Reklama

Gdy jesteś w trudnym położeniu

Wszystkie mamy skłonności do oskarżania się o życiowe niepowodzenia: rozwód, kłopoty z dziećmi. A przecież nigdy wina nie leży po jednej stronie. Analizowanie porażki, wyrzucanie sobie błędów to strata czasu. Postaraj się być wobec siebie tak wyrozumiała i serdeczna, jak wobec bliskich, których kochasz.

Upraszczaj wszystko, co się da

Kiedy doba jest dla ciebie za krótka, bo jak Beata masz na głowie prowadzenie domu, nerwową pracę, a jesteś jeszcze samotnym rodzicem, każdy dodatkowy wysiłek może stać się kroplą, która przepełni czarę. Dlatego nie podejmuj nowych zobowiązań. Nawet te, które wyglądają na mało angażujące, będą dla ciebie ciężarem. Przyjrzyj się swojemu rozkładowi dnia i pomyśl, z czego zrezygnować, by mieć więcej czasu.

Czy naprawdę musisz prasować bieliznę? I zawsze zostawiać kuchnię w idealnym ładzie? Zastanów się, czy nie pozbyć się rzeczy, których nie używasz. Mniejsza ilość zbędnych przedmiotów w domu to mniej zachodu, sprzątania i większe poczucie swobody. Wiesz, że Mark Zuckerberg, założyciel Facebooka, chodzi zawsze w czarnym T-shircie?

Reklama

Ponieważ codziennie musi podejmować wiele decyzji, a tak eliminuje jedną: co dziś włożyć? Nie namawiamy cię do wyrzucenia ubrań, ale maksymalnie upraszczając swoje życie, nabierzesz sił, by podołać licznym obowiązkom.

Spróbuj częściej mówić „nie”

Wszyscy czegoś od ciebie chcą. Dzieci spodziewają się, że rozwiążesz ich problemy. Mąż uważa, że za mało czasu poświęcasz rodzinie. A szef oczekuje, żebyś po godzinach wyrabiała 200 procent normy. O twoje potrzeby nikt się jednak nie troszczy.

Jeśli podlegasz zbyt silnej presji z zewnątrz, naucz się odmawiać. Beacie też żyłoby się dużo lepiej, gdyby potrafiła powiedzieć swoim klientom „nie”. To prostsze niż się wydaje.

Przestaniesz czuć się źle, gdy zobaczysz, ile zaoszczędzisz czasu i nerwów. Martwisz się, że zranisz rodzinę i zdenerwujesz szefa? Bez obaw! Ci, którzy umieją grzecznie odmawiać (tak, tak, również przełożonym i klientom, na których im zależy!), cieszą się większym szacunkiem i sympatią, niż ludzie zgadzający się na wszystko.

Bądź spontaniczna

Beata rozstała się z mężem i nie wie, co dalej. Kłopoty finansowe spędzają jej sen z powiek. A co ciebie dręczy? Może boisz się, bo w firmie szykują się zwolnienia? Gdy dopadają cię czarne myśli, narzucasz sobie dyscyplinę, bo wierzysz, że obowiązki pomogą ci wziąć się w garść. Okazuje się jednak, że sztywne trzymanie się planów może pogorszyć twój nastrój.

Kiedy dzień w dzień narzucasz sobie te same czynności, upewniasz się w przekonaniu, że utknęłaś w kieracie. Rutyna zabija kreatywność, której potrzebujesz, by rozwiązać swoje problemy. Dlatego pozwól sobie na spontaniczność.

Nie rób listy zadań do wykonania, bo kiedy jesteś w złej formie, sam jej widok cię przytłoczy. Daj się namówić na wieczorne wyjście. Pójdź wcześniej spać albo zarwij noc na oglądaniu serialu. Potrzebujesz teraz relaksu i radości.

Wszystko ma swój kres

Wydaje ci się, że borykasz się z przeszkodami od zawsze, a poprawy nie widać. Jednego bądź jednak pewna – wszystko się kiedyś kończy, nawet cierpienie. Na pewno pamiętasz ze swojej przeszłości szczęśliwe okresy. I chociaż teraz nadszedł trudniejszy etap, nie będzie trwał wiecznie.

Spójrz dookoła: nie ma ludzi, którym los zawsze sprzyja. Dzielą się jednak na takich, których porażki złamały i takich, którzy wynieśli z tych doświadczeń korzyści. Jeżeli pogodzisz się z faktem, że życie przypomina huśtawkę, łatwiej przyjdzie ci zaakceptować zmienne koleje losu.

Uwaga, to przemęczenie

Olivia: Kiedy musimy radzić sobie z trudnymi sytuacjami, mówimy, że damy radę. A potem chorujemy...

Ewa Jarczewska-Gerc: - Najgorszy rodzaj stresu to ten przewlekły, który nie wiąże się z jednorazowymi przeżyciami, ale latami zżera nas od środka. Jego skutkiem jest obniżona odporność. Ciągle pobolewa nas gardło, przyplątują się infekcje.

- To sygnały, które wysyła ciało, a które świadczą o tym, że sytuacja nas przerasta. Inne symptomy podstępnego stresu to nawracająca opryszczka wargowa, migreny i bóle kręgosłupa. Mogą pojawić się inne niedomagania, bo trudno przewidzieć, w której części ciała ulokuje się przewlekłe napięcie.

Jak rozpoznać, że nasze dolegliwości biorą się z psychicznego przemęczenia?

- Zwykle towarzyszą im problemy w sferze emocji i myślenia. W skrajnej formie z myśleniem tunelowym. Czyli przekonaniem, że nic nam się nie uda, że nic nie ma sensu. Inny przykład to reakcje nieadekwatne do zdarzenia. Kiedy na drobnostki odpowiadamy dużą złością. Alarmujące są huśtawki nastrojów.

- Raz czujemy radość i jesteśmy pobudzeni. Wydaje się, że tryskamy energią. Po euforii następuje jednak spadek nastroju, bo taka mobilizacja zużywa zapasy sił życiowych, których z uwagi na ciągłe napięcie, nie mamy czym uzupełnić.

Co wtedy możemy zrobić?

- Obserwować się, by wiedzieć, co wywołuje w nas silne napięcie. Bo na każdego stresująco działa coś innego. Gdy będziemy już to wiedzieli, możemy nauczyć się rozładowywać napięcie w konstruktywny sposób.

- Jeśli źle znosimy zebrania w pracy, zawczasu przygotujmy się do nich. Przećwiczmy to, co zamierzamy powiedzieć, zastanówmy się, o co zapyta szef. Wtedy zaczniemy postrzegać zebranie jako wyzwanie, nie jako zagrożenie.

- Nie zapomnijmy o tym, by regenerować organizm, zachowując równowagę między obowiązkami a odpoczynkiem. Czasem podczas zabieganego dnia wystarczy krótka przerwa i kilka głębokich oddechów. Zachęcam też do regularnej aktywności fizycznej.

Odporności psychicznej można się nauczyć

To, jak znosimy przeciwności, zależy od naszego systemu nerwowego, wychowania, doświadczeń. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, ponieważ są wrodzone. Ale nawet jeśli silnie przeżywamy stres, możemy spróbować to zmienić.

Zacznijmy od naszych przekonań na temat różnych wydarzeń. Na przykład zwolnienie z pracy możemy potraktować jak dramat lub rozpoczęcie nowego etapu w życiu. Oczywiście, to nie oznacza, że mamy udawać, że się tym nie przejmujemy. Ale pierwsza opcja nas zblokuje, a druga zmotywuje do szukania rozwiązań. Bardzo ważne są słowa, którymi opisujemy to, co zaszło. Ktoś powie: „straciłem pracę” i jego ciało oraz psychika zareagują źle na wyraz „utrata”. A inaczej już przyjmą zdanie: „rozwiązano ze mną umowę”. Wielu z nas negatywnie odbiera słowo „choroba”. Pomyślmy więc o niej jak o zachwianej równowadze organizmu. Zamiast: „mam straszny problem” użyjmy słów: „mam sprawę do rozwiązania”. Nauczmy się opowiadać o tym, co nas spotyka, bez negatywnych emocji. Dzięki temu nie potraktujemy zmian jak czegoś, czego nie jesteśmy w stanie zmienić. Wówczas łatwiej przyjdzie nam bronić się przed zwątpieniem.

***Zobacz także***


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy