Reklama

Kiedy ją bił, uciekała do lasu

Historia tej nieprzeciętnej kobiety, budzi podziw i niedowierzanie. Jej osiągnięcia są wyjątkowe, tym bardziej, że trudne warunki w jakich żyła, nie zachęcały do podejmowania kolejnych wyzwań.

Długi spacer  

Emma Rowena Gatewood, pewnego dnia powiadomiła swoje dorosłe już dzieci, że idzie na spacer. Wróciła po roku, pokonując pieszo i samotnie cały Szlak Appalachów (około 3500 km) z Mount Oglethorpe w Georgii do Mount Katahdin w Maine. Potrzebowała na to 146 dni, od kwietnia do października. Był rok 1955, miała 67 lat i była pierwsza osobą, której się to udało. 

Decyzję o pójściu w góry podjęła pięć lat wcześniej, po przeczytaniu artykułu w magazynie National Geographic. Wyruszyła na szlak bez wcześniejszego przygotowania. Zabrała ze sobą koc, płaszcz przeciwdeszczowy, zasłonkę od prysznica, scyzoryk, latarkę, długopis i mały notatnik. Zużyła siedem par butów, głównie tenisówek.

Reklama

Kiedy pytano ją, co wziąć na górską wyprawę, odpowiadała:Zrób sobie płaszcz przeciwdeszczowy, weź torbę na ramię i kup parę solidnych tenisówek. W sklepach kupisz kiełbaski, a resztę jedzenia znajdziesz po drodze w lesie".  

Krzepka "babcia Gatewood" przeszła Szlak Appalachów jeszcze dwukrotnie - w wieku 75 i 78 lat. Na koncie miała również m.in. przebycie szlaku w Oregonie, który ma ok. 3200 km.  

Trudy życia  

Emma Gatewood urodziła się w 1887 roku, w stanie Ohio, w Ameryce Północnej. Jej ojciec stracił nogę podczas wojny secesyjnej i topił smutki w alkoholu i grze w karty. Matka zajmowała się domem i wychowaniem 15 dzieci, z których  Emma była szósta.

Gatewood ukończyła edukację na ósmej klasie, ale sama wiele uczyła się o naturze i leczniczych właściwościach roślin napotkanych w lesie. W wieku 19 lat wyszła za mąż za osiem lat starszego nauczyciela, który rzucił pracę i został farmerem. Zamążpójście było najgorszą decyzją w jej życiu. Mężczyzna od początku bił ją czym popadło i wykorzystywał seksualnie.

Miała powybijane zęby, połamane żebra i posiniaczoną twarz. Kiedy raz rzuciła w niego torbą mąki, została aresztowana. On, za połamanie na jej głowie kija od miotły, pozostał bezkarny.

Często uciekała przez oprawcą do lasu, gdzie znajdowała bezpieczne schronienie i nabierała siły na dalsze zmaganie się z trudną rzeczywistością. Kobieta nie mogła narzekać na brak zajęć i nadmiar wolnego czasu. Urodziła i wychowała 11 dzieci. 

Jak wspomina jej córka, pracowała ciężej niż 90 proc. mężczyzn. Budowała ogrodzenia, mieszała cement, pracowała przy uprawie tytoniu. Kiedyś odstraszyła niedźwiedzia i zapytana jak jej się to udało, odpowiedziała, że jak się wychowa taką gromadę dzieci, to człowiek niczego się już nie boi.  

Po 30 latach męczarni rozwiodła się z mężem. W liście do córki napisała, iż tyle od niego wycierpiała, że wystarczyłoby na najbliższe 100 lat. W 1973 roku, zmarła na atak serca w wieku 85 lat. Doczekała się 24 wnuków, 30 prawnuków i jednego praprawnuka. W Stanach Zjednoczonych jest nazywana "najbardziej znaną pieszą". 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy