Reklama

Małe księżniczki płaczą

Bolesne wyrywanie brwi, noszenie sztucznych piersi i tyłków, picie napojów z kofeiną i przyjmowanie tabletek pobudzających - to codzienność uczestniczek konkursów piękności. Dla dzieci.

Pierwszy dziecięcy konkurs piękności odbył się w 1921 roku w Atlancie - miał stanowić atrakcję dla przebywających tam turystów. Od lat 60. konkursy, w których o tytuł "najpiękniejszej" lub "najpiękniejszego"walczą dzieci, odbywają się regularnie na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Mogą w nich brać udział niemowlęta (do 11 miesiąca życia), małe dzieci (w trzech kategoriach wiekowych: 12-23 miesiące, 2-3 latka, 4-6 lat) oraz nastolatki do 18 roku życia.

Elektryzująca "glitz"

Konkursy dzielą się zasadniczo na dwie kategorie: natural i glitz. Dzieci startujące w pierwszej nie mogą mieć makijażu (czasem zdarzają się wyjątki - w wyborach National American Miss uczestniczki mogą pomalować usta bezbarwnym błyszczykiem oraz pociągnąć rzęsy maskarą) ani wymyślnych fryzur. Z tego powodu bardziej efektowna (i wzbudzająca więcej kontrowersji) jest kategoria "glitz", szczególnie jeśli startują w niej bardzo małe dzieci. Podczas większości konkursów każde dziecko ma około 2 minut na prezentację. Małe uczestniczki i uczestnicy pokazują się m.in. w strojach codziennych, kąpielowych, wieczorowych i dowolnych, prezentują swoje talenty (śpiewają, tańczą, grają na instrumentach) i rywalizują w kategorii "najlepszy wywiad".

Reklama

Uroda za kilka tysięcy dolarów

Dziecięce konkursy piękności organizowane są przez organizacje non-profit (koszty udziału są wtedy niskie, a dochody przeznaczone na cele charytatywne), choć częściej organizacji podejmują się instytucje liczące na spore zyski. W takim przypadku koszty uczestnictwa mogą wynosić od kilkudziesięciu do kilkuset dolarów. Nie są to jednak jedyne pieniądze, jakie rodzice muszą zainwestować w dziecko.

Część organizatorów wymaga, by dzieci, które chcą ubiegać się o nagrodę główną, brały także udział w dodatkowych wydarzeniach towarzyszących (oczywiście również płatnych) oraz nocowały w konkretnych hotelach (ceny zaczynają się w nich od ok. 100 dol. za noc). Do tego doliczyć należy także koszt profesjonalnych makijażystek i fryzjerek, choreografów, trenerów, którzy uczą dzieci poprawnego wysławiania się i strojów (szytych przez krawcowe na zamówienie lub wypożyczanych).

Całkowite koszty startu w konkursie uzależnione są od kategorii (natural czy glitz), odległości od domu, szczebla, na którym odbywa się wydarzenia (lokalne, stanowe, krajowe) i ceny pełnej stylizacji. Choć większość mam deklaruje, że w ramach oszczędności, same szyją stroje dla córek, udział w jednym konkursie może pochłonąć kilka tysięcy dolarów.

Rodzice, którzy chcą, by ich dzieci rywalizowały o tytuł "beauty queen" twierdzą, że dzięki konkursom ich dzieci stają się pewniejsze siebie, ładniej mówią, lepiej radzą sobie ze stresem i z tremą. Jest jeszcze jeden powód, choć o nim rodzice wspominają rzadziej: sława. Wygrana w konkursie może sprawić, że dziecko zostanie dostrzeżone przez agentów modelek i rozpocznie karierę w filmach czy reklamach.

Małe diwy w telewizji

Kilkuletnimi dziewczynkami w kusych strojach i mocnym makijażu szybko zainteresowała się telewizja. W 2002 roku stacja HBO wyemitowała dokument "Living Dolls: The Making of a Child Beauty Queen", którego głównymi bohaterkami były Robin Browne i  jej 5-letnia córka Swan. Dokument zaczyna się słowami "ten film nakręcono na południu, gdzie dziecięce konkursy piękności stały się nieodłącznym elementem codzienności".

- Jeśli będę musiała pracować na trzech etatach, żeby umożliwić córce starty i wygraną - zrobię to - mówi w filmie Robin Browne. - Z jednej strony musisz być opiekuńczą mamą dla swoich dzieci, ale z drugiej - musisz czasem kopnąć je w tyłek, zmobilizować. Swan odstaje od innych dziewczynek, bo zaczęła późno, dopiero rok występuje. Ale będziemy ciężko pracować, żeby dorównała innym - zapewnia matka, która przez 4 lata pracowała w Armii Stanów Zjednoczonych.

Kobieta mówi poważnie. W domu wybudowała scenę i wybieg, na którym codziennie ćwiczy z córką (m.in. właściwy chód, choreografię do występów, przemówienia). Życie starszych dzieci Robin jest podporządkowane występom siostry: muszą uczestniczyć w jej próbach i je oceniać, a także jeździć z nią na konkursy. 15-letni syn kobiety ma problemy z nauką i z prawem (za pobicia kilkakrotnie trafiał do aresztu), jednak Robin koncentruje się wyłącznie na karierze córki.

- Zawsze lubiłam rywalizować, zawsze musiałam mieć cel i do niego dążyć. (...) Mój chłopak bardzo mnie wspiera, ma oszczędności, które bardzo chce zainwestować w Swan - przekonuje Robin.

Jak jest na szczycie?

HBO przetarła szlaki innym stacjom. W 2009 roku telewizja TLC wyemitowała pierwszy odcinek programu "Toddlers & Tiaras", który natychmiast okazał się strzałem w dziesiątkę. W ciągu trzech lat powstało 5 sezonów programu (w USA właśnie  kończy się piąty), który przedstawia dziecięce konkursy piękności od kulis. Twórcy zrezygnowali z narratora, nie koncentrują się też przesadnie na relacjach z konkursów. Przede wszystkim pokazują matki i ich starania o to, by córki wygrywały. Można więc zobaczyć m.in. naukę choreografii, przygotowywanie fryzur i robienie makijażu. To jednak  "milsza" część programu. Matki bez oporów pokazują, że udział w konkursie wiąże się dla ich dzieci także z bólem.

W jednym z odcinków "Toddlers & Tiaras" pokazano historię Shanny i jej kilkuletniej córki Savannah. Matka tłumaczy córce, że musi wyregulować jej brwi, ponieważ przez to, że wcześniej je goliła, stały się czarne i nieestetycznie wyglądają.

Na podobny zabieg zdecydowała się mama 9-letniej Chloe, która tłumaczyła, że zmusza córkę do depilacji brwi przy pomocy rozgrzanego wosku i farbowania włosów, bo dziecko ma "brązowe oczy i mysie włosy, więc nie pasuje do standardów obowiązujących na konkursach piękności, gdzie wygrywają dziewczynki z niebieskimi oczami i jasnymi włosami".

- Troszkę bólu żeby zdobyć tytuł najpiękniejszej? Moja córka może to robić cały dzień - zapewniła bez skrępowania mama Chloe.

- Moja córka ma złe doświadczenia, bo poprzednim razem wosk był za gorący i razem z włosami zeszła skóra, więc teraz córka ma opory i boi się zabiegu - wyjaśnia inna uczestniczka  programu.  

Mimo protestów dziewczynki mama przeprowadza zabieg, kusząc córkę akcesoriami do włosów.

"A dolla make me holla!"

Bolesne wyrywanie brwi to niejedyna rzecz, która może budzić emocje. Kilka miesięcy temu June Holler, mama Alany, jednej z najpopularniejszych uczestniczek programu, zdradziła, że podaje swojej córce "go go juice", który ma dodać zmęczonej dziewczynce energii.

- Mamy wiedzą, czym jest ten specjalny sok. Każda przygotowuje swój i każdy ma trochę inny skład. Podaję go Alanie, żeby dodać jej energii.  Inne matki mówią mi "krzywdzisz dziecko". Ale hej! Ja tego nie robię! Matki innych dziewczynek dają im cukier, nawet 15 torebek podczas jednego konkursu. Nazywamy go tutaj "kokainą piękności". Cokolwiek działa na twoje dziecko - użyj tego - doradza innym June.

-Ten sok sprawia, że chce mi się śmiać, i bawić, i ciągnąć mamę za włosy - dodaje Alana.

Dziennikarze sugerują, że słynny "go go juice" jest mieszanką cukru, lemoniady, kofeiny i środków pobudzających.

Mimo krytyki, z jaką spotkała się mama Alany i organizatorzy konkursów, stacja TLC zdecydowała się poświęcić kolejny sezon programu Alanie i jej rodzinie. "Here Comes Honey Boo-Boo" ma być emitowany od połowy sierpnia i pokazywać "codziennie życie" rodziny Hollerów: Alany (znanej jako Honey Boo-Boo child), jej rodziców i sióstr: 12-letniej Lauryn “Pumpkin", 15-letniej Jessicy “Chubbs" i 17-letniej ciężarnej Anny “Chickadee". Wszystko to za okrągły milion dolarów.

- Jestem Alana, mam 6 lat i jestem królową piękności - przedstawia się Alana. - Inne dziewczyny są szalone, jeśli myślą, że mnie pokonają - mnie, Honey Boo Boo child. Lubię brać w tym udział, bo chcę wygrywać pieniądze.

Alana jest drugą dziewczynką, która po udziale w "Toddlers & Tiaras" otrzymała propozycję własnego reality show. Pierwsza była Eden Wood.  

Kariera Eden potoczyła się błyskawicznie. Kiedy miała 14-miesięcy wygrała swój pierwszy konkurs piękności. Jako 4-latka pojawiła się w programie, zasłynęła urodą lalki i wykonaniem piosenki "Cutie Patootie", która zbulwersowała samą Sharon Osbourne. - Jestem ślicznotką, daję czadu na scenie i kręcę moją pupą - śpiewała Eden.

Kiedy Eden miała 6 lat, a za sobą wywiady m.in. dla "Nightline", "Good Morning America", "60 Minutes Australia", "The Talk", jej mama zdecydowała, że córka przestanie brać udział w konkursach piękności. Eden "przeszła więc na emeryturę" i zaczęła realizować "swoje marzenie". Jakie?

- Mój program "Eden's World" jest o tym, jak pomagam innym dzieciom dostać się do finałów konkursów piękności. Jadę do Kentucky, do Japonii i to dla mnie świetna zabawa, bo lubię pomagać innym dzieciom - powiedziała Eden w wywiadzie z Wendy Williams.

Wspomniany wywiad jest ciekawy również ze względu na język, jakim posługuje się Eden. Na pytanie prowadzącej czy dziewczynka lubi się stroić, pada odpowiedź:

- O dziewczyno, i to jak!

- Już nie uczestniczysz w konkursach, teraz chcesz być gwiazdą pop - mówi Wendy.

- O tak, skarbie - odpowiada Eden.

Eden była pierwsza, jednak Alana miała kilka konkurentek, których mamy zadbały, by o córkach zrobiło się głośno. 4-letnia Maddy Jackson, przebrana za Dolly Parton, w jednym programów dumnie prężyła sztuczny biust i potrząsała sztuczną pupą, które uszyła jej mama.

Matka innej uczestniczki, 2-letniej Mii, postawiła na strój Madonny: obcisły złoty kostium i drewniany różaniec.

- Mia startowała już w 20 konkursach, a wygrała chyba z 18 - mówi mama dziewczynki. - Ona prawie zawsze wraca do domu z koroną.

Rodzice małych uczestniczek i uczestników są oskarżani m.in. o narkotyzowanie dzieci, zmuszanie ich to poddawania się bolesnym zabiegom czy przedwczesne rozbudzanie seksualności. Mimo to twórcy programu "Toddlers & Tiaras" planują już kolejne sezony, a dziesiątki innych rodziców robią wszystko, by to ich dziecko dostało własny show.

Katarzyna Pruszkowska

A co wy myślicie o dziecięcych konkursach piękności?

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dziecko | konkurs | konkurs piękności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy