Reklama
Imię ma po… Beatlesach

Jak wybrać imię dziecka?

Są niczym tarcza chroniąca przed złymi duchami albo mają przynieść szczęście i sławę. Czym kierują się rodzice przy wyborze imion dla swoich dzieci?

Od najdawniejszy czasów wierzono, że imię ma wpływ na całe życie człowieka. Determinuje jego charakter i cechy osobowości, decyduje czy będzie szczęśliwy, czy odniesie sukces w boju lub miłości. Wszelkiego rodzaju księgi imion cieszą się niezmiennym powodzeniem, bo z nich, niczym z horoskopów, można wyczytać przyszłość dziecka.

Każde pokolenie chce jednak mówić własnym głosem, ma swoje pomysły na życie i modę, która obejmuje nie tylko sposób ubierania się, ale też obdarowanie dziecka konkretnym imieniem. Z tego właśnie powodu zdarza się, że w szkolnej ławie spotykają się osoby o takich samych imionach i nikogo to nie dziwi.

Reklama

W latach 90. najwięcej było Agnieszek, których w jednej klasie zdarzało się nawet sześć. Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynika, że w 2013 roku urodziły się 10 003 Leny, 9744 Julie oraz 9619 Jakubów i 7573 Kacprów. Agnieszki nie zmieściły się nawet w pierwszej "50" rankingu najchętniej nadawanych imion.

Tak śpiewają


Choć teraz na próżno szukać wśród muzycznych hitów utworów poświęconych Juliom, Wiktoriom, Jakubom i Mateuszom, to kiedyś inspiracje rodzice czerpali z piosenek. Niektórzy muzykę kochają nad życie i dają dzieciom imię, które wyśpiewał ich ulubiony artysta. Ten najczęściej podziwiał wdzięki ukochanej albo oznajmiał wszem i wobec, że bardzo za nią tęskni. Na początku lat 70. na świecie przybyło więc Michalin - po "Michelle" Beatlesów.

W Polsce najpopularniejszymi imionami tej dekady były Małgorzata i Anna. Cóż się dziwić: Stan Borys i Seweryn Krajewski przekonywali, że Anna najpiękniejszą jest. Z kolei "Małgośka" Maryli Rodowicz wydobywała się z głośników każdego radia w Polsce.

- Kobiety często mówią, że zawdzięczają imię piosence "Małgośka" - opowiada Maryla Rodowicz. - Ostatnio na Targach Książki w Krakowie podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała, że jej ojciec był tak pijany, że pamiętał tylko tę piosenkę i ją śpiewał. I to było wszystko, co mu przyszło do głowy, gdy rejestrował imię dziecka - wspomina piosenkarka.

Zasada ta nie dotyczy imion męskich. Czyżby kobiety nie tęskniły albo nie potrafiły podziwiać wdzięków panów? Wolały krytykę, czasem wręcz uciekały się do szantażu - wystarczy przypomnieć sobie, jak Beata Kozidrak ("A na imię miałaś właśnie Beata...") krzyczała w refrenie: "Józek, nie daruję ci tej nocy".

Trzeba ponadto zaznaczyć, że nie tylko piosenki inspirowały świeżo upieczonych rodziców, lecz również sami wykonawcy. - Mój ojciec słuchał Niemena i był jego wielkim fanem. Zdecydował, że tak będę miał na imię - opowiada pochodzący z Zaolzia Czesław Walek. - W Czechach nie żyje dużo Czesławów, w Pradze jestem jedynym - dodaje.

Częste są również inspiracje literackie. Nie tylko muzyczna Anna miała duży wpływ na swoje imienniczki, ale również Karenina oraz rezolutna rudowłosa mieszkanka Zielonego Wzgórza. Takim kluczem nadałam imię siostrze.

W szkole podstawowej zaczytywałam się w tak zwanej literaturze młodzieżowej. Byłam zafascynowana książką Zofii Chądzyńskiej pt. "Statki, które mijają się nocą". Główna bohaterka, 16-letnia Eryka, była buntowniczką - nawet rzęsy malowała na sztorc, przeciwko światu. Gdy urodziła się moja siostra, wiedziałam, że właśnie tak powinna mieć na imię. A rodzice się zgodzili.

Z filmem lub serialem jest łatwiej niż z literaturą. Nie musimy wyobrażać sobie, jak kto wygląda, bo widzimy bohaterów na własne oczy. Jeśli więc aktor czy aktorka są ładni i grają pozytywne postacie, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby obdarować dziecko ich imieniem.

Czasem wystarczy tylko drobna inspiracja, jak dla piosenkarki Agnieszki Chylińskiej, która żartuje, że jej pierworodny nosi imię Ryszard, "bo wszystkie Ryśki, to fajne chłopaki" - jak w kultowym "Misiu".

Tradycja szlachetne ma imię


Każda rodzina ma swój własny klucz doboru imienia dla dziecka. Polacy kochają tradycję. Widać to nawet w popularnym serialu telewizyjnym, gdzie w rodzinie Mostowiaków nowo narodzonym dzieciom nadaje się imiona na "M". Tradycją jest również dziedziczenie imienia po dziadkach. To ładny gest, budujący familijną historię. Drzewo genealogiczne rozkwita, więzy krwi zostają wzmocnione jeszcze bardziej.

Właśnie po dziadku, a nie po Niemenie, imię nosi Czesław Mozil. - Jestem Czesławem, bo dziadek, ojciec matki, miał tak na imię. Zginął po drugiej wojnie światowej, więc nigdy go nie poznałem - mówi muzyk.

Zdarza się, że rodziny mają własną mitologię dotyczącą wyboru imienia dla nowo narodzonego dziecka. - U mnie w rodzinie babcia była zafascynowana historią Polski, stąd imiona jej synów - mówi Wizenna Kokosza. - Mój ojciec to Iwo, a jego bracia: Ziemowit i Dzierżysław. Ciekawe propozycje babci zostały podłapane przez następne pokolenie i ja mam na imię Wizenna, mój brat Radomir, a jedna z kuzynek Jawnuta - opowiada. I dodaje, że rodzinna tradycja przetrwała. - Nasz synek ma na imię Nataniel, a syn brata - Krzesimir.

Imię może też być pięknym przykładem łączenia kultur i szacunku do religii. - Tarek jest muzułmaninem, ja zostałam wychowana w tradycji judeochrześcijańskiej - opowiada Katarzyna Witwinowska. - Szukaliśmy takiego imienia dla naszej córeczki, które połączyłoby obie kultury. I tak nasza córka otrzymała imię Sara.

Łączenie przy chrzcielnicy dwóch kultur, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej coraz częściej potrzebne, zwykle sprowadza się do kompromisów w rodzaju: "Ja wybieram pierwsze, ty drugie". Nikogo już chyba nie dziwi, kiedy słyszy w kościele, jak ksiądz przemawia z odpowiednią do rangi uroczystości emfazą: "Ja ciebie chrzczę Kevinie Wiesławie...".

Każdy ma swój klucz


Wśród moich rozmówców byli i tacy, którzy zaufali kalendarzowi - dzień urodzin wskazał, jak zostanie ochrzczone. Niektórych z kolei zaskoczyły okoliczności. Miał być Mirosław, jest Mirosława, rodzice czekali na Janka, a dostali Janinę. Takie sytuacje zdarzały się, kiedy nie było jeszcze USG. Obecnie rodzice, skoro mają taką możliwość, zazwyczaj wolą jeszcze przed urodzeniem znać płeć dziecka. Co nie znaczy, że wiedzą, jak je nazwać.

- Olga nie miała imienia chyba ze dwa tygodnie, bo nie mogliśmy się zdecydować i opracowaliśmy system punktowy. Piszemy ulubione imiona, przyznajemy punkty i dziecko dostaje takie imię, jakie wygrało. Olga ma imię po swojej starszej koleżance i dlatego, że nam się podobało - opowiada Joanna Konik, mama trójki dzieci.

- Z kolei jak urodziła się druga córka, to jeszcze będąc w szpitalu znalazłam w kalendarzu imię Dobrochna. Popatrzyłam na dziecko i wyglądało mi na Dobrochnę... Przy trzecim potomku mój mąż Szymon natomiast walczył z Mateuszem i zdobył taką samą ilość punktów jak ja z innym imieniem, ale dałam fory jego ojcu, żeby nazwał go jak chce.

Zdarza się też tak, że ktoś zupełnie obcy przypadkiem wskaże drogę, którą będziemy podążać przy wyborze imienia dla swojej pociechy. - Spodobało mi się zdrobnienie "Ewcia", którym mój uczeń zwraca się do żony - opowiada lektorka angielskiego, Anna Robins, która dała na imię Ewa swojej córeczce.

Po ukochanej albo dla wróżki

Jeśli spodziewasz się przyjścia na świat córeczki, a nie chcesz, żeby duchy przeszłości ważyły na waszej przyszłości, uważnie przeanalizuj imiona byłych miłości ojca swojego dziecka. - Mój ojciec chciał, żebym miała na imię Alicja, tak jak jego była dziewczyna - opowiada koleżanka. - Matka zrobiła mu o to karczemną awanturę i po dziś dzień chowa o to urazę - dodaje nie-Alicja.

Są jednak panie wyrozumiałe i tolerancyjne. - Ja mam imię po byłej dziewczynie mojego taty - przyznaje Joanna. Podobnie jak dwie inne moje rozmówczynie: Monika i Katarzyna.

Są rodzice, którzy ze względu na przyszłą karierę czy powodzenie dzieci wymyślają im imiona egzotyczne i wyrafinowane, czasami nawet takie, których nie sposób zapamiętać. Po tym, jak minęła moda na Esmeraldy i Isaury, pojawiły się Larisy i Zary. A imiona Kilian i Rajan nawet trudno odmienić przez przypadki.

Niekiedy kreatywni twórcy nie biorą pod uwagę brzmienia własnego nazwiska. Okazuje się, że w zderzeniu z Kowalskim czy Nowakiem ekscentryczne imię wywołuje komiczny efekt.

Zresztą, ekstrawaganckie imię pasuje tylko kobiecie, która zajmuje się przepowiadaniem przyszłości. Ale gdy trzymamy w ramionach noworodka, zapewne nie wiemy, czy wybierze zawód wróżki. Te zresztą i tak zazwyczaj przybierają oryginalne pseudonimy.

Bujna kiść kwiatów

Imię nie musi być nam dane do końca życia. Można je zmienić, gdy jest ośmieszające bądź niepoważne, ulegnie spolszczeniu, długotrwale używamy innego, bądź jest niejednoznaczne, ze względu na swą popularność czy podobieństwo do innych nazw.

A czasem zdarza się tak, że imię zmieni nam samo życie. - To było w 1995 roku, miałam 21 lat. Pojechałam z Irkiem, moim ówczesnym chłopakiem, do Izraela - opowiada moja rozmówczyni. - Na miejscu usłyszałam, że moje nazwisko, Pordes, brzmi znajomo. Porozmawiałam z tatą i wyszło na jaw, że mamy żydowskie korzenie. Ojciec nigdy nam wcześniej o tym nie mówił, nie chciał się przyznawać, bo wiadomo: komunizm.

Dla młodej kobiety to był przełom - kiedy odkryła swoje pochodzenie i otrzymała związane z nim nowe imię. - Po powrocie z Izraela zaczęło się kopanie w dokumentach, a Irek, również żydowskiego pochodzenia, nadał mi imię Anis. Oznacza anyżek, bujną kiść kwiatów - wspomina. Postanowiła radykalnie zmienić swoje życie. Czuła się tak, jakby zmieniała tożsamość, stawała się inną osobą.

- Dorotę zostawiłam sobie jako drugie imię i zaczęłam się przedstawiać Anis Dorota. Kiedy zaczęłam pracować jako dziennikarka, było to o tyle łatwe, że w tej branży często się przyjmuje różne pseudonimy. Po pięciu latach używania nowego imienia złożyła dokumenty do Urzędu Stanu Cywilnego. Urząd wysłał pytanie do Instytutu Orientalistki, czy imię Anis istnieje i skąd się wywodzi. Instytut rozwiał obawy urzędników i Dorota mogła ostatecznie przemienić się w Anis, oficjalnie zmieniając imię we wszystkich dokumentach.

Dzisiaj Anis ma 40 lat. Mąż i córeczki mówią do niej "Anyżka". A starzy znajomi zwracają się do niej "Dorotka", bo taką ją zapamiętali i polubili. - I jestem z tym całkowicie pogodzona, nie ma już konfliktu tożsamości. Jestem Anis, która w młodości była Dorotką.

Monika Szubrycht

A wg jakiego klucza wy wybraliście imię dla dziecka? Wiecie po kim nosicie swoje? I co oznacza?  

Sprawdź Księgę imion!!!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: imię dla dziecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy