Reklama

Jak pokonać kryzys w związku?

On i ona żyli długo i szczęśliwie... dopóki nie zostali rodzicami. Później już tylko walczyli ze zmęczeniem i ze sobą nawzajem. Chcą znów odnaleźć bliskość i czułość. Co im pomoże?

Gdy w życiu dwojga ludzi pojawia się dziecko, związek wchodzi w zupełnie nową fazę. - Pierwsze pół roku to najczęściej czas trudny - mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog. - Trzeba znaleźć nowy styl funkcjonowania całej rodziny, podzielić obowiązki, poradzić sobie z brakiem czasu, stresem, a przede wszystkim przemęczeniem. Związek odchodzi na dalszy plan. To naturalne, ale nie powinno trwać zbyt długo - ostrzega ekspert.

Poznajcie pary, które znalazły się w kryzysie po narodzeniu dziecka. Sprawdźcie, jak sobie z nim radzą i co podpowiada im psycholog. Może znajdziecie receptę dla siebie?

Reklama

Nasi rówieśnicy bawią się, a my... mamy dziecko

Magda (21 lat) i Michał (22 lata), są parą od dwóch lat, rodzice rocznej Karolinki.

Mówi Magda: - Zaszłam w ciążę na pierwszym roku studiów, znaliśmy się bardzo krótko. Nie mieliśmy czasu nacieszyć się sobą wzajemnie. Rówieśnicy studiują, chodzą do kina, a my zmieniamy pieluchy. Rozmawiamy już tylko o dziecku, straciliśmy gdzieś cały romantyzm. Nasz sposób na kryzys? Postanowiliśmy, że tak dłużej być nie może. Chcemy przynajmniej raz na tydzień wychodzić dokądś sami, tylko we dwoje.

Co na to psycholog?

- Pomysł z wychodzeniem we dwoje jest bardzo dobry, ale Magda i Michał powinni każdy dzień wykorzystywać na to, by się lepiej poznać, dotrzeć jako para, a nie tylko rodzice, bo na to zabrakło czasu przed narodzinami Karolinki. Warto rozmawiać o tym, kogo się spotkało na ulicy, o informacjach usłyszanych w radiu, razem gotować, robić we dwoje drobne rzeczy. Postarajcie się zorganizować domowe życie tak, by przynajmniej raz dziennie porozmawiać o czymś niezwiązanym z dzieckiem, skupić się przez kilka chwil na sobie wzajemnie.

Od porodu nie uprawiamy seksu

Iza (35 lat ) i Tomek (37 lat), są małżeństwem od 6 lat, rodzice półrocznych bliźniąt.

Mówi Tomek: - Długo czekaliśmy na nasze dzieci, wreszcie urodziły się dzięki in vitro, więc teraz wszystko kręci się wokół nich. Bliźniaki zajmują moją żonę 24 godziny na dobę, nigdy nie śpią i nie jedzą jednocześnie, więc ona wciąż karmi albo próbuje uśpić jedno z nich. Nakręcają się wzajemnie, są jak perpetuum mobile! Wiem, jak wielką pracę wykonuje Iza, ale nie mogę uwierzyć, że aż tak się zmieniła. Potrafi chodzić cały dzień w szlafroku i... w ogóle nie ma ochoty na seks. Spełnia się jako Matka Polka i to jej wystarcza. A co z nami? Nasz sposób na kryzys? Umówiliśmy się, że gdy Iza przestanie karmić, wyjedziemy na weekend bez dzieci i spróbujemy wskrzesić jakoś dawną bliskość.

Co na to psycholog?

- Wyjazd we dwoje na weekend to pomysł miły, ale nie rozwiązujący sytuacji. Żona prawdopodobnie będzie podczas tego weekendu odsypiać całe miesiące zmęczenia... Zamiast narzekać na to, że Iza chodzi w szlafroku i nie ma ochoty na seks, Tomek powinien po prostu jej pomóc w codziennych obowiązkach, których przy bliźniakach jest niewyobrażalnie dużo.

- Potrzeba seksu u kobiety zwiększa się proporcjonalnie do wkładu męża w codzienne życie rodziny. Im większe jego zaangażowanie, tym szybciej i łatwiej do sypialni powraca namiętność. A może uda się zorganizować kogoś do pomocy, choćby na dwie godziny dziennie? Kluczem do pokonania kryzysu w waszym przypadku jest po prostu znalezienie wsparcia i pomocy do opieki nad bliźniakami.

Mąż uważa, że jego była żona lepiej wychowuje dzieci

Lena (31 lat ) i Bartek (38 lat), są małżeństwem od 3 lat, rodzice dwuletniej Hani.

Mówi Lena: -  Jestem drugą żona Bartka. Z poprzedniego związku ma on już dwoje dzieci. Ja debiutuję jako mama, pewnie nie jestem idealna, ale ciągłe porównywanie naszej córeczki ze starszymi dziećmi męża doprowadza mnie do szału. Hania jeszcze nie siusia na nocnik, a jego dzieci już w tym wieku to robiły. Hania mówi mniej niż jego pierworodna. A w domyśle: jestem gorszą matką niż jego była żona, coś robię nie tak...

- Zdarzają się nawet uwagi całkiem wprost, a nawet propozycje, żebym zadzwoniła do jego eks po radę, bo ona miała takie świetne sposoby np. na ząbkowanie. Stałam się zazdrosna o kobietę, którą widziałam raz w życiu, zaczęłam z nią rywalizować. A przez to oddalam się od męża. Nasz pomysł na kryzys? Mąż obiecał, że będzie unikał porównań i postara się okazywać mi więcej zaufania jako matce.

Co na to psycholog?

- Unikanie i staranie się to stanowczo za mało. Bartek musi natychmiast zapomnieć o porównaniach i zaangażowaniu byłej żony w życie swojej nowej rodziny. Bez sensu jest też porównywanie córeczki z innymi dziećmi, nawet z jej rodzeństwem. Każde dziecko jest przecież inne, i każde chowa się inaczej. Bartek pewnie chce dobrze, ale brakuje mu empatii. Lenie z kolei potrzeba więcej wiary w siebie i zaufania do własnych umiejętności jako mamy.

- Dobrze byłoby, aby Bartek zauważył, co Lenie naprawdę się udaje, a nie skupiał się na jej niedociągnięciach. Może wtedy żona nie będzie odbierać jego komentarzy jako próby ataku? Jeśli nie uda wam się wypracować kompromisu, polecam szczerą rozmowę z psychologiem, bo taka sytuacja na dłuższą metę może doprowadzić nawet do rozpadu związku.

Żona ma żal, że nie pomagam, ale ktoś musi pracować!

Małgosia (28 lat ) i Krzysztof (29 lat), są parą od 3 lat, rodzice Frania (2 latka) i Zosi (5 miesięcy).


Mówi Krzysztof:
Małgosia ciągle twierdzi, że za mało jej pomagam, że nie uczestniczę w wychowaniu dzieci, że śpię na kanapie w dużym pokoju i poświęcam się tylko pracy. Proponowałem, że co drugi dzień będzie przychodziła moja mama, żeby pomóc Małgosi, ale ona wściekła się i oświadczyła, że chce mieć męża, a nie teściową. Nasz sposób na kryzys? Teściowa będzie przyjeżdżała do nas w weekendy, żebyśmy mogli spędzić więcej czasu we dwoje.

Co na to psycholog?

- Teściowa przychodząca, żeby zająć się dziećmi w weekendy z pewnością się przyda - ale to nie oznacza, że mężczyzna może czuć się zwolniony z jakichkolwiek obowiązków. Krzysztofie, wy obydwoje pracujecie - tyle tylko, że Małgosia nie dostaje za to pieniędzy! Ona też musi się wyspać, by mieć siłę do opieki nad dziećmi. Dlatego powinieneś wrócić do małżeńskiej sypialni albo spać przy dzieciach na zmianę z żoną. Włącz się też w wieczorną kąpiel, nakarm przed pracą starszego synka. Dzięki temu nie tylko umocnisz i pogłębisz więź z dziećmi, ale też żona będzie mniej zmęczona, i zyskacie chwilę dla siebie, co dobrze zrobi związkowi.

Mąż traktuje mnie jak swoją służącą

Dorota (31) i Paweł (31), są parą od pięciu lat, rodzice 2-miesięcznej Ady.

Mówi Dorota: - Przed porodem byłam bardzo aktywna zawodowo, praca była dla mnie szalenie ważna. Mimo że kocham córeczkę, nie mogę się doczekać końca urlopu macierzyńskiego. Mąż uważa, że skoro siedzę w domu, mogę gotować, prasować mu koszule (co zawsze robił sam), traktuje mnie po prostu jak służbę! Często płaczę i liczę dni do powrotu do pracy, kłócę się z mężem właściwie co chwilę. Nasz sposób na kryzys? Zacznę odciągać pokarm i zostawiać męża kilka razy w tygodniu z dzieckiem, wychodząc i czując się tak, jak w dawnym życiu.

Co na to psycholog?

- To dobry pomysł. Dorota poczuje się lepiej, mogąc spędzić trochę czasu poza domem. Paweł z kolei przekona się, jak wyczerpująca bywa opieka nad niemowlakiem. Oprócz takiej zamiany ról potrzebna jest jednak także rozmowa o tym, dlaczego urlop macierzyński Doroty wywołał u Pawła taką zmianę. Przedtem był przecież samodzielnym mężczyzną, potrafiącym zrobić w domu wiele rzeczy i nie wymagającym obsługi...

- A jeśli powrót do pracy jest tak ważny dla Doroty, może warto byłoby, aby Paweł zdecydował się skorzystać z urlopu tacierzyńskiego?

Co pomaga, a co przeszkadza w pielęgnowaniu bliskości?

To buduje relacje:

- szczere rozmowy, mówienie wprost o tym, co nas złości

- autentyczne codziennie zainteresowanie tym, co przeżywa partner, zadawanie konkretnych pytań ("Jak poszło na zebraniu?", "Zdążyłaś na autobus?"), zamiast zdawkowego: "Jak tam?"

- codzienne rytuały, np. wspólne picie porannej kawy

- okazywanie czułości, przytulenie w drzwiach, miły SMS

- słowa-klucze: zdrobnienia, jakich używamy, zwracając się do partnera, albo zwroty, których znaczenie rozumiecie tylko wy

A to może im szkodzić: 

- wytykanie błędów, ciągła krytyka nie tylko zachowania, ale całej osoby partnera ("Ty zawsze", "Ty nigdy", "Jesteś głupi")

- pogarda, ironia, sarkazm, cynizm, poniżanie partnera ("Nie idź na tę rozmowę, i tak cię nie przyjmą do żadnej pracy", "Czego byś na siebie nie założyła, wyglądasz fatalnie")

- postawa obronna, przekonanie: "To w tobie tkwi problem"

- obojętność, zamykanie się przed partnerem, unikanie rozmowy, zamiast wyjaśnienia sobie problemów na bieżąco

Konsultacja: Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog.

Tekst: Liliana Fabisińska




Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: związek | kryzys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama