Reklama

Dobrzy, bo inni

Różnica zdań nie jest zła. Ważne, żeby pokazać małemu człowiekowi, że umiemy ze sobą rozmawiać.

Tyle metod wychowawczych, ilu rodziców. Są tacy, którzy chcą by ich pociecha dorastała w domu podobnym, do tego jak z ich dzieciństwa. Są i tacy, którzy widząc błędy własnych rodziców, pragną uchronić potomstwo przed często traumatycznymi przeżyciami.  

Jak świat światem rzadko się zdarza, żeby tata i mama, mieli jeden określony model zarządzania rodziną. Przecież każde z nich pochodzi z innych domów. Nie ma nic złego w różnicy zdań - zawsze można coś ustalić wspólnie, w jednym miejscu ustąpić trochę pola, a w innym zagrabić. Nie kłócić się przy dzieciach, tylko pokazać im, że można konstruktywnie tworzyć nowe lądy. Wszystko co niedobre kryje się w złej komunikacji: w kłótni, szantażach, czy fochach.  

Reklama

To, że każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju, przekłada się na zachowanie naszych dzieci. Nie jest to jakieś rewolucyjne odkrycie, raczej stwierdzenie faktu. Bo kiedy dziś wieczorem zastanawiałam się, co podać na kolację, byłam przekonana, że pierworodny nie zechce spróbować jednej z potraw. 

- Znam mojego syna - powiedziałam z przekonaniem do męża.

- Ja też znam mojego syna i nie zawsze są to ci sami ludzie - odpowiedział.  

Inni, dla dobra dziecka  

Moja przyjaciółka wspomina, jak w dzieciństwie do szkoły budziła ją mama. Na stole czekało zdrowe śniadanie, a w zimowe dni na kaloryferze grzały się skarpetki. Mama podchodziła do łóżka kilka razy, by mała Kasia miała czas na oswojenie się z nowym dniem.

Kiedy budził ją tata, mówił tylko raz, żeby wstała. Jeśli go nie posłuchała, jechała spóźniona do szkoły autobusem. Szybko nauczyła się, że przy tacie nie ma porannego marudzenia. Za to na śniadanie są pączki z bitą śmietaną, polane czekoladą i posypane orzeszkami.  

Dzieci są mądre. Wiedzą na co mogą sobie pozwolić zarówno przy jednym, jak i przy drugim rodziców.

Mają świadomość, że jeden nauczyciel pozwoli przekraczać pewne granice, gdy u innego nie ma mowy, żeby na taką granicę nadepnąć.

Dzięki temu uczą się różnych zachowań społecznych i zwykłego obycia w świecie.  

Nie bójmy się mieć przy dziecku swojego zdania, które jest inne od zdania naszej drugiej połowy. Nie krytykujmy postępowania partnera - nie jest takie samo, ale wcale nie jest gorsze od naszego.  

Wnosimy w życie naszych dzieci swoje bagaże. Warto by były w nich wartościowe rzeczy. Pamiętajmy o tym, chcąc koniecznie postawić na swoim.              

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy