Reklama

Jak uniknąć kłótni przy świątecznym stole?

Święta to czas wytchnienia, rodzinnych spotkań, pysznego jedzenia i słodkiego nicnierobienia. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie rodzinne rozmowy przy stole. Siedzisz sobie radosna, delektując się najlepszym na świecie makowcem, gdy nagle

– No to kiedy wyjdziesz za mąż? – pyta wuj, znany w rodzinie kronikarz dziejów. – Daj spokój, Stefan – szturcha go żona. A potem zwraca się do ciebie z życzliwą radą: – Zrzuciłabyś parę kilo, to łatwiej byłoby ci znaleźć męża. – Przydałoby się – dokłada swoje szwagierka. – Ten makowiec, który upiekłaś, jest strasznie tłusty. Pewnie na maśle, dlatego taki dobry, nie przeczę, ale bierzesz już drugi kawałek – wytyka.

No i cały świąteczny nastrój diabli wzięli. A miało być tak pięknie, tak rodzinnie, spokojnie, tak miło. Ale zaraz, chwila, moment, czy naprawdę jest się czym denerwować?

Reklama

Porzekadło mówi: „nie ma to jak własny dentysta”, czyli nikt nie skrytykuje cię „lepiej” niż własna rodzina. Co więcej, rodzina jest w stu procentach przekonana, że ma do tego prawo, ba, to jej święty obowiązek, bo przecież wszystkie uwagi wypływają wyłącznie z dobroci serca i troski o ciebie.

Skąd się takie przekonanie bierze, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie ma nic gorszego, niż dać się wyprowadzić z równowagi. Dlatego zrób wszystko, żeby zachować spokój. Jeśli ci trudno, skorzystaj ze sprawdzonych sposobów na rodzinnych krytyków. Świetnie się sprawdza metoda „na głodnego”, czyli skupienie uwagi na jedzeniu i niereagowanie na uszczypliwe uwagi.

Tylko wyjątkowo odporni krytykujący po zlekceważeniu pierwszych docinków kontynuują temat. A jeśli się na to zdecydują, szpileczki, których używają, będą coraz ostrzejsze, więc istnieje spora szansa, że ktoś inny przy stole ujmie się za tobą.

Metoda „na tenisistę” polega na odbijaniu uwag przy pomocy długich, podkręconych piłek słanych w głąb kortu, tak żeby krytykant nie zdołał przyjąć twojego zagrania. Na pytanie o męża możesz odpowiedzieć, że czekasz na takiego wspaniałego faceta jak wujek.

Wariantem tej strategii jest sposób „na ping-ponga”, czyli szybkie, podcięte piłki posyłane tuż za siatkę, praktycznie nie do odebrania. Jeśli osoba pytająca, kiedy wyjdziesz za mąż, jest samotna, mówisz: „Zaraz po tobie”, a jeśli ma męża: „Podobno po ślubie życie staje się nudne”.

Szwagierce krytykującej makowiec, zdradzasz swój sekret: „Nie dbam o dietę, bo na pulchniejszej twarzy mniej widać zmarszczki”. Wszystko oczywiście z uśmiechem. Dla osób, które obawiają się, że wymsknie im się jakieś niepotrzebne słowo, które mogłoby wywołać kłótnię, zarezerwowana jest strategia polegająca na natychmiastowym opuszczeniu pola gry.

Wymaga ona jednak pewnych umiejętności aktorskich i zachowania zimnej krwi. Po uwadze o twojej rzekomo nadmiernej tuszy przypomnij sobie, że musisz zadzwonić lub odebrać dzwoniący telefon (nieważne, że nie masz szans go usłyszeć, bo został w kieszeni kurtki), pomóc w kuchni, łyknąć tabletkę, poprawić makijaż...

Wyjdź z pokoju i przeczekaj w ukryciu kłopotliwy temat. Po powrocie bez wyrzutów sumienia zajmij się przepysznym makowcem.


Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy