Reklama

Zemsta... blokuje łazienkę

"Co on do diaska robi tak długo w tym sklepie?" - zastanawiam się pewnego dnia wieczorem. Przypominam sobie nagle serię dziwnych telefonów odbieranych przez niego przez cały dzień, mówienie szeptem, tajemniczy błysk w oku i uśmiechy pod wąsem.

"Co on do diaska robi tak długo w tym sklepie?" - zastanawiam się pewnego dnia wieczorem. Przypominam sobie nagle serię dziwnych telefonów odbieranych przez niego przez cały dzień, mówienie szeptem, tajemniczy błysk w oku i uśmiechy pod wąsem.

"Chyba coś kombinuje" - myślę sobie. "Taki z niego romantyk... ? pewnie kupuje wino i kwiaty z okazji 3-ciej rocznicy naszego ślubu. Będzie bosko, narzucę na siebie coś pięknego i eleganckiego; najpierw kolacja przy świecach (może chińszczyzna?), potem trochę potańczymy ? będzie cudownie...". "A może zaprosił kogoś na wieczór i stąd te sekretne rozmowy przyciszonym głosem?" ? zastanawiam się głośno, gdy nagle otwierają się drzwi i wpada banda jego kolegów z pracy, z moim "romantykiem" na czele.

Jeszcze nie widać butelek, ale już je słychać brzęczące w reklamówkach i plecakach. Uściski, całusy jego kumpli - jest miło, siedzimy, śmiejemy się, pijemy kawę. W końcu domyślam się po ich porozumiewawczych spojrzeniach, że na coś czekają. Zauważam kątem oka nerwowe zerknięcia męża na nowy zegarek, który dosłał ode mnie zaledwie wczoraj z okazji naszej rocznicy. Ni z tego ni z owego zrywa się a kanapy Grześ i krzyczy: "Włączaj, zaczyna się!". "No - myślę - moje Kochanie i chłopcy wpadli na świetny pomysł i zadedykowali mi jakąś piosenkę czy coś podobnego na antenie telewizji!". Rzucam się mu na szyję... ale w połowie ruchu staję jak wryta: moje "Kochanie" już na mnie wcale nie zwraca uwagi, z kumplami wlepia wzrok w nasz głupi kolorowy telewizor, Janek przybiega z brzęczącymi szklankami, łamiąc prawie nogę na śliskim parkiecie, lecz dość zgrabnie, w ostatniej chwili, lądując na kolanach i tłukąc zaledwie kilka naczyń...

Reklama

"O zgrozo! - nagle uderza we mnie jak gromem przebłysk zrozumienia. - Kolejne mistrzostwa świata w piłce nożnej: zaczynają się dziś, potrwają może ze dwa, trzy tygodnie (kalkuluję szybko w pamięci), to jakieś dwa mecze na żywo dziennie, plus powtórki i komentarze, opinie, spekulacje znawców i amatorów, trzy piwa do każdego meczu, 2 paczki chipsów na głowę... "Krzychu, wyprowadzam się do Mamusi!? ? krzyczę nagle zdesperowana, na skraju załamania nerwowego. W odpowiedzi słyszę tylko: "dośrodkowanie, z lewej Beckham, podanie do Cole?a, Cole, Beckham, Cole, mija linię obrony Francuzów ? proszę Państwa, cóż za precyzja ruchów!!! (...)".

Bez słowa zabieram z biblioteczki najciekawsze książki, z lodówki lody i butelkę szampana, którego sama kupiłam jakiś czas temu na specjalną okazję, wszystkie kremy, pachnidła i wszelkie posiadane przeze mnie "upiększacze", i zamykam się na dobre w łazience. Tam leżę sobie w wannie, w pachnącej wodzie, włączam ulubioną muzyczkę, jem z upodobaniem pyszne lody i leniwie czytam... nieczuła na zaklinania i błagania moich "gości", ani groźby mojego "Kochania", by - i jego, i ich - wpuścić do toalety...

Anna Okulewicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy