Reklama

Ten okropny fikus

"Czy mogę mieć w domu kwiaty doniczkowe?" - to pytanie często zadają lekarzom pacjenci z alergią, zwłaszcza ci, którzy są uczuleni na pyłki roślin.

"Czy mogę mieć w domu kwiaty doniczkowe?" - to pytanie często zadają lekarzom pacjenci z alergią, zwłaszcza ci, którzy są uczuleni na pyłki roślin.

Najprostsza odpowiedź - tak, byle nie za dużo. Rozsądną liczbą wydaje się być nie więcej niż 4-6 doniczek na pomieszczenie. Dlaczego można? Przede wszystkim dlatego, że dosyć rzadko spotykamy się z alergią powodowaną przez rośliny hodowane w mieszkaniach. Wynika to z faktu, że znaczną ich liczbę stanowią gatunki, które mają ozdobne liście - wśród nich jest niewiele szkodliwych dla alergika.

Rośliny kwitnące, hodowane w doniczkach, zostały wybrane ze względu na urodę kwiatów, które są zwykle bardzo efektowne - barwne i duże. Może to trochę smutne, ale kwiaty są kolorowe i pachnące wcale nie po to, by nas cieszyć swą urodą, a po to by przywabiać zapylające je owady... Ale, na szczęście dla nas, dzięki temu rzadko uczulają. Wytwarzane przez nie ziarna pyłku są zwykle duże i ciężkie, a ponadto lepkie lub pokryte różnymi kolczastymi wyrostkami, które mają za zadanie zwiększyć szansę przyczepienia się do ciała owada.

Reklama

Te nieliczne, duże i ciężkie pyłki nie tak łatwo trafiają do naszych nosów. Najbardziej uczulają pyłki roślin o kwiatach mało efektownych, zapylanych przez wiatr (np. traw, niektórych drzew i "chwastów"). Dla zwiększenia szansy napotkania kwiatu żeńskiego wytwarzają one olbrzymie ilości bardzo drobnego, łatwo unoszącego się w powietrzu pyłku. Rośliny wiatropylne rzadko są hodowane w doniczkach. Po drugie - dlaczego dopuszczalne jest tylko kilka roślin w pomieszczeniu? Otóż nagromadzenie dużej liczby doniczek z kwiatami powoduje znaczne podwyższenie wilgotności mieszkania.

Musimy sobie uświadomić, że niemal 100% wody jaką podlewamy, a zwłaszcza spryskujemy nasze rośliny, odparowuje - bądź bezpośrednio z doniczki lub podstawki, bądź z powierzchni liści w procesie transpiracji. Jeśli roślin jest dużo, to mogą być potrzebne nawet 1-2 litry wody do podlania wszystkich roślin - cała ta woda dostanie się do powietrza w tym pomieszczeniu. Dokonajmy prostych przeliczeń - jeśli to pomieszczenie ma ok. 50 m3, to, zakładając trzykrotną wymianę powietrza w ciągu doby, spowodujemy podniesienie wilgotności bezwzględnej powietrza o 7-13 g H20/m3. A pamiętamy, że roztocze wymagają wilgotności co najmniej 7 g H20/m3...

Efektem takiego nagromadzenia roślin jest więc ułatwiony rozwój roztoczy w mieszkaniu i wzrost ekspozycji na ich alergeny. Istnieje też ryzyko rozwoju pleśni (Trichoderma sp.) w ziemi doniczkowej lub nawet na powierzchniach doniczek - zwłaszcza porowatych, z surowej ceramiki. Szczególnie ziemie obfitujące w resztki organiczne (ziemia kompostowa, torfowa czy z dodatkiem kory drzew) mogą łatwo przerastać pleśniami, często są to pleśnie z rodzajów Aspergillus i Mucor . W podłożu ubogim w związki organiczne - ze znaczną przewagą piachu lub żwiru (jak w podłożu do uprawy kaktusów i innych sukulentów) ryzyko rozwoju pleśni jest małe.

Podobnie jest w przypadku uprawy hydroponicznej. Jest jeszcze jeden rodzaj zagrożenia - pacjenci o nim zwykle nie wiedzą - niektóre gatunki roślin mogą powodować rozwój uczulenia nie bezpośrednio, a przez alergeny, jakie dostają się do kurzu z powierzchni ich liści. Taką rośliną jest dość popularny figowiec beniamiński (Ficus benjamina).Ci, którzy mają w domu "beniamina" doskonale wiedzą, że po złamaniu pędu lub liścia wycieka z rośliny mleczny sok, który okazuje się być bogatym źródłem alergenów o budowie zbliżonej do cząsteczki lateksu.

Uczulenia na lateks są dość częste. Cząsteczki soku tego figowca - bardzo drobne, niewidoczne gołym okiem wydostają się na powierzchnię liści i wraz z kurzem krążą po całym mieszkaniu. Osoby mające kontakt z tym kurzem mogą się uczulić. Istnieje ryzyko, że w identyczny sposób mogą uczulać także inne gatunki fikusów, a w uprawie doniczkowej jest ich około 10 (w ogóle ok. 600).

W taki sam sposób może uczulać uprawiana w mieszkaniu kawa (Coffea), a być może także inne rośliny. Są też inne zagrożenia, ale o mniejszej randze - niektórzy pacjenci źle reagują na olejki wytwarzane przez rośliny, np. pelargonie czy prymulki. Niektóre rośliny mają własności toksyczne, jak choćby demonizowana w straszliwych anegdotach Diffenbachia. Reasumując - chory z alergią może mieć w domu kilka roślin, w miarę możliwości nie kwitnących i nie fikusów, a najlepiej jeśli są to kaktusy (lub inne sukulenty) albo rośliny w uprawie hydroponicznej.

Dr n. med. Henryk Mazurek

astma.edu.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy