Reklama

Seksualny strajk kobiet

Organizacje kobiece w Kenii wezwały kobiety do siedmiodniowego seksualnego strajku. Chcą w ten sposób wpłynąć na sytuację w kraju.

- To narodowy bojkot, który ma pokazać, że kobiety w tym kraju są zdecydowane naciskać na przeprowadzenie reform - powiedziała jedna z działaczek Rukia Subow.

Aktywistki argumentują, że egocentryczni męscy przywódcy nie powinni mieć czasu na sprawy ciała, kiedy kraj jest pogrążony w politycznym i ekonomicznym kryzysie. Zapowiadają również, że będą płaciły prostytutkom za przyłączenie się do strajku.

- Chcemy szybkiego rozwiązania problemów przed jakimi stoi ten kraj - powiedziała Subow, wzywając tez żony polityków do przyłączenia się do akcji. Żona premiera Ida Odinga zapowiada poparcie strajku "duszą i ciałem".

Reklama

- To nie powinno być postrzegane jako karanie mężczyzn, to środek który ma skierować ich uwagę na realne problemy - powiedziała Ida Odinga.

Patricia Nyaudi z Federacji Kobiet Prawników twierdzi, że sprawa jest poważna i nie można pozwolić na jej trywializowanie.

Sytuacja w Kenii stała się krytyczna po wyborach prezydenckich w 2007 roku, w których zwyciężył Kibaki. Opozycja nie uznała wyników głosowania i oskarżyła prezydenta Kibakiego przemoc i fałszerstwa wyborcze. W Kenii nastąpiły masowe zamieszki, a przemoc pochłonęła już 1500 ofiar.

IG na podst. AFP

Czytaj też: Być kobietą...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: strajk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy