Reklama

Pozwólcie nam na heroizm

Obecnie w Polsce aborcja dopuszczalna jest w trzech przypadkach. Jeżeli ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, jeżeli istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieodwracalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz jeżeli ciąża jest wynikiem przestępstwa: gwałtu lub kazirodztwa. LPR chce wprowadzić do konstytucji zapis o ochronie życia od momentu poczęcia, dążąc w ten sposób do całkowitego zakazu aborcji. Nawet jeśli inicjatywa ta wynika nie tylko z chęci zdobycia wyborców z kręgu Radia Maryja, lecz również z pobudek moralnych, to w swej istocie jest ona niemoralna. Bo jak mierzy się wartość życia? Dlaczego życie poczęte ma być ważniejsze niż życie kobiety? I kto ma prawo o tym decydować?

Kobiety poświęcały się przez wieki i robią to nadal. To one zajmują się dziećmi, ludźmi starymi, pielęgnują chorych. To one rezygnują z własnych aspiracji na rzecz rodziny. Lecz zdaniem posłów to za mało. Kobiety powinny się poświęcać nie tylko dla żyjących, ale także dla nienarodzonych dzieci. Przypomniano nam o tym już w marcu, podczas uroczystych obchodów II Narodowego Dnia Życia w Sejmie. Całe posiedzenie Komisji Rodziny i Praw Kobiet dotyczyło kultu św. Joanny Beretty Molli, włoskiej lekarki, która mimo świadomości, że poród zagraża jej życiu, nie zdecydowała się na aborcję. Tydzień po porodzie zmarła.

Reklama

Przewodnicząca komisji Anna Sobecka dokonała wnikliwej analizy jej osobowości: "Była atrakcyjną kobietą, malowała paznokcie. Kupowała katalogi mody w Paryżu. I czwórkę swoich dzieci kochała nad życie". Chyba jednak najbardziej kochała piąte dziecko, bo dla niego osierociła pozostałe. Relikwie św. Joanny: figurkę i medal za zasługi w obronie życia, umieszczono w kaplicy sejmowej, by wybór św. Joanny przyświecał posłom, którzy będą uchwalać nam prawa. I przyświeca, szczególnie posłom z LPR-u.

Słyszałam, jak poseł Wierzejski, ze znaczkiem przedstawiającym stópki nienarodzonego dziecka w klapie, oburzał się, że lekarze dopuszczają przerywanie ciąży ze względu na możliwość pogorszenia się wzroku kobiety. Tyle że "pogorszenie" to eufemizm, chodzi o zagrożenie ślepotą. Spróbujmy choć przez chwilę stanąć na miejscu kobiety. Załóżmy, że ma już dwoje dzieci, które musi karmić i wychować. Jak to zrobi, gdy utraci wzrok? Jak zmieni się jakość jej życia? Jak zmieni się los jej pozostałych dzieci?

To łatwe wymagać od innych wyborów, których sami nie musimy dokonywać. Ale Anna Pakuła-Sacharczuk dokonała słusznego wyboru, o czym mówiła w Sejmie. Po zajściu w ciążę porzuciła leczenie, chociaż groziła jej utrata wzroku. Ale właśnie wtedy zaczęła dobrze widzieć. "W organizmie kobiety ciężarnej krążą komórki, które przeprowadzają procesy naprawcze" - tłumaczyła fachowo, choć ja jej uzdrowienie byłabym skłonna dopisać do listy cudów. Lecz jeśli w organizmie innej kobiety te cudowne procesy nie zajdą? Kto pomoże jej wychować dzieci? Troska posłów kończy się w momencie narodzin.

A gwałty, kazirodztwo? Argument, że dziecko w ten sposób poczęte jest niewinne, ma wszystkim zamknąć usta. Ale cóż winne są zgwałcone kobiety? Dziewczynki wykorzystane przez własnych ojców i braci? Dlaczego mają ponosić konsekwencje cudzych przestępstw, których są ofiarą? Tak, wiem, że mogą oddać dziecko do adopcji, nikt im nie każe go wychowywać. Ale nie wierzę, żeby ten argument przyszedł do głowy kobietom, które mają za sobą ciążę i poród. Bo ciąża to niezwykle ważny czas w życiu kobiety. Czas oczekiwania. Czas nadziei. Czas miłości. Jak przeżywa się ciążę, gdy nie chce się dziecka? Gdy przez dziewięć miesięcy nosi się w sobie dowód i wspomnienie przestępstwa? Dramat, który rujnuje psychikę? Jak się oddaje własne dziecko do adopcji? Kobieta nie jest inkubatorem, który nic nie czuje, i nie może być tak traktowana. Czy mężczyźni, którym obce jest współczucie i empatia, mogą stanowić dla niej prawa?

A chore dzieci? Wiele kobiet poświęca życie swoim chorym dzieciom. Opiekują się nimi przez całą dobę. Z determinacją szukają pieniędzy na leczenie, na rehabilitację. Ich życie bywa heroiczną walką, w której najczęściej są osamotnione. Bo posłów chore dzieci interesują tylko do momentu narodzin. Potem matki muszą sobie radzić same, bo ojciec zwykle źle znosi takie obciążenie i odchodzi.

Obowiązująca ustawa nie zaleca przerywania ciąży w żadnym z tych przypadków. Dopuszcza jedynie możliwość jej przerwania. Z pewnością są kobiety i jest ich niemało, które w każdej z tych trzech sytuacji będą chciały urodzić dziecko. Ale są to akty heroizmu, do których nie można nikogo zmuszać. Całkowity zakaz aborcji uderzy nie tylko w te kobiety, które chciałyby jej dokonać. Uderzy też w te, które chcą urodzić swoje dzieci, choć to zagraża ich zdrowiu i życiu. Które chcą urodzić swoje dziecko, wiedząc, że będzie ono wymagać szczególnej troski przez całe życie. Które decydują się urodzić dziecko poczęte w wyniku gwałtu.

Zakaz aborcji odbiera heroiczny wymiar ich życiu. Bo czy można mówić o heroizmie, gdy nie ma wolności wyboru? Czy Beretta Molli zostałaby świętą, gdyby nie wolno jej było dokonać aborcji? Świętość i heroizm rodzą się wtedy, gdy jest wolny wybór, inaczej jest tylko cierpienie. Każdy człowiek ma prawo do ratowania własnego życia i nie wolno go odbierać kobietom. Bo życie kobiety nie jest mniej warte niż życie nienarodzonego dziecka. A jeśli jest inaczej, to wnoszę o poprawkę do konstytucji, że chodzi jedynie o ochronę życia od momentu poczęcia do narodzin. Napiszmy jasno, że po narodzinach życie znacznie traci na wartości. Zwłaszcza życie kobiety.

Hanna Samson

Dowiedz się więcej na temat: ciąża | dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy