Reklama

W labiryncie kłamstw

Odbierasz telefon, by usłyszeć w słuchawce głos kobiety: "Myślę, że już najwyższy czas, abyś się dowiedziała, że twój mąż i ja spotykamy się od dwóch lat. On cię nie kocha. Dlaczego nie pozwolisz mu odejść?".

Odbierasz telefon, by usłyszeć w słuchawce głos kobiety: "Myślę, że już najwyższy czas, abyś się dowiedziała, że twój mąż i ja spotykamy się od dwóch lat. On cię nie kocha. Dlaczego nie pozwolisz mu odejść?".

Dostałaś pismo z banku, że czek, który wypisałaś, nie ma pokrycia. Oburzona dzwonisz tam w przeświadczeniu, że na twoim wspólnym z mężem koncie jest dziesięć razy więcej pieniędzy. Ale dowiadujesz się, że na koncie jest debet - a przecież wiesz, że nie wydałaś wszystkiego.

Mężczyzna, z którym mieszkasz, zaklina się, że przestał pić i chodzi regularnie na spotkania AA - i nagle znajdujesz butelkę szkockiej ukrytą w skrzynce na narzędzia.

Dostajesz nagłego zawrotu głowy. Czujesz, że tracisz grunt pod nogami. W głowie kołaczą się myśli: kim jest ten człowiek, któremu zawsze ufałam? Ile było jeszcze innych kłamstw? Stoisz jak rażona gromem. Nie wiesz, czy jest jeszcze przed wami jakaś przyszłość - i zastanawiasz się, czy możesz w ogóle wierzyć w cokolwiek, co ci dotąd mówił. Z całą pewnością wiesz tylko jedno: twój mężczyzna kłamie.

Reklama

W chwili takiego bólu i kompletnej dezorientacji najważniejsza jest racjonalna reakcja - bo przecież ważny dla ciebie związek zawisł na włosku, podobnie jak twoje samopoczucie i szczęście. Jednak choćbyśmy były nie wiem jak czujne, większość z nas nie ma pojęcia, co należy zrobić, kiedy w życiu osobistym zderzamy się z kłamstwem. Nie wiemy, jak zneutralizować truciznę zawartą w kłamstwie ukochanego. W obliczu zamętu, jaki wprowadza oszustwo i zdrada, zaczynamy miotać się między dwiema skrajnościami: albo w duchu odrzucamy winę partnera i racjonalizujemy jego zachowanie, albo też wpadamy w taką wściekłość, że nie jesteśmy zdolne do logicznego myślenia. Nasi bliscy mogą sobie wrzeszczeć: "Rzuć go!", lecz my stawiamy się wojowniczo, tracąc dystans do sprawy w napadzie gniewu. Żadna z wymienionych dróg nie przywraca nam spokoju ani nie daje trwałej satysfakcji.

Diagram oszustwa

Słowa "kłamstwo" i "kłamca" nie brzmią pięknie. Serce pęka, kiedy musimy ich użyć w odniesieniu do kogoś, kogo kochamy lub kim się interesujemy, bo to słowa ciężkie od bólu i gniewu. Stawiają cię twarzą w twarz ze zdradą i złą wolą, kiedy sądziłaś, że ciebie i twego partnera tak wiele łączy. Nie wolno ich używać pochopnie, bo mogą stać się niebezpieczne.

Oczywiście nie każdy mężczyzna jest kłamcą i nie każdy kłamca mężczyzną, nie każdy też bezmyślny postępek jest kłamstwem. Koncentruję się na mężczyznach, którzy okłamują kobiety, ponieważ zdaję sobie sprawę, jak trudno jest kobietom przyjąć do wiadomości, że są okłamywane przez ukochanych mężczyzn. Gdy w związek dwojga ludzi wkrada się kłamstwo, kobieta cierpi wyjątkowo, ponieważ, jak się przekonamy, jeśli mężczyzna okłamuje kobietę, oboje obwiniają za to ją.

Kiedy używam słowa "kłamca", nie mam na myśli tych, którzy wprowadzają nas w błąd nieumyślnie (przez roztargnienie, przeoczenie lub nieporozumienie), ani też takich, którzy szafują optymistycznymi, a nierealistycznymi obietnicami (jak np. "spotkamy się o szóstej", choć nawet nie jest pewien, czy zdąży wyjść z pracy przed siódmą).

Nie mówię też o nieszkodliwych małych kłamstewkach w dobrej wierze, które wszystkim nam się zdarzają, ani o ukrywaniu prawdy, by oszczędzić komuś przykrości lub cierpienia. Większość ludzi w codziennych kontaktach używa pochlebstw, przesadza i koloryzuje; gdybyśmy tak nie robili, życie stałoby się dość okrutne. Cała prawda i tylko prawda dobra jest w sądzie, a na co dzień przecież wszyscy usiłujemy złagodzić trudną rzeczywistość. Kiedy spotykamy dawno niewidzianą znajomą, dyplomatycznie rzucamy: "Świetnie wyglądasz, nic a nic się nie zmieniłaś", choć myślimy: "O Boże, ma podwójny podbródek zupełnie jak jej matka, a ubiera się tak samo fatalnie". Czy nasze słowa zawierają szczerą prawdę? Oczywiście, że nie. Ale czy takimi kłamstewkami warto zawracać sobie głowę? Nie sądzę.

Wszystkie kłamstwa, które szkodzą nam i naszym związkom, polegają na rozmyślnym oszukiwaniu. Kłamstwo to celowe i świadome zachowanie, które albo fałszywie przedstawia istotne fakty, albo ukrywa je i przemilcza, abyś nie mogła poznać prawdy o pewnych wydarzeniach z przeszłości twego partnera i jego teraźniejszego życia.

Gdzie kwitnie kłamstwo

Słowa takie jak "oszustwo" i "zdrada" zwykle kojarzą się nam z niewiernością. Z pewnością każda kobieta drży na myśl, że mogłaby odkryć, iż jej ukochany oszukuje ją i ma romans z inną kobietą. Zdemaskowanie takiego kłamstwa jest ciosem w najczulszy punkt. Uderza nas w samo serce, zagraża poczuciu bezpieczeństwa i własnej atrakcyjności. Zarazem rozwściecza nas i przeraża, a przy tym powoduje straszliwy ból. Nawet wówczas, gdy mężczyzna z uporem twierdzi, że jego postępek "nie ma najmniejszego znaczenia", jego romans zmienia związek na zawsze, a często oznacza koniec.

Ale choć może trudno wam będzie w to uwierzyć, inne odmiany kłamstwa mogą wprowadzić w nasze życie chaos równie wielki albo i większy. Kłamstwa są jak nasiona chwastów - zapuszczają korzenie wszędzie, rozrastają się bujnie i zagrażają wszystkim dziedzinom życia. Znacie pewnie kobiety, których mężowie i kochankowie kłamią w sprawach pieniędzy, uzależnień, swoich zobowiązań, wolnego czasu, ważnych wydarzeń z przeszłości i przyszłości. Często przechodzimy nad tymi kłamstwami do porządku dziennego, odsuwamy je od siebie jako błahe i nieistotne, a nawet wzdychamy z ulgą, bo "przynajmniej mnie nie zdradza". Ale każde poważne kłamstwo, godzące w jakikolwiek aspekt twego życia, może mieć przemożny wpływ na twoje dobro, szczęście i samopoczucie.

Dwa oblicza kłamstwa

Kłamstwo może tkwić w tym, co zostało powiedziane, albo w tym co zostało przemilczane. Dla wygody przyjmijmy dwie podstawowe kategorie kłamstwa: pierwsze polega na celowym przeinaczeniu faktów, drugie na ich zatajeniu.

Kłamstwa pierwszego rodzaju to rażąco fałszywe przedstawianie faktów na temat życia mężczyzny, jego zachowania i przeszłości. Brzmią one mniej więcej tak:
• "Nie mam żadnego romansu" (kiedy ma).
• "Zapłaciłem ratę za dom tydzień temu - czek musiał się zapodziać gdzieś na poczcie" (choć wcale go nie wysłał i nie miał takiego zamiaru).
• "Od ponad roku jestem rozwiedziony" (kiedy ciągle jest żonaty).
• "Miałem kiedyś małe problemy z alkoholem, ale pokonałem je" (a pije na umór).
• "Nie spotykam się teraz z żadną inną kobietą" (choć się spotyka).
• "Nigdy więcej cię nie uderzę" (a wie, że uderzy).

Kiedy kłamstwa z wyrachowania są elementem charakteru mężczyzny, wypływającym z jego natury, mogą złożyć się na sugestywny miraż, trudny do rozwiania, nawet jeśli prawda wychodzi na jaw. Sprawdza się to szczególnie wtedy, kiedy robimy wszystko, by się chronić, zadając "same właściwe pytania".

To, czego nie wiesz, zaboli cię

Kłamstwa przez zatajenie (omijanie prawdy) usprawiedliwia się starym powiedzeniem: "To, czego nie wiesz, nie boli". Stosując wykręty, ukrywając fakty, twój partner zatrzymuje informacje, które mogłyby cię zranić lub rozzłościć, a nawet spowodować rozpad związku. Zatajanie pozwala mu zawsze robić to, co chce, i trzymać cię w nieświadomości.

Trudno podać przykład zatajania prawdy, ponieważ zachodzi to w milczeniu, między wierszami. Ale zazwyczaj mężczyzna "zapomina" powiedzieć o takich głupich drobnostkach jak:
• "Mam romans".
• "Mieszkam z inną kobietą".
• "Mam dziecko w innym mieście".
• "Jestem biseksualistą".
• "Jestem alkoholikiem / narkomanem / hazardzistą".
• "Jestem maniakiem depresyjnym; w mojej rodzinie było wiele przypadków choroby umysłowej".
• "Jestem nosicielem HIV / mam chorobę weneryczną".
• "Mam wyrok w zawieszeniu / przeszłość kryminalną".
• "Jestem zadłużony / mam kłopoty finansowe / moja sytuacja finansowa jest nieustabilizowana".

Choć niektórzy mężczyźni zdradzający żonę dobrowolnie się do tego przyznają, kiedy presja życia w kłamstwie i poczucie winy stają się zbyt duże, większość jednak tego nie czyni. Ich związek z inną kobietą (czy kobietami) pozostaje tajemnicą dopóty, dopóki uda się im utrzymać mistyfikację. Jednak ta szczególna odmiana kłamstwa - przemilczenie - prawie zawsze zostaje zdemaskowana, często w sposób okrutny i poniżający dla partnerki.

Wyjść z labiryntu

Zbyt często kłamstwa ukochanego paraliżują nas. Nie potrafimy podjąć nawet najprostszej decyzji wspólnie z partnerem, bo zaufanie rozwiało się; nie wiemy już, kiedy i czy w ogóle mówi nam prawdę. Nie wiemy, co jest rzeczywiste i przez to cierpimy męki. Związek z kłamcą może zniszczyć nasz szacunek dla samych siebie, a także naszą zdolność do ufania własnym zmysłom i osądom. W najgorszych przypadkach skądinąd kochająca, serdeczna kobieta może stać się zgorzkniała, pełna rezerwy; odgradza się murem i boi otworzyć serce ze strachu przed kolejną zdradą.

Kłamstwa kochanka to często jedna z najbardziej destrukcyjnych sił w życiu kobiety. Ale nie musi tak być. W związkach miłosnych istnieje jednak droga przez labirynt kłamstw. Jak ją odnaleźć? Odpowiedzi poszukaj w książce Susan Forward "Gdy twój partner łże jak pies".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy