bywa - historię tę wymyślono w XIX wieku - opublikowała ją amerykańska gazeta codzienna "Marconi Journal" dla objaśnienia fenomenu popularności makaronu właśnie we Włoszech.

Tymczasem ta prosta potrawa - mąką wymieszana w wodą a następnie albo wrzucana do wrzątku albo pieczona na rozgrzanym kamieniu, była znana już w starożytności, nie tylko na terenach Cesarstwa Rzymskiego, ale i w Afryce Północnej i wspomnianych już Chinach. Niezależnie jednak od tego, kto wymyślił makaron, dziś nikt już nie podważa włoskości tego prostego ciasta. Na całym świecie Włosi nazywani są makaroniarzami i oni sami chętnie tak o sobie mówią. I choć nie zawsze to określenie jest pozytywne (przez lata makaroniarstwo było synonimem lenistwa, głupoty i tandety, a literatura makaronowa była tą z gatunku najgorszych) to Włosi są dumni ze swojej makaronowej łatki.

Reklama

Pasta - owoc zakazany

Nie zawsze jednak pasta była tak hołubiona. Co więcej - były momenty, gdy stawała się przedmiotem politycznych zatargów. Przed II wojną światową w 1930 roku, niejaki Filippo Tommaso Marinetti w swoim "Manifeście kuchni futuryzmu" wytoczył ciężkie działa przeciw makaronowi i nawoływał wręcz do bojkotu tego produktu. Jego zdaniem miłość do makaronu została narzucona Włochom przez propagandę Mussoliniego, który w ten sposób chciał odwrócić uwagę mieszkańców od drastycznego ograniczenia importu ryżu i innych problemów gospodarki. Popularność sądów Marinettiego trwała krótko - skończyła się, gdy został on przyłapany na pałaszowaniu w najlepsze wielkiej porcji spaghetti w jednej z mediolańskich restauracji.

Nie ma jak u mamy

Jaki makaron Włosi kochają najbardziej? Al dente! W dosłownym tłumaczenie "na ząb"! Dobra pasta nie jest rozgotowana, a podczas gryzienia stawia lekki opór zębom. Czy natomiast lepsze jest spaghetti czy tagliatelle, albo penne czy farfalle - co do tego Włosi nie potrafią się zgodzić. Każdy region ma swoje ulubione "wzory". Nikt też nie jest w stanie zliczyć rodzajów makaronów - ciągle powstają nowe, "modne" kształty.

- Makaron jest jak kobieta. Jedni wolą chude blondynki, drudzy grube brunetki a Włosi kochają każde, byleby były jędrne i dobrze doprawione! - opowiada Francesco, Włoch pochodzący z okolic Neapolu, mieszkający na stałe w Krakowie. Jak mówi - nie wyobraża sobie życia bez jednego i drugiego (makaronu i kobiet), a jeśli już musi wskazać ulubioną pastę, to wskazuje ten robiony przez swoją matkę. Wspomina jej długi na metr, cienki wałek, którym co sobotę wałkowała ciasto, a następnie cięła na wstążki tagliatelle. Sam też doskonale wie, jak zrobić makaron.

Pasta? To proste!

O Włoszech mówi się, że jest to kraj, w którym mieszka ponad 59 milionów kucharzy. Kuchnia to pasja każdego mieszkańca półwyspu i ze świecą szukać trzeba osoby, która nie wie, jak przygotować choć jeden sos do makaronu. Zwłaszcza, że dodatki do pasty Włosi preferują bardzo proste i dziwią się kiedy ktoś pyta ich o przepis.

Jedno z najpopularniejszych dań to pasta aglio e oglio ("czosnek i olej"), czyli makaron polany oliwą z oliwek z lekko podduszonym, zmiażdżonym czosnkiem i świeżymi ziołami. Typowy sos to też żadna filozofia - to w zasadzie same duszone pomidory z przyprawami. Tajemnicą smaku jest świeżość i jakość składników oraz pyszny parmezan, który dodają niemalże do wszystkiego.

Z sosem związane są dwie żelazne zasady: makaronu ma być więcej niż sosu i nigdy nie należy polewać nim pasty, gdy ta jest już na talerzu. Ugotowany makaron trzeba przełożyć do garnka z sosem i wymieszać go jeszcze przed podaniem. Nigdy odwrotnie!

Precz z konwenansami

Również w kwestii tego, jak pastę należy jeść, Europejczycy nieco nie zrozumieli mieszkańców Italii. Sposób jedzenia spaghetti za pomocą widelca, opartego na dużej łyżce, tak aby można go było okręcać, nawijając na niego nitki makaronu to z pewnością elegancka forma jedzenia tego dania. Myli się jednak ten, kto sądzi, że taki "sprytny" sposób zjadania długiej pasty stosują Włosi.

Podobnie jak w Amerykanie nie wyobrażają sobie jedzenia burgerów nożem i widelcem, tak we Włoszech standardem jest trzymanie miski makaronu na dłoni, blisko ust i wykładanie do nich sporej porcji.

Francesco zapytany, czy to aby nie jest niegrzecznie tak jeść pastę, mówi: "Niegrzecznie jest ją kroić albo jeść ją zbyt ostrożnie. Pasta lubi wiedzieć, że ci smakuje".

Makaronik o północy

Wydawać by się mogło, że Włosi opychają się pastą bez ograniczeń. Nic bardziej błędnego. Włoskie porcje nie są duże, głównie ze względu na ciepły klimat, który nie sprzyja dużemu apetytowi. Oryginalne włoskie przepisy zawierają poza tym mało tłuszczu, a sos jest tylko smacznym akcentem, nie głównym źródłem kalorii w daniu. To wszystko sprawia, że Włosi nie są narodem ludzi grubych. Podważają tym samym złą opinię o makaronie, jako produkcie wyjątkowo tuczącym.

"Rytm dnia jest u nas inaczej ustawiony. W nasze długie, letnie wieczory zupełnie naturalnie chce się jeść później, a nawet zimą kolację wolimy zjeść później niż w innych krajach" - pisze w książce "Jak żyć po włosku" Annalisa Coppolaro-Nowell, włoska dziennikarka, która wyszła za mąż za Anglika i zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Nie porzuciła jednak włoskiego stylu życia - co więcej propaguje go na zachodzie Europy jako zdrowszy i bardziej bezstresowy.

"Jeśli po kolacji wybieramy się na koncert czy przedstawienie, skusimy się może po powrocie na spaghettata di mezzanotte" (makaronik o północy) - opowiada. I dodaje, że nawet jeśli zdarzy się im przeholować z jedzeniem, Włosi najlepiej wiedzą jak spalić zbędne kalorie. Zwłaszcza w sypialni.

Karolina Siudeja

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy