Reklama

Adoptował dziewczynkę, którą odrzuciło 30 innych rodzin

Adopcja to szansa dla dziecka na szczęśliwy dom, a dla bezdzietnych małżeństw na zostanie rodzicami. A co, kiedy o dziecko stara się osoba samotna, do tego dziecko jest niepełnosprawne?

Czasem z cierpienia rodzi się coś dobrego  

Kiedy Luca miał 14 lat, jego najbliższy przyjaciel Diego, zachorował na raka czerniaka i zmarł w ciągu 9 miesięcy od diagnozy. To doświadczenie wywarło ogromny wpływ na dalsze życie chłopca. Aby poradzić sobie z bólem po stracie osoby bliskiej, pojechał na pielgrzymkę do Lourdes, gdzie spotkał setki ludzi chorych i niepełnosprawnych, którzy szukali uzdrowienia, ukojenia bólu i wsparcia.  Postanowił wspierać ludzi chorych i niepełnosprawnych, co pomagało mu czuć się blisko przyjaciela.   

Reklama


Aktywizacja niepełnosprawnych poprzez pracę
 

"A Ruota Libra Otus" to stowarzyszenie, złożone przez Lucę w 2007 roku, którego celem jest aktywizacja młodych ludzi z różnymi niepełnosprawnościami. Organizacja prowadzi warsztaty rzemieślnicze. Posiada maszyny do obróbki drewna, szkła i terakoty, przystosowane dla niepełnosprawnych. Uczestnicy wspólnie gotują i uprawiają ogród. Mają pasiekę, pensjonat, a w planach otwarcie restauracji. Nie korzystają ze środków publicznych, bo nie uważają je za wiarygodne źródło finansowania. Darczyńcami są głównie rodzice osób, które pracują i mieszkają na stałe w tej wspólnocie. 


Dziecko nie musi być doskonałe, by zasługiwać na rodziców
 

Włoskie prawo jest bardzo konserwatywne. Do 2017 osoba wolna nie mogła adoptować dziecka, a nawet teraz, po wprowadzeniu zmian, jest to bardzo trudne. Kiedy Luca miał 40 lat i zdecydował się na adopcję, napisał do sądu, że przyjmie każde dziecko, nawet z głęboką niepełnosprawnością, ciężko chore, czy z problemami z zachowaniem. Wystąpił o opiekę zastępczą, a po 2 latach mógł legalnie adoptować dziewczynkę, którą od początku traktował jak córkę. Nie szukał dziecka doskonałego. Choroba, czy niepełnosprawność, nie przerażały go, bo od wielu lat pracował z osobami zmagającymi się z takimi problemami. Społeczeństwo postrzega niepełnosprawność jako porażkę albo jako wielki problem. 



Rodzice dziecka niepełnosprawnego często są zostawienie sami sobie. Inni, zamiast pomocy, litują się nad nimi. Zdarza się, że ludzie mówią mu, że jest bohaterem, ale on przyznaje, że nie ma takiego poczucia. Chciał zostać ojcem, a niektórzy ojcowie wychowują dzieci z niepełnosprawościami i nie ma w tym niczego bohaterskiego. Alba ma 2 latka i pomimo zespołu Downa, robi szybkie postępy w rozwoju. Jest radosnym, ciekawskim dzieckiem, którego wszędzie pełno. Nie lubi, kiedy tata rozmawia przez telefon i nie poświęca jej czasu. Mają ze sobą szczególna więź. Kiedy są razem, uśmiech nie schodzi im z twarzy. Tak po prostu wygląda szczęście.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: adopcja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama