Reklama

"Kefir w Kairze". Zabawna podróż po całym świecie

​W książkach dla dzieci Michała Rusinka jest jakaś magia. Powoduje, że na jej widok odrywają oczy od komórek czy telewizora i rzucają się do czytania. Chwilę później słychać tylko mniej lub bardziej stłumiony chichot. Nierzadko trafiają się też odczytywane na głos co ciekawsze fragmenty. Nie inaczej rzecz się ma z książką "Kefir w Kairze. Rymowany przewodnik po miastach świata".

Syn z niecierpliwością wyczekuje moich powrotów z pracy. Jednym z powodów jest tęsknota, ale wie, że bardzo często w torbie lub plecaku znajdzie się jakaś ciekawa książka dla dzieci. Gdy przyniosłem "Kefir w Kairze", zajrzał do pakunku, na twarzy wyrósł mu wielki uśmiech i zawołał "O! Rusinek!". Po czym porwał książkę i popędził na fotel.

To chyba najlepsza reklama nowej książki Michała Rusinka, w której po raz kolejny bawi się gnąc i łamiąc słowa, aby rozśmieszyć młodszego i starszego czytelnika. Dzieci doskonale wiedzą, że publikacje tego autora to masa humoru i zabawy. Do tego nie tylko na poziomie warstwy językowej, ale i wizualnej. Wszystko za sprawą magicznych ilustracji, których autorką jest Joanna Rusinek. Podobieństwo nazwiska nie jest tutaj przypadkowe, bowiem jest siostrą pisarza.

Reklama

Ten duet sprawdził się już wielokrotnie. Nie na darmo mówi się, że rodzeństwo to więź na wielu poziomach. Ilustracje w książce to nie tylko tło dla zabawnych wierszyków. To ich drugie dno, bez których straciłyby wiele swego sensu i uroku. Uzupełniają wizualnie słowa, w sposób nieoczekiwany. Doskonałym przykładem jest obrazek do Bukaresztu, gdzie pojawia się słynna Buka. Mnie szczególnie urzekł wielki niedźwiedź polarny pojawiający się w Irkucku. Zwierz ma na ramieniu tatuaż cyrylicą, którego treść jest niezwykle rozczulająca.

"Kefir w Kairze" jest książką, do której dzieci będą wracać. Aby do niej siąść nie trzeba mieć całego wieczoru. Wystarczy kilka chwil, aby przenieść się do jednego z opisywanych miast. Jest to też niezła okazja do nauki geografii, bo rozochocony lekturą malec usiłuje dowiedzieć się, gdzie znajdują się opisywane miejsce. I o ile większość z nas bez problemu wskaże Moskwę czy Dublin, to już Astana może sprawić więcej trudności. Rodzicom ciekawskich dzieci, zalecana jest wcześniejsza analiza spisu treści i konsultacja z atlasem.

Ulubioną opowiastką mojego syna stała się ta opisująca Dublin. Nie zdradzę, jakie skojarzenia wywołała u autora stolica Irlandii, ale dziecko było nią niezwykle rozbawione. Myślę, że każde dziecko i każdy rodzic znajdą w książce coś ciekawego dla siebie. Nie sposób się przy niej nie uśmiechać, a to chyba najważniejsze. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: książki dla dzieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy