ADHD to ogromne wyzwanie dla rodziców!
Na początku było naprawdę ciężko. Nie wiedzieliśmy, jak postępować - mówi Katarzyna Janaszek, mama chłopca, u którego w wieku sześciu lat zdiagnozowano ADHD. Jej zdaniem, szkoły tylko teoretycznie wiedzą, jak postępować z takimi dziećmi. W praktyce karzą je za objawy tego zaburzenia, np. nadaktywność.
Michał Dobrołowicz: Kiedy zdiagnozowano u pani syna ADHD?
Katarzyna Janaszek: - Miał wtedy 6 lat, ale już wcześniej widzieliśmy, że coś jest nie tak. Było wiele objawów, które o tym świadczyły. Między innymi to, że nie umiał się na niczym skupić. Nie lubił, gdy mu się czytało książkę, bo ciągle go coś rozpraszało. Ciągle było szybko, szybko, wszystko w biegu...
- Jako sześciolatek poszedł do pierwszej klasy, do szkoły w Polsce, bo wcześniej mieszkaliśmy trochę w Anglii i tego nie było tam widać. Tam jest trochę inny system szkolnictwa. Gdy wróciliśmy i poszedł do pierwszej klasy, to tutaj już nie mógł usiedzieć spokojnie w ławce. Biegał cały czas, więc wysłano nas na różne badania.
Nauczyciele narzekali?
- Tak, bardzo narzekali, ponieważ dziecko chciało ciągle biegać, rzucać piłeczką. Nie wiedziało, dlaczego na przerwie ma siedzieć w sali, nie może wyjść pobiegać, np. po boisku, tak jak to było stosowane w Anglii.
To dla państwa, dla rodziców, było duże wyzwanie?
- Było to dużym wyzwaniem i jednocześnie było nam przykro, że nasze dziecko jest inne, że mamy z tym kłopot. Na początku było naprawdę ciężko w relacjach z nauczycielami.
Co było najtrudniejsze?
- Po diagnozie najtrudniejsze było uświadomienie nauczycielom, że to dziecko jest chore, i że to nie jest jego wina, że ma takie, a nie inne objawy, i to na każdym stopniu nauki. Teraz syn jest w ostatniej klasie szkoły podstawowej, ale gdy skończył trzecią klasę, to w czwartej musiałam wszystkim nauczycielom od nowa tłumaczyć, co to jest ADHD, przynosić własne materiały z różnych konferencji, spotkań, to, co dostałam od lekarzy.
Nauczyciele nie wiedzieli o ADHD? To było dla nich coś nowego?
- Wiedzieli teoretycznie, co to jest ADHD, ale nie stosowali tego w praktyce. Karali syna za objawy, za to, że jest niegrzeczny, że przeszkadza. W szkole były np. przygotowania do jakiegoś przedstawienia, syn przeszkadzał, rozrabiał... No, to było: nie bierzesz udziału! To było naprawdę przykre.
Syn wracał do domu smutny?
- Wracał smutny. Wracał przede wszystkim zły. Często wyładowywał złość w domu, na siostrze. Kopał też w drzwi. Ja na początku nie wiedziałam, jak z nim postępować.