Reklama

Karmienie piersią nie chroni przed ciążą

Laktacja wstrzymuje owulację, ale nie jest to żelazna reguła sprawdzająca się w każdych okolicznościach. Karmienie piersią nie może być zatem traktowane jak substytut antykoncepcji. Przekonała się już o tym niejedna kobieta.

Pierwsza owulacja po porodzie może pojawić się nawet już po upływie trzech tygodni, zwłaszcza, jeśli młoda mama nie karmi piersią lub karmi z dłuższymi przerwami. Prawdopodobieństwo, że podczas niezabezpieczonego stosunku dojdzie do zapłodnienia jest mniejsze u pań, które stosują intensywny model karmienia. Oznacza to częste przystawianie dziecka do piersi (zdaniem niektórych ginekologów i doradców laktacyjnych czas pojedynczego karmienia powinien być dość długi) oraz nocną przerwę nieprzekraczającą sześciu godzin. Model zakłada, że dziecko nie będzie w tym czasie dodatkowo dokarmiane mieszanką ani pojone wodą, nie skorzysta też ze smoczka.

Reklama

Mało komu udaje się utrzymywać taki rygor. Nie gwarantuje on stuprocentowego efektu antyowulacyjnego, a każdy organizm jest inny. Eksperci zalecają młodym mamom wstrzemięźliwość lub, co oczywiste, stosowanie odpowiedniej antykoncepcji na czas połogu i laktacji, np. prezerwatyw lub pigułek jednoskładnikowych.

Osoby, które pragną polegać wyłącznie na naturalnych metodach zapobiegania ciąży, mają utrudnione zadanie. Niełatwo dokonać trafnej oceny śluzu szyjkowego w okresie połogu, a dopóki pojawiają się tzw. odchody poporodowe (ponieważ macica oczyszcza się po porodzie) jest to prawie niemożliwe i w zasadzie bezcelowe.

Można zajść w ciążę po porodzie nie doczekawszy się jeszcze miesiączki, bowiem zarówno termin pierwszej menstruacji, jak i owulacji po tej przerwie jest nieznany. Ponieważ nie da się dokładnie przewidzieć, kiedy ponownie pojawi się owulacja, lepiej zabezpieczyć się zawczasu, jeśli nie planujemy kolejnego dziecka tuż po przyjściu na świat pierwszego.

A kiedy będzie można bezpiecznie zaplanować kolejną ciążę? Podręcznikowy połóg trwa około sześciu tygodni, ale zdaniem części lekarzy organizm kobiety w pełni regeneruje się nie wcześniej, niż po upływie sześciu miesięcy od porodu. Wówczas ciało nosi już mniej śladów pozostałych po odmiennym stanie, ale do formy sprzed ciąży na ogół jest daleko. Jeszcze dłużej powinny poczekać mamy, które mają za sobą zabieg cesarskiego cięcia. Głównie po to, aby powłoki brzuszne i nacięta macica mogły się zagoić. Dlatego optymalnie jest odczekać około dwóch lat, bez znaczenia, czy kolejny poród również ma zakończyć się cięciem, czy będzie rozwiązany drogami natury.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy