Reklama

"Kocie Mojo: Czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota"

„Kocie Mojo, czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota” to najlepszy poradnik jaki pojawił się na temat tychże zwierząt. Jackson Galaxy, amerykański behawiorysta, w sposób ciekawy i zabawny pokazuje czytelnikowi jakim ścieżkami naprawdę chadzają koty.

Kota oswoiliśmy tysiące lat temu. Okazuje się jednak, że tak naprawdę bardzo mało wiemy na jego temat. Za to chętnie powtarzamy stereotypy, które na temat tych uroczych stworzeń są powtarzane od wieków. Że kot to zwierzę niezależne i nie potrzebuje człowieka, że jeśli zdarza mu się sikać nie do kuwety to na złość, że nic innego nie robi tylko śpi.

Jackson Galaxy na temat kotów wie naprawdę bardzo dużo, a co najważniejsze potrafi się podzielić swoją wiedzą nie tylko na małym ekranie (jest gospodarzem programu "Kot z piekła rodem"), ale też na papierze. Właśnie ukazała się jego najnowsza książką "Kocie Mojo, czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota". Nie lubię czytać poradników. Kojarzą mi się ze znienawidzonymi instrukcjami obsługi. Mam ich kilka, ale chyba żadnego nie pochłonęłam od deski do deski. Są nudne. Inaczej jest z "Kocim Mojo". Narrator potrafi w taki sposób przekazać wiedzę dotyczącą czworonogów, że czytelnik z pewnością nie raz wybuchnie śmiechem, ale też wzruszy, zatrzymując kręcącą się w oku łzę. Jackson nie tylko odnosi się do przykładów ze swojej pracy, ale też ze swojego życia. Co ważne - książka napisana jest z wielkim dystansem do siebie i niezwykłym poczuciem humoru.

Reklama

Autor potrafi przywołać postaci z hollywoodzkich filmów i historycznych bohaterów. Oto jeden z przykładów, opisujących "kompleks Napoleona". Jackson opowiada, jak kiedyś, gdy był nastolatkiem i spotkał agresywnego młodego człowieka, który należał do gangu. Przykre zdarzenie z przeszłości potrafi wykorzystać w dobrym celu i przełożyć je na swoją pracę. Galaxy przekonuje: "Gdyby kot potrafił skrzyżować łapy na piersi, tak właśnie uczyniłby Napoleon. Zamiast powitać cię w drzwiach z tacą z drinkami, stanąłby ci na drodze, tak jak człowiek z czasów mojej młodości. Lecz w świecie Napoleona graffiti nie maluje za pomocą fary, ale moczu".

Opiekun, nie właściciel 

Autor "Kociego Mojo" przekonuje nas, że powinniśmy inaczej traktować swoich pupili. Zamiast być właścicielem kota, lepiej stać się jego opiekunem. Gdy wprowadzimy z życie tę prostą zasadę wszystko się zmieni. Na lepsze oczywiście. Bo to, czego najbardziej nam brakuje w stosunku do kotów, to po prostu empatia. Kolejnym błędem popełnianym przez nas jest traktowanie kota jak... psa. Tymczasem choć i jedno, i drugie zwierzę jest przyjacielem człowieka, ich natura i charakter różnią się diametralnie. Jackson zwraca uwagę, że o ile psom poświęcamy sporo czasu - bo przecież wychodzimy z nimi na codzienne spacery - o tyle o kotach zapominamy. A im uwaga jest równie potrzebna. Jeżeli są zamknięte w czterech ścianach, musimy zapewnić im odpowiednią rozrywkę! Wtedy jest szansa na prawdziwe kocie mojo.

Czym jest kocie mojo?

Pewność siebie, zadowolenie, otwartość - to tylko niektóre z cech pokazujących kocie mojo. Gdy zwierzę jest szczęśliwe i spełnione, widać to w każdym jego ruchu. Galaxy pokazuje nam, jak opiekować się naszym futrzakiem, by takie spełnienie osiągnął. A szczęśliwy kot to opiekun nie mający problemów ze swoim pupilem. Jednym słowem na kocim mojo korzystają wszyscy domownicy. Ich wzajemne stosunki oparte są bowiem na relacji. Poradnik Jacksona pomaga uporać się z kłopotami, jakie niejednokrotnie pojawiają się na linii człowiek - kot. Sikanie poza kuwetą, drapanie gdzie popadnie, zachowania agresywne, zachowania irytujące (jak choćby nocne budzenie) czy lękowe (zwierzęcia, nie człowieka).

Bardzo ważny jest rozdział dotyczący kotów i dzieci. Autor rozprawia się tu zdecydowanie z mitami, które biorą się z niewiedzy na temat zwierząt. Część z nich ma swoje źródło w... średniowieczu, bo w tej epoce właśnie koty utożsamiano z czarami i niesłusznie oskarżano o złe rzeczy. Dowiemy się, jak jest naprawdę: czy rzeczywiście koty wywołują alergię u dzieci, czy zarażają toksoplazmozą, która, gdy dotyczy kobiet w ciąży, jest niezwykle niebezpieczna, czy kot rzeczywiście będzie sikał na rzeczy niemowlęcia i czy zrobi dziecku krzywdę.

Autor opisuje sytuację z XVIII wieku, gdzie w raporcie dotyczącym śmierci niemowlęcia stwierdzono, że "kot wyssał jego oddech". Najprawdopodobniej dziecko zmarło na skutek nagłej śmierci łóżeczkowej, albo astmy, jednak winę poniosło zwierzę.

Dziś mamy już wiedzę dotyczącą kotów, a przyjemność sprawia nam, jeśli jest podana w takiej formie jak lektura Jacksona Galaxy.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy