Reklama

Jak przekonać dziecko do dobrej szkoły?

"Córka chce zdawać do gimnazjum, do którego idą jej koledzy z klasy. Ja wolałabym posłać ją do szkoły o znacznie lepszej opinii. Ola boi się jednak rozstania z przyjaciółmi." Hanna, 40 lat, Opole

Pedagog, Kinga Olszewska, nauczycielka matematyki w szkole podstawowej

Powstrzymajmy się od wywierania presji. Najlepiej gdy o istotnych sprawach rozmawiamy z dzieckiem na co dzień. Zwłaszcza kiedy wchodzi ono w okres nastoletniego buntu, warto rozłożyć dyskusję w czasie i drążyć temat w małych dawkach. Takie niezobowiązujące pogawędki mogą przynieść lepsze efekty niż poważna rozmowa. Ważne, co motywuje pani córkę. Jeśli jest ambitna, to jest sens przekonywać ją, żeby poszła do gimnazjum o wysokim poziomie nauczania. Lecz w razie jej zdecydowanego oporu nie wywierałabym na nią presji.

Są dzieci, które później dojrzewają i dopiero na dalszym etapie nauki znajdują coś, co je interesuje. Z listu wynika, że Ola lubi towarzystwo rówieśników, ale jest niepewna wśród obcych. Warto skupić się na tym problemie. Powiedzieć, że w życiu wciąż poznajemy nowych ludzi i to jest wartość. Że nowe koleżanki będzie mogła poznać ze starymi i tak powstanie fajna paczka. Można też sprawdzić, czy przypadkiem do szkoły, do której chce iść córka, wybierają się również uczniowie, których ona nie lubi. Dobrze byłoby podsunąć jej ten argument i przekonać, że w prosty sposób uwolni się od swoich antypatii z podstawówki.

Reklama

Psycholog, Julia Amarowicz-Pietr

Spójrzmy na problem z perspektywy córki. Zmiana szkoły zbiega się w czasie z ważnym doświadczeniem szóstoklasisty, jakim jest pierwszy poważny egzamin - i co jest bardzo istotne - z potrzebą bycia osobą samodzielną. Opinie rówieśników nabierają większego znaczenia niż zdanie rodziców.

Warto więc tak poprowadzić rozmowę, by podkreślić, że szanujemy jej zdanie. Spytać, dlaczego nie wyobraża sobie nauki w innym gimnazjum? Jakie ma uczucia i potrzeby? Radzę spojrzeć na problem z perspektywy Oli. Córka musi pożegnać się z kolegami i nauczycielami. Wie, że czeka ją wyzwanie. Ma prawo obawiać się obcego środowiska lub wyższych oczekiwań. I słusznie wychodzi z założenia, że łatwiej będzie jej sprostać tej sytuacji w otoczeniu osób, które lubi.

Naciski, a nawet racjonalne argumenty, mogą jednak przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Córka zbuntuje się, poczuje się niezrozumiana. Może mieć żal o to, że została pozbawiona wpływu na tak ważną dla swojej przyszłości decyzję. My zresztą też nie mamy przecież pewności, czy odnajdzie się w nowej szkole. Warto ją zapewnić, że zawsze będzie mogła liczyć na naszą pomoc i wsparcie.

Negocjator, Paweł Gołembiewski

Warto uszanować emocje Oli i jej prawo do decyzji. Dobrze byłoby rozróżnić, jakie są pani cele, a jakie potrzeby i obawy córki. Tylko wtedy będzie pani mogła użyć w rozmowie właściwych argumentów. Emocje z reguły uspokaja zadawanie pytań, które zmuszają do namysłu lub zrobienia krótkiej przerwy. Proszę słuchać uważnie odpowiedzi Oli, czytając także między słowami. W skutecznym przekonywaniu mogą wesprzeć panią osoby z zewnątrz, które są dla dziewczynki autorytetem - inny członek rodziny, znajomy. A może któryś z byłych uczniów jej obecnej szkoły uczy się w wybranej przez panią placówce?

Rozmowę dobrze byłoby zacząć od deklaracji, że szanujemy emocje Oli i jej prawo do własnego stanowiska. Sugeruję bazować na zaufaniu i skorzystać z techniki małych kroczków. Chodzi o to, by powoli doprowadzić córkę do rozważenia, co leży w jej interesie. Lęk Oli przed pójściem do innego gimnazjum zmniejszy stopniowe oswajanie jej z tym miejscem: zaglądanie na strony szkoły w internecie, pójście na dni otwarte. Złóżmy jej obietnicę, że jeżeli po jakimś czasie zdecyduje się na zmianę gimnazjum, będzie to możliwe.


Opracowanie: Grażyna Lubińska

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy