Reklama

Dojrzałe mamy bliźniąt

Niektórzy mówią, że dojrzałe macierzyństwo to wyzwanie dla szczególnych kobiet. Podobnie jak ciąża bliźniacza. Takie szczęście bywa też udziałem tych znanych i lubianych, które, niekiedy po latach starań, doczekały się upragnionego powiększenia rodziny. Z pomocą medycyny lub bez.

Celine Dion - kanadyjska gwiazda długo marzyła o rodzinie. Najlepiej dużej. Piosenkarka wiedziała, z czym się to wiąże, wszak sama ma trzynaścioro starszego rodzeństwa. Nawiasem mówiąc, z narodzinami Celine łączy się wyjątkowa historia. Podobno jej matka miała się załamać na wieść o czternastej ciąży. W domu się nie przelewało, a dzieci spały po kilkoro w jednym łóżku. Kobieta rozważała nawet aborcję, ale udała się po poradę do miejscowego duchownego, który odradził jej ten krok. Ksiądz kazał jej się modlić, aby to nienarodzone dziecko było wyjątkowe. Wygląda na to, że modlitwy zostały wysłuchane.

Reklama

Celine wraz z mężem bezskutecznie starali się o dziecko, wykorzystując różne dostępne metody leczenia niepłodności. W końcu zdecydowali się na zapłodnienie in vitro i na świat przyszedł Rene Charles. Po dziewięciu latach i wielu nieudanych próbach gwieździe udało się zajść w ciążę trojaczą dzięki wspomnianej procedurze. W następnych tygodniach natura zadecydowała, że jednak będą to bliźnięta. Eddy i Nelson urodzili się jako wcześniacy drogą cesarskiego cięcia 23 września 2010 roku.

Jane Seymour – aktorka znana z tytułowej roli w kultowym serialu „Dr Quinn” również przeszła długą drogę do macierzyństwa. Czterokrotnie wychodziła za mąż, cztery raz się rozwiodła, a dzieci doczekała się dopiero w trzecim małżeństwie. Z ostatniego formalnego związku z reżyserem Jamesem Keachem ma synów-bliźniaków, których przyjście na świat para zawdzięcza procedurze in vitro. Chłopcy urodzili się, gdy ich sławna mama miała już 44 lata.

Swoje przeżycia z tego okresu opisała w osobistej książce „Two at a Time: Having Twins: The Journey Through Pregnancy and Birth”.

Nie każdy wie, skąd wzięło się wyjątkowo medialne nazwisko aktorki. Urodzona jako Joyce Penelope Wilhelmina Frankenberg została Jane Seymour na cześć trzeciej żony króla Henryka VIII. Dzięki temu miała być bardziej zauważalna. Mówi się jednak, że za tą decyzją kryje się coś więcej. Podobno wiele lat temu początkująca wtedy gwiazda starała się o rolę Jane Seymour, której ostatecznie nie otrzymała. Na otarcie łez pozostawiła więc sobie królewski pseudonim.

Barbara Sienkiewicz – choć aktorka spędziła ponad 40 lat na teatralnych deskach, szerszej publiczności dała się poznać dzięki zupełnie nowej dla siebie roli  – matki. W mediach zawrzało, gdy prezes Związku Artystów Scen Polskich, Olgierd Łukaszewicz publicznie zaapelował o pomoc dla Sienkiewicz. Kobieta urodziła bliźnięta mając 60 lat i z ekonomicznego punktu widzenia znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Pobierała już wtedy emeryturę, dlatego w świetle prawa nie przysługiwał jej zasiłek macierzyński. Cóż, ustawodawca nie przewidział takiej sytuacji. Skromne świadczenie emerytalne nie wystarczało na potrzeby matki i dwójki maluchów, nie mówiąc już o tym, że w owym czasie pani Barbara opiekowała się swoją wiekową, schorowaną matką. Swoją drogą, niskie emerytury od dawna były zmorą aktorów, często zatrudnianych na umowy o dzieło. Sytuację „najstarszej pierworódki w Polsce” w ostatnim czasie nieco poprawił rządowy program 500+.

- W tym przypadku nikt o wiek matki nie pyta – kwitują sprawę internauci.

Większe kontrowersje budził fakt, że 60-latka w ogóle zdecydowała się na macierzyństwo. Aktorka zapewniała, że nie skorzystała z procedury in vitro, tylko zaszła w ciążę w sposób naturalny. Zabieg zapłodnienia pozaustrojowego to wydatek rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Kwota wydawałoby się nieosiągalna dla emerytowanej aktorki teatralnej. Większość ekspertów jest jednak sceptyczna, ich zdaniem Sienkiewicz nie powiedziała całej prawdy i przeszła przynajmniej terapię hormonalną albo... możemy tu mówić o cudzie. Internauci zżymali się na nieodpowiedzialność tej dojrzałej przecież kobiety i pytali, gdzie w tym wszystkim ojciec dzieci, dlaczego nie pomaga? Aktorka milczała dyskretnie.

Dziś Barbara Sienkiewicz strzeże prywatności, nie udziela się w mediach. Wiadomo tylko, że jej niespełna pięcioletnie bliźnięta, Ania i Piotruś są zdrowe i rozwijają się prawidłowo, dając swojej mamie wiele radości.

Ewa Błaszczyk – uwielbiana aktorka przyznała kiedyś w jednym z wywiadów, że choć późno wyszła za mąż i jeszcze później urodziła dzieci, to bez macierzyństwa nie wyobrażała sobie dalszego funkcjonowania. Pani Ewa (rówieśnica Barbary Sienkiewicz) została mamą Oli i Marianny na rok przed czterdziestką.

Dzieci przyszły na świat w 36. tygodniu z niską wagą urodzeniową i spędziły dwa miesiące leżąc w inkubatorach. Rodzice mogli zabrać je do domu dopiero, gdy udało się ustabilizować ich funkcje życiowe, a każda z dziewczynek „dobiła” do dwóch kilogramów.

Gwiazda w rozmowie przeprowadzonej z Martą Kuligowską i Sandrą Nowak na potrzeby poradnika „Bliźnięta atakują” przyznała, że nie spodziewała się, że zostanie mamą bliźniąt – przerażona taką perspektywą nie wiedziała, co ją czeka. Jej mąż, Jacek Janczarski miał wówczas powiedzieć, że „jedno dziecko to nie sztuka”. I rzeczywiście, para doskonale poradziła sobie z podwójnym wyzwaniem. Gdy minęło bezpośrednie zagrożenie dziewczynki szybko nadrobiły zaległości; urodzone 2 stycznia 1994 w Wigilię tego samego roku zrobiły pierwsze kroki.

Rodzinne szczęście przerwała nagła śmierć Jacka Janczarskiego na początku lutego 2000 roku. Sto dni później sześcioletnia Ola zachłysnęła się podczas połykania tabletki i zapadła w śpiączkę. W tym stanie pozostaje do dziś, choć wytrwała, intensywna rehabilitacja przyniosła i nadal przynosi pewne efekty. Po siedmiu miesiącach od wypadku dziewczynka odzyskała wzrok. Dziś potrafi wodzić wzrokiem za obiektami, rozpoznaje bliskie osoby, a nawet pracuje z  urządzeniem zwanym cyberokiem, co potwierdziło, że pacjentka ma zachowaną świadomość.

Z myślą o dzieciach znajdujących się w stanie podobnym do stanu Oli, pani Ewa wspólnie z księdzem Wojciechem Drozdowiczem utworzyła fundację „Akogo?”. Dzięki staraniom aktorki i zespołu z którym współpracuje, w Warszawie powstała słynna już klinika Budzik – będąca pierwszym w Polsce wzorcowym szpitalem dla dzieci po ciężkich urazach neurologicznych oraz „Budzik dla dorosłych” przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy