Reklama

Każde dziecko zasługuje na to, by się uczyć

Ulice pełne dzieci w strojach galowych i ścisk w sklepach papierniczych to znak, że właśnie rozpoczął się rok szkolny. Rodzice oddychają z ulgą - ich pociechy wreszcie będą zajęte czymś pożytecznym, a obowiązki wychowawcze przejmą nauczyciele.

Pedagodzy przez lwią część dnia są odpowiedzialni za zdrowie, życie i wtłaczaną w mózgi dzieci wiedzę. Oni, swoim podejściem do ucznia i sposobem pracy mogą sprawić, że syn czy córka będą chodzić do szkoły z uśmiechem. Oni potrafią zainteresować przedmiotem i sprawić, że ich wychowanek w przyszłości zostanie lekarzem, prawnikiem czy sportowcem. A jak wiadomo niełatwo rozbudzić prawdziwą pasję, za to banalnie prosto jest zniszczyć ją w zarodku. Po czym więc poznać dobrego nauczyciela? Dla mnie odpowiedź na to pytanie łączy się z historią rodzinną.

Reklama

Skarb w kredensie 

W każde wakacje, święta czy ferie przyjeżdżałam do dziadków. Po serdecznych powitaniach i zjedzeniu posiłku następował obchód. Polegał na sprawdzaniu, co zmieniło się w domu podczas mojej nieobecności. A zmieniało się niewiele. W siermiężnych czasach socjalizmu sprzęty nie były szczególnie urodziwe, za to spełniały swą najważniejszą rolę - były użyteczne. W jednym z kredensów znajdował się jednak prawdziwy skarb. Nie dość, że cały ze złota, to jeszcze w wyjątkowe wzory. Na sporej tacy ustawione były koszyczki do szklanek, powtórzę: złote. Wtedy byłam pewna, że jesteśmy bardzo bogaci.

Po latach dowiedziałam się, jak ów skarb trafił do domu dziadków. Otóż moja babcia udzielała indywidualnych lekcji. Dziewczynka była chora. Bardzo chora. Ponad pół wieku temu rak był po prostu wyrokiem. Dziecko zmarło, ale jego mama pamiętała o pani, która przychodziła uczyć małą. O tym, że dawała jej nadzieję, że nie przekreślała jej marzeń o skończeniu szkoły, że nie zastanawiała się "po co", albo że "się nie opłaca", bo z tego dziecka nic nie będzie. Kupiła złote koszyczki na złotej tacy i wręczyła nauczycielce, dziękując jej za to.

Ciągłe zmiany 

Szkoła zmienia się na naszych oczach. I nie chodzi tylko o reformę edukacji, ale o zmiany cywilizacyjne. Jedno jednak pozostaje niezmienne - olbrzymi wpływ, jaki mają nauczyciele na swoich podopiecznych. Tym pierwszym życzę, żeby nigdy nie tracili wiary w swoich wychowanków, nie kierowali się myśleniem "kogo opłaci się posłać na olimpiadę, a kogo nie", tylko dawali szansę każdemu dziecku. Mniej zdolnemu również, albo takiemu, który być może do końca życia będzie musiało używać wózka inwalidzkiego.

Dobry nauczyciel chce dzielić się swoją wiedzą i wierzy w sens swojej pracy.

A co się stało z babcinym prezentem? Po latach odnalazłam rzeczony skarb. Kawałki farby zaczęły odpadać od plastikowych trzymadeł. Wyglądały jak zwykłe odpustowe zabawki. Dla mnie jednak były cenniejsze niż prawdziwe złoto.   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nauczyciele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama