Reklama

Chcę przestać ciągle nosić synka na rękach

Macierzyństwo to wciąż nowe wyzwania. Psycholog dziecięcy, Helena Turlejska-Walewska, podpowiada mamom, w jaki sposób skutecznie uporać się z tym trudnym zadaniem.

Iwona (29 lat), mama Karola (12 miesięcy) napisała: "Od momentu, kiedy synek przyszedł na świat, był przylepką. Zawsze chciał być jak najbliżej mnie, najlepiej przez cały czas, więc noszę go na rękach niemal non stop.

Ostatnio martwię się jednak, że jest tego zbyt dużo. Nie mogę właściwie nic zrobić w domu, chyba że Karolek akurat śpi. On ciągle domaga się brania na ręce, a gdy mu odmawiam, strasznie płacze. Potrafi krzyczeć przez kilka minut i w końcu zawsze się poddaję.

Muszę to zmienić, bo synek rośnie, a mój kręgosłup coraz częściej daje mi się we znaki. Poza tym planuję niedługo drugie dziecko i chciałabym wiedzieć, jak uniknąć podobnej sytuacji".

Reklama

Twój plan działania

Niemowlęta i małe dzieci uwielbiają noszenie na rękach. To zupełnie naturalne. W ten sposób zapewniają sobie bliskość i kontakt z rodzicami. Tak zwany zimny chów, polegający na zostawianiu dziecka między posiłkami w łóżeczku oraz ignorowaniu jego wołania, już dawno odszedł do lamusa.

Dla maluszków, które jeszcze nie przemieszczają się samodzielnie, noszenie jest także okazją do poznawania otoczenia z bezpiecznej perspektywy ramion mamy albo taty. Dlatego szczególnie w pierwszym półroczu życia dziecka warto spełniać tę potrzebę, nosząc i tuląc je jak najczęściej. Nie ma obaw, że maluch sterroryzuje otoczenie i ciągle będzie domagał się noszenia (czym często są straszone młode mamy).

Tak się dzieje zazwyczaj wtedy, gdy my, dorośli, przegapimy moment, w którym noszenie można stopniowo zastępować już inną formą aktywności. Szkrab uczy się w ten sposób, że tylko będąc na rękach u bliskich zapewni sobie ich pełną uwagę.

Zanim zatem zaczniemy skarżyć się na "małego szantażystę", poobserwujmy zachowanie własne i dziecka. Spróbujmy określić, kiedy najczęściej maluch domaga się wzięcia na ręce. Może mu się nudzi w łóżeczku lub kojcu? A może jest śpiący albo przeziębiony i źle się czuje? Bywa też tak, że po prostu chciałby pobyć z kimś mu bliskim. Im dziecko starsze, tym większy jest repertuar, jaki możemy wykorzystać, aby zaspokoić potrzeby malca.

Oto najpopularniejsze sposoby zamiany noszenia na inną, równie ciekawą dla dziecka i mniej obciążającą rodziców aktywność. Wszystkie one bazują na rozwijaniu umiejętności bycia razem, ale w pewnej odległości i rozwijają tak ważną u dziecka samodzielność.

Zaproponuj brzdącowi leżaczek lub matę edukacyjną.


Już w trzecim miesiącu życia dziecka przydaje się leżaczek, który mama może ustawić blisko siebie. Niemowlę przebywa w nim w pozycji półleżącej, ma też możliwość leciutko nim bujać wtedy, gdy się porusza. A przede wszystkim dobrze widzi z niego mamę oraz otoczenie. W takiej sytuacji możesz zagadywać do dziecka, a maluch, wchodząc z tobą w taki dialog "z oddali", będzie miał poczucie bycia w kontakcie.

Na wypadek, gdyby znudziła mu się rozmowa, warto doczepić do leżaczka pałąk z zabawkami, które także na jakiś czas zajmą uwagę szkraba. Kładąc dziecko do leżaczka, powinnaś jednak pamiętać, że przebywanie w nim dłużej niż kilkadziesiąt minut nie jest dla niego korzystne. Leżaczek nie zapewnia bowiem smykowi wystarczającej swobody ruchu, zazwyczaj też po takim czasie dziecko już bardzo pragnie bliskiego kontaktu fizycznego.

Gdy maluch ma ok. 3-4 miesięcy, funkcję leżaczka może zacząć przejmować mata edukacyjna lub kocyk położony na podłogę. Dają one dziecku okazję do ćwiczeń i pierwszych prób samodzielnego poruszania się. Półroczny szkrab na pewno zainteresuje się też specjalnymi stojakami z zawieszonymi na nich zabawkami. Zaaferowany nowymi doznaniami, będzie rzadziej domagał się noszenia.

Pozwól maleństwu poznawać świat z nowej perspektywy.

Oprócz chęci bycia blisko wiele maluchów chce być jak najczęściej na rękach u mamy, bo w ten sposób najłatwiej zaspokaja swoją potrzebę poznawczą. Oczywiście trzeba z dzieckiem podejść do interesującego go przedmiotu, gdy nie może samo tam dotrzeć. Rolą opiekunów jest przecież pokazywanie oraz objaśnianie świata.

Jednak gdy maluch zaczyna pełzać, raczkować czy turlać się, pomyśl o stworzeniu dla niego bezpiecznej przestrzeni na podłodze. Rozłóż ciekawe dla niego przedmioty poza zasięgiem rączek i zamiast jak zwykle przenieść go w kierunku upragnionej zabawki, zmobilizuj smyka do samodzielnego jej zdobycia. Pamiętaj przy tym, że odległość początkowo nie może być zbyt duża, bo to zniechęci dziecko do podejmowania kolejnych prób.

Pobaw się także w czekanie na malucha z otwartymi ramionami. Zawołaj go po imieniu i poczekaj, aż sam do ciebie dotrze. Kiedy smyk będzie już próbował chodzić, nie bierz go na ręce za każdym razem, gdy zdarzy mu się upadek. Jeśli straci równowagę, najpierw nic nie rób i poczekaj, jak sobie poradzi (czasem interwencja jest zbyteczna). Gdyby szkrab zaczął płakać, przykucnij obok niego, przytul go i spokojnie tłumacz, że upadki się zdarzają.

Może nie zrozumie dokładnie, co chcesz mu przekazać, ale ton twojego głosu powinien go uspokoić. W ten sposób uczysz malucha, że możesz go z powodzeniem ukoić na różne sposoby.

Bądź towarzyszką zabaw swojej pociechy.

Kolejny krok to wprowadzenie do codziennego repertuaru chwil poświęconych wspólnej zabawie. Zobacz, czym akurat interesuje się maluch i dołącz do niego, początkowo jedynie go naśladując, a potem rozszerzając zabawę o nowe wątki. Gdy zatem 10-miesięczny szkrab wyrzuca klocki z pudełka, zbuduj mu wieżę, którą będzie mógł z hukiem zburzyć.

Zaproponuj też zabawy, w których będziesz z nim miała kontakt fizyczny: np. masażyki lub popularne zabawy paluszkowe. Czasem wystarczy zwykłe baraszkowanie na kanapie (wiele dzieci uwielbia robić to rano z rodzicami w ich dużym łóżku). Maluch na pewno chętnie posłucha również piosenek w twoim wykonaniu, zwłaszcza gdy będą im towarzyszyły łatwe do naśladowania gesty. Nie zapominaj o najprostszych zabawach: turlaniu do dziecka piłeczki czy samochodziku.

Gdy zauważysz u smyka oznaki zmęczenia, możesz zaproponować mu czytanie (małe dzieci najchętniej słuchają rytmicznych wierszyków). Nie musisz na tym etapie zaopatrywać zbyt często dziecięcej biblioteczki, ponieważ maluszki bardzo lubią wielokrotnie słuchać tych samych tekstów.

Zadbaj o poczucie bezpieczeństwa u malca.

Dla małego dziecka bardzo ważne są rytuały towarzyszące różnym sytuacjom dnia codziennego, wypracowane wspólnie z rodzicami. Dają mu one poczucie bezpieczeństwa i wzmacniają pewność siebie. Dziecko cieszy się i jest spokojne, gdy potrafi przewidzieć następstwo zdarzeń. Jeśli ma taką możliwość, znacznie mniej okupuje matczyne ręce.

Gdy z kolei żyje w niepewności i w chaosie, bez ustalonego z grubsza planu dnia, może bardziej domagać się kontaktu fizycznego. Właśnie w ten sposób zaspokaja swoją potrzebę bezpieczeństwa. Widać to zwłaszcza, gdy w życiu brzdąca zachodzą poważne zmiany, np. pojawia się niania, maluch przeprowadza się do nowego pokoju lub rodzice często organizują nieprzewidziane wyjazdy. Wtedy ratunkiem są tylko ramiona mamy.

Naucz się, kiedy reagować na potrzeby szkraba.

Istotne jest nie tylko to, co proponujesz dziecku zamiast noszenia na rękach, ale też moment, kiedy to robisz. Główna zasada brzmi: nie czekaj do ostatniej chwili. Gdy widzisz, że maleństwu zaczyna nudzić się to, co do tej pory robi, zaproponuj mu zmianę aktywności albo po prostu poprzytulaj je, zanim zacznie domagać się wzięcia na ręce.

W ten sposób pokazujesz dziecku, że czuwasz obok i się nim interesujesz. Zapewnienie o tym w stosownym momencie pozwoli mu na dalszą samodzielną zabawę. Oczywiście nie powinnaś oczekiwać, że zmiana nawyków smyka potrwa kilka dni. Trzeba wykazać się konsekwencją w proponowaniu mu nowych form aktywności.

Jednak pamiętaj, by rezygnując z częstego noszenia brzdąca, nie zapominać o przytulaniu go i okazywaniu mu czułości w różnych sytuacjach. Tylko wtedy jest szansa, że będzie nadal czuł się kochany, a jednocześnie zacznie uczyć się samodzielności.

Mam dziecko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy