Reklama

Z okazji Dnia Matki

Pięknie ujęło to dwóch posłów, których już raz cytowałam, ale ich słowa zasługują na przypomnienie. "To kobieta piękna, łagodna i dobra. I zawsze uśmiechnięta. Dla niej rodzina jest podstawą, potrafi poświęcić dla niej swoje ambicje. Ona wie, co jest dla niej najważniejsze. To wychowanie polskich patriotów w naszej świętej katolickiej wierze" - tak Matkę Polkę opisał Marian Piłka z Pis-u.

Andrzej Mańka z LPR opowiedział o swojej matce, która dla wszystkich kobiet może być wzorem: "Moja mama poświęciła się rodzinie bezgranicznie, nigdy nie była na wczasach, odmawiała sobie dosłownie wszystkiego, byle tylko zapewnić nam odpowiedni byt i wykształcenie. Chciałbym, by wszystkie polskie matki przypominały swoją postawą moją matkę." I większość ciągle przypomina, nawet gdy dzieci dorosną.

Reklama

"Trudno być dorosłym dzieckiem polskiej matki - w Dniu Matki wyznał Igor Zalewski na łamach "Dziennika". Rzecz w tym, że matki nie potrafią się cieszyć z prezentów. Chcą ciągle tylko dawać, a nie dostawać prezenty. "Dokładniej cecha ta polega na demonstracyjnym pokazywaniu, że żyje się dla swojego dziecka. I że jego - tego dziecka - szczęście, interesy, wygody i przyjemności są ważne, a potrzeby samej matki to sprawa zupełnie drugorzędna. - I po co tyle wydałeś? Nie trzeba było!!! - słyszał to pewnie każdy z nas, wręczając prezent." Ale jakże mogłoby być inaczej? Przecież właśnie to ceni się w Matkach Polkach. Nic dla siebie, wszystko dla dzieci. "Matki nasze mają bowiem zakodowane, że powinny się poświęcać i cierpieć. Matka niepoświęcająca się i - o zgrozo! - dbająca o własne radości to matka wyrodna." - pisze Zalewski i trudno nie przyznać mu racji. O tym świadczą wypowiedzi posłów.

Co tam posłów! Cała nasza kultura opiera się na poświęceniu matek. Na ich rezygnacji z siebie dla dobra dzieci, nawet gdy dobro dzieci tego nie wymaga. Matki, które pracują zawodowo, mają wieczne wyrzuty sumienia, że nie są dość dobrymi matkami. Nawet wtedy, gdy skłania je do pracy oczywista konieczność ekonomiczna, a nie jakieś aspiracje, pragnienie samorealizacji czy inne fanaberie, też czują się nie w porządku. Tym bardziej muszą udowadniać, że są dobrymi matkami. Sobie i innym.

W programie "Warto rozmawiać" Joanna Krupska, prezeska Związku Dużych Rodzin, przedstawiła wyniki sondażu CBOS z 2006 roku: 58 proc. Polek zrezygnowałoby z pracy zawodowej, gdyby mąż wystarczająco dużo zarabiał. Tylko 8 proc. w żadnym wypadku nie zrezygnowałoby z pracy zawodowej, a 14 proc. raczej by nie zrezygnowało. Nie wiem, co zrobiłyby, a czego nie pozostałe procenty, ale i tak te dane są zadziwiające. W pierwszej chwili. Bo jeśli dłużej pomyśleć, nie ma w nich nic dziwnego. Działa ten sam mechanizm, o którym pisze Zalewski. Matka Polka wciąż musi udowadniać, że jest gotowa do wszelkich poświęceń. Gotowa jest odebrać znaczenie swojej pracy, traktować ją wyłącznie jako konieczność ekonomiczną. Część kobiet może tylko w deklaracjach, póki nie staną przed realnym wyborem. A pozostałe? Wierzę, że wiele kobiet chce zajmować się wyłącznie domem i dziećmi, bo jest to zgodne z ich pragnieniami. Ale są także takie, które chcą zostać w domu, gdyż nie zważają na własne potrzeby. Bo czy potrzeby kobiet mają jakieś znaczenie? Trudno w to wierzyć, słuchając polityków, którzy owszem, cenią Matki Polki. No właśnie.

Ostatnio prowadziłam warsztaty asertywności dla kobiet po czterdziestce. Większość uczestniczek ma problem z wyrażaniem własnego zdania, z obroną swoich praw. Nie potrafią powiedzieć "nie", nawet gdy czują się wykorzystywane. Od dzieciństwa uczono je, by spełniały oczekiwania innych. I one nadal spełniają, choć dzieciństwo już dawno mają za sobą. Nie tylko one, ale też ich dzieci. Dlatego cieszy mnie, że Igor Zalewski zachęca dorosłe dzieci, by oduczały matki odejmowania sobie od ust, a nawet uczyły je artykułować własne potrzeby. Na tle wypowiedzi polityków to pomysł rewolucyjny. Ale czy nie warto pójść o krok dalej? Gdyby tak Matki Polki nie musiały rezygnować z siebie, nie trzeba by ich tego na starość oduczać. I jestem pewna, że nie tylko one byłyby szczęśliwsze. Także dzieci. A może i ojcowie, dla których byłoby więcej miejsca?

Hanna Samson

Dowiedz się więcej na temat: Polka | Matka Polka | matka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy