Reklama

Grażyna Kawęcka: Jestem pewna, że Radek da z siebie wszystko

- Każdemu z nas, nie tylko sportowcom, zdarzają się gorsze momenty i chwile zwątpienia. Na szczęście Radek ma ich niewiele. Kiedy był dzieckiem, częściej zdarzały mu się wątpliwości, chęć powrotu do domu i „do normalnego życia”. Jednak gdy zaczął pływać zawodowo i odnosić sukcesy, utwierdził się w przekonaniu, że robi to co kocha - mówi Grażyna Kawęcka.

INTERIA: Czwarte miejsce podczas finału Mistrzostw Olimpijskich w Londynie, tytuły mistrza Europy i mistrza świata - rzadko zdarza się, że Radek wraca bez medalu. W jednym z wywiadów syn przyznał jednak, że w ciągu minionych 10 lat zdarzały mu się chwile zwątpienia. Dzielił się z panią wątpliwościami? Jak reagowała pani na rozterki syna?

Grażyna Kawęcka: - Owszem, Radek po każdym starcie zastanawia się, czy wszystko dobrze wykonał, analizuje, gdzie popełnił błędy i co powinien poprawić. Z każdego treningu stara się wyciągnąć wnioski. Bardzo często dzieli się ze mną swoimi wątpliwościami, a ja zawsze powtarzam mu, że ciężką pracą i konsekwentnymi treningami uda mu się poprawić elementy, które tego wymagają. Wiem, że Radek pływa, ponieważ to kocha, dlatego nie wątpię w jego sukces..               

Reklama

Czy zdarzało się, że syn mówił: "nie chcę już pływać"? Jeśli tak - jak udało się pani przekonać syna, żeby się nie poddawał?

- Każdemu z nas, nie tylko sportowcom, zdarzają się gorsze momenty i chwile zwątpienia. Na szczęście Radek ma ich niewiele. Kiedy był dzieckiem, rzeczywiście częściej zdarzały mu się wątpliwości, chęć powrotu do domu i "do normalnego życia", jednak, gdy zaczął pływać zawodowo i odnosić sukcesy, utwierdził się w przekonaniu, że robi to co kocha i jest to właściwa droga. Już nie muszę przekonywać go, żeby się nie poddawał - zostało mi już tylko kibicowanie (śmiech).

"Gdyby nie jej zaangażowanie i siła, pewnie nie byłbym teraz w tym miejscu, w którym jestem" - tak powiedział o Pani Radek. Czy pamięta pani moment, kiedy dotarło do pani, że syn ma talent i może odnosić w pływaniu sukcesy?

- Talent Radka jako pierwszy zauważył jego pierwszy trener, jeszcze w szkole podstawowej. Powiedział wtedy, że Radek płynąc grzbietem ma "czucie wody", co oznacza, że nie zatapia się. To był dla nas pierwszy sygnał, a przekonaliśmy się o tym w pełni już po pierwszym starcie syna - wtedy uwierzyłam w jego siłę i ogromny potencjał.      

Zanim Radek zamieszkał w Zielonej Górze, z mężem dowozili państwo syna na treningi.  Domyślałam się, że wymagało to sporych poświeceń, dopasowywania życia rodzinnego oraz domowego budżetu do grafiku i pasji syna.  Czy kiedykolwiek miała pani wątpliwości co do drogi, którą postanowił obrać Radek?

- W miarę naszych możliwości, staraliśmy się z mężem wspierać i pomagać Radkowi. Zdarzało się, że nasz grafik dnia uzależniony był Radka - od jego posiłków, treningów, zawodów. Jednak nie mieliśmy wątpliwości, że postępujemy właściwie. Zawsze chcieliśmy, żeby nasze dzieci mogły się realizować i robić to, co kochają.

Syn zamieszkał w Zielonej Górze kiedy miał 13 lat, wcześnie wyfrunął z rodzinnego domu. Co pani wtedy czuła? Nie pojawiła się odrobina żalu, że to trochę za wcześnie?

- To był dla mnie bardzo trudny czas. Z jednej miałam poczucie, że to za wcześnie, bo przecież 13-letnie dziecko powinno być z rodzicami, z drugiej jednak wiedziałam, że to będzie dla mojego syna dobre, że bardzo tego chce. Chociaż w tamtym czasie, nie miałam pewności, że Radek zajmie się sportem zawodowo, to nie chciałam, aby w przyszłości miał do mnie żal, że nie pozwoliłam mu spróbować. Dlatego zgodziliśmy się na jego wyjazd i przez jakiś czas robiliśmy dobrą minę do złej gry - a raczej trudnej gry. Jednak szybko się przekonałam, że to była właściwa decyzja.

Dziś mówi się sporo o tym, że dzieci i młodzież nie chcą uprawiać sportu, wolą spędzać czas przed ekranami smartfonów i komputerów. Wiem, że Radek sportem interesował się od dzieciństwa - codziennie grał w piłkę nożną, chętnie oglądał z tatą mecze w telewizji. Może pani zdradzić naszym czytelniczkom, jak zachęcała syna do uprawiania sportu?

- Uważam, że wiele zależy od nas - rodziców. Nie wystarczy liczyć na to, że dziecko samo zainteresuje się sportem - być może czasem tak bywa, jednak w większości przypadków, to rodzice powinni zachęcić do sportu, pokazać różne możliwości. Rodzice powinni uczestniczyć w tych zabawach, dać dziecku przykład. Ruch jest potrzebny nie tylko dzieciom, rodzicom też się przyda (śmiech).

Wiem, że ze względu na treningi i starty w zawodach Radek nie jest w domu częstym gościem. Jak spędzają państwo czas, kiedy rodzina jest w komplecie?

- Kiedy Radek przyjeżdża do domu, zbieramy się całą rodziną, wspólnie śmiejemy, czasem gramy w gry planszowe, przygotowuję mu ulubione dania, czasami gdzieś wyjeżdżamy. I dużo rozmawiamy - jest mnóstwo do nadrobienia, bo mimo że często do siebie dzwonimy, to przez telefon nie da się opowiedzieć wszystkiego. Jedno jest pewne - jak przyjeżdża, zawsze jest bardzo wesoło.


Mimo, że syn nie mieszka już od lat w domu, powiedział nam, że nadal czuje się jaczowianinem. To nieczęste słowa, szczególnie dziś, kiedy świat stoi przed młodymi otworem. Czy wychowując Radka starali się państwo zaszczepić mu miłość do tzw. "Małej ojczyzny"?

- Radek nigdy nie wstydził się, że pochodzi z małej miejscowości. Najpierw Głogów, potem Jaczów - zawsze traktował te miejsca jako dom i swoją "Małą Ojczyznę", szczególnie Jaczów. Nie musieliśmy z mężem udowadniać, ani przekonywać, nawet jak zaczął jeździć po świecie czy przeprowadził się do Warszawy.

Wiem, że będzie pani towarzyszyła Radkowi podczas Igrzysk Olimpijskiech w Rio. Denerwuje się pani?

- Bardzo się cieszę, że będę mogła być blisko Radka w czasie Igrzysk Olimpijskich w Rio. Wszystko dzięki kampanii P&G "Dziękuję Ci Mamo", której wraz z synem zostaliśmy ambasadorami. Jeśli chodzi o nerwy - na razie jestem spokojna, wiem, że Radek jest świetnie przygotowany i wiem, że w czasie startów da z siebie wszystko.

Zadałam podobne pytanie mamie Mai Włoszczowskiej, nie mogę więc nie zadać go pani: co podpowiada pani matczyna intuicja - będzie złoto?

- Jestem pewna, że Radek da z siebie wszystko. Bardzo dużo czasu i wysiłku włożył w przygotowanie do Igrzysk Olimpijskich i wiem, że jest w świetnej formie. Jednak wszyscy zawodnicy są świetnie przygotowani i każdy z nich walczy o medal - na Igrzyskach panuje najwyższy, światowy poziom i niuanse decydują o wygranej. Nie chcę przewidywać o wyniku, wszystko w rękach Boga. I Radka (śmiech).

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy